Autor: Urszula Kędzia
Tytuł: „Zabójczy lokator”
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Rok wydania: 2022 r.
Stron: 321
Chyba jeszcze nigdy tego nie napisałam i nie czynię tego, aby się przypodobać, ale bardzo lubię powieści wydawane w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na nich, a ich treść zawsze wzbudza moje zainteresowanie. Dlatego też, gdy pojawiła się informacja, że szukają recenzentów do powieści Urszuli Kędzi „Zabójczy lokator”, szybko się zgłosiłam. Teraz mogę wam trochę o niej opowiedzieć i zachęcić do przeczytania.
Od czego by tu zacząć, bo jak już trochę mnie znacie, wiecie, że nie lubię zdradzać zbyt wiele fabuły. O czym więc jest „Zabójczy lokator”? Zanim wam to napiszę, to muszę zwrócić waszą uwagę, na to, że wszystko, co przeczytacie w powieści, zdarzyło się naprawdę. Sama niekiedy przecierałam oczy ze zdumienia i wybuchałam śmiechem, gdy główna bohaterka – Ula opowiada o swoim życiu. Nie zawsze było one łatwe, nie zawsze było różowe. Był czas, że kłopoty dnia codziennego dopadały i nie chciały odpuścić. Ula samotnie wychowywała córkę, borykała się z brakiem mieszkania, pomieszkiwała u rodziny, u swej przyjaciółki. Szukała pracy, ale zawsze jakoś sobie radziła. A przy tym miała niesamowite pomysły, poczucie humoru i liczne spotkania z policją. Ale nie bójcie się, żadna z niej kryminalistka. Po prostu stwierdzam, że chyba ją policja lubiła. Dlaczego? Co ją łączyło ze stróżami prawa? Musicie przeczytać, bo nawet jak bym wam zdradziła, to mi nie uwierzycie.
Pewnego dnia w życiu bohaterki pojawia się tajemniczy lokator. To taki typ, który pojawił się nie wiadomo skąd, nie chce odpuścić i ją prześladuje. Kim on jest? To już musicie odkryć sami.
Powieść Urszuli Kędzi przeczytałam bardzo szybko. Od pierwszej strony wciągnęła mnie treścią, wywoływała uczucia niedowierzania, że to mogło się zdarzyć naprawdę. Bo to trzeba mieć pecha, albo szczęście, żeby tyle razy na swej drodze spotykać policję. Ale ta powieść uświadomiła mi też, ze warto być spontanicznym, że mimo kłopotów trzeba się cieszyć i korzystać z życia, brać z niego garściami i mieć później wspaniałe wspomnienia. Nie o wszystkim mogę wam tu napisać, bo obiecałam komuś, że tego nie uczynię. Wspomnę jeszcze, że powieść ma posmak słodko-gorzki. Nie jest tylko wesoła, robi się też poważna, gdy pojawia się tajemniczy lokator. Lokator z piekła rodem… Jego pojawienie się pokazuje jednak, że bohaterka ma wokół siebie wspaniałych ludzi: męża, córki, przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Oni stoją obok niej, gotowi nieść pomoc oraz wsparcie. Tacy przyjaciele to skarb. Oni nigdy nie pozwolą ci w siebie zwątpić, a jeszcze podniosą cię, gdy będziesz „upadać”. Tak więc, jak widzicie, będzie też poważnie. Gwarantuję, że czytając, emocji i rozmyślań nad treścią Wam nie zabraknie.
Bohaterowie wspaniale wykreowani, bo to są ludzie z krwi i kości, których być może ktoś z was zna, ktoś z Was z nimi rozmawiał, mijał na ulicy... Bardzo się z nimi zżyłam i ich polubiłam.
Podsumowując, powiem krótko – warto się z nią zapoznać. Polecam.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję