poniedziałek, 31 stycznia 2022

Urszula Kędzia – „Zabójczy lokator”


Autor: Urszula Kędzia

Tytuł: „Zabójczy lokator”

Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

Rok wydania: 2022 r.

Stron: 321



Chyba jeszcze nigdy tego nie napisałam i nie czynię tego, aby się przypodobać, ale bardzo lubię powieści wydawane w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro. Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na nich, a ich treść zawsze wzbudza moje zainteresowanie. Dlatego też, gdy pojawiła się  informacja, że szukają recenzentów do powieści Urszuli Kędzi „Zabójczy lokator”, szybko się zgłosiłam. Teraz mogę wam trochę o niej opowiedzieć i zachęcić do przeczytania.

Od czego by tu zacząć, bo jak już trochę mnie znacie, wiecie, że nie lubię zdradzać zbyt wiele fabuły. O czym więc jest „Zabójczy lokator”? Zanim wam to napiszę, to muszę zwrócić waszą uwagę, na to, że wszystko, co przeczytacie w powieści, zdarzyło się naprawdę. Sama niekiedy przecierałam oczy ze zdumienia i wybuchałam śmiechem, gdy główna bohaterka – Ula opowiada o swoim życiu. Nie zawsze było one łatwe, nie zawsze było różowe. Był czas, że kłopoty dnia codziennego dopadały i nie chciały odpuścić. Ula samotnie wychowywała córkę, borykała się z brakiem mieszkania, pomieszkiwała u rodziny, u swej przyjaciółki. Szukała pracy, ale zawsze jakoś sobie radziła. A przy tym miała niesamowite pomysły, poczucie humoru i liczne spotkania z policją. Ale nie bójcie się, żadna z niej kryminalistka. Po prostu stwierdzam, że chyba ją policja lubiła. Dlaczego? Co ją łączyło ze stróżami prawa? Musicie przeczytać, bo nawet jak bym wam zdradziła, to mi nie uwierzycie.

Pewnego dnia  życiu bohaterki pojawia się tajemniczy lokator. To taki typ, który pojawił się nie wiadomo skąd, nie chce odpuścić i ją prześladuje. Kim on jest? To już musicie odkryć sami.

Powieść Urszuli Kędzi przeczytałam bardzo szybko. Od pierwszej strony wciągnęła mnie treścią, wywoływała uczucia niedowierzania, że to mogło się zdarzyć naprawdę. Bo to trzeba mieć pecha, albo szczęście, żeby tyle razy na swej drodze spotykać policję. Ale ta powieść uświadomiła mi też, ze warto być spontanicznym, że mimo kłopotów trzeba się cieszyć i korzystać z życia, brać z niego garściami i mieć później wspaniałe wspomnienia. Nie o wszystkim mogę  wam tu napisać, bo obiecałam komuśże tego nie uczynię. Wspomnę jeszcze, że powieść ma posmak słodko-gorzki. Nie jest tylko wesoła, robi się też poważna, gdy pojawia się tajemniczy lokator. Lokator z piekła rodem Jego pojawienie się pokazuje jednak, że bohaterka ma wokół siebie wspaniałych ludzi: męża, córki, przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Oni stoją obok niej, gotowi nieść pomoc oraz wsparcie. Tacy przyjaciele to skarb. Oni nigdy nie pozwolą ci w siebie zwątpić, a jeszcze podniosą cię, gdy będziesz „upadać”. Tak więc, jak widzicie, będzie też poważnie. Gwarantuję, że czytając, emocji i rozmyślań nad treścią Wam nie zabraknie.

Bohaterowie wspaniale wykreowani, bo to są ludzie z krwi i kości, których być może ktoś z was zna, ktoś z Was z nimi rozmawiał, mijał na ulicy... Bardzo się z nimi zżyłam i ich polubiłam.

Podsumowując, powiem krótko – warto się z nią zapoznać. Polecam.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję















czwartek, 27 stycznia 2022

„Ploteczki u cioteczki”

 


Czwartek, czyli czas na nasze „Ploteczki u cioteczki”. Moim dzisiejszym gościem jest Anna Kasiuk. Znacie Autorkę i jej twórczość? Jeśli nie, to trochę Wam przybliżę. Autorka powieści obyczajowych i erotycznych. Dorobek pisarski Anny jest już na tyle duży, że nie wymienię Wam wszystkich tytułów powieści, wspomnę tylko o niektórych np. „Andromeda”, „Kwiaciarka”, „Za zakrętem”. Oprócz pisania Autorka, jak sama pisze na swoim blogu , czyta i recenzuje. Jest żoną i matką trójki dzieci, zakochaną w Mazurach

Zapraszam na kawę i ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.




1. Największa wpadka kulinarna?

Nie ukrywam, i nigdy nie ukrywałam, że gotowanie nie należy do moich pasji. Nie znaczy to jednak, że nie potrafię gotować. Kiedy już się za to zabiorę, wkładam w gotowanie całe serce. Ale zdarzają się i wpadki 😊 Kiedyś przygotowałam kotlety devolay i za krótko je smażyłam... na szczęście uraczyć prawie surowym mięsem chciałam tylko męża i dzieci, a ci wybaczają mi nie takie wpadki 😊

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Absolutnie i najbardziej na świecie bezy. A te tylko w Mrągowie i kawiarni Cudo Cafe. Polecam z całego serca. Porcje są słuszne, a smaki różnorodne. Poza tym bezy są wykonywane na miejscu, przed zabraniem do domu panie zawsze pytają, jak daleko jest ów dom> Chodzi o zachowanie świeżości. Lubię czuć się taka zaopiekowana nawet jeśli idzie o aspekty kulinarne.

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

Nie pamiętam. Jednak z pewnością wychylałam się poza scenariusz moich rodziców, bo zawsze miałam oryginalne pomysły.

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo że masz tego wiele)

Buty. Nie rozumiem pojęcia – mieć za wiele. Książki, bo kocham czytać, a jest to również element mojej pracy. Rośliny doniczkowe, bo kocham zielone, a one dają mi poczucie spełnienia.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Jasne. Zawsze po odwiezieniu chłopców do szkoły parzę sobie kawę i przeglądam social media. Później staram się już tym nie zajmować. Zawsze mam dużo na głowie, a poza tym wolę żyć kreatywnie, nie gryźć się z powodu czyjegoś widzimisię. To jeden. Mam ich jeszcze całkiem sporo. Lubię słuchać muzyki podczas pisania, bo wprowadza mnie ona w odpowiedni nastrój. Lubię nagrywać relacje podczas jazdy, bo mogę się wtedy dzielić moją miłością do wszystkiego, co zachwycające w naszym kraju. I na tym poprzestanę 😊

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Ale tylko na jeden dzień. Bardzo ciekawi mnie życie w czasach, kiedy tak naprawdę nie potrafiłabym się odnaleźć. Chciałabym poczuć tamto powietrze, zapach, jaki roztaczał się w siedliskach ludzkich i posmakować potraw.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Długo by opowiadać... Przede wszystkim denerwuje mnie obłuda, krótkowzroczność, egoizm, szastanie wartościami, których znaczenia się nie zna. Nie znoszę głupoty.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Cóż za pytanie? Gdybym się obudziła, pewnie wyszłabym do toalety 😊 A potem... nie mogę napisać 😊




Aniu dziękuję za rozmowę i poświęcony mi czas. Też uwielbiam bezy, narobiłaś mi apetytu. Myślę też, że czytelniczki, które lubią ten punkt ósmy będą zawiedzone, że nie dokończyłaś zdania 😀


środa, 26 stycznia 2022

Regulamin Book Tour



 

Kochani, zanim zapiszecie się do Book Tour, uprzejmie proszę o zapoznanie się z  jego regulaminem.


REGULAMIN

1. Book Tour jest organizowany dla osób mieszkających na terenie Polski.

2. W Book Tour udział mogą wziąć zarówno blogerzy, jak i czytelnicy.

3. Wszyscy, bez wyjątku po przeczytaniu powieści proszeni są o umieszczenie recenzji/opinii na portalu Lubimyczytać.pl/na Facebooku/blogu.

4. Po otrzymaniu książki miło będzie jeśli zamieścicie zdjęcie książki na swoim profilu z oznaczeniem: Autorki i  fp Zagubieni w świecie książek.

5. Czas na przeczytanie książki, napisanie recenzji/opinii wynosi 14 dni kalendarzowych. Po tym terminie książkę należy wysłać do kolejnej osoby. W razie nie możności dotrzymania terminu proszę o informację. Aby otrzymać adres kolejnej osoby, proszę o kontakt poprzez fp Zagubienie w świecie książek w wiadomości prywatnej.

6. Termin zgłoszeń upływa 02.02.2022 r. Liczba miejsc 10 – decydować będzie kolejność zgłoszeń. Zgłoszenia zamieszczamy pod postem na Facebooku Zagubieni w świecie książek. Dane adresowe wraz z imieniem i nazwiskiem (oraz linkiem do bloga, jeśli go prowadzisz) proszę o przesłanie poprzez messenger.

7. Książkę wysyłamy przesyłką rejestrowaną. Po wysłaniu proszę o numer przesyłki w wiadomości prywatnej (najlepiej zdjęcie druku nadania)

8. Lista osób biorących udział w Book Tour zostanie opublikowana na Facebooku Zagubieni w świecie książek.


INFORMACJE DODATKOWE

1. W oznaczonym miejscu w książce, proszę o wpisanie swojego imienia i nazwiska.

2. W książce można komentować, zaznaczać fragmenty, które przypadną ci do gustu, za pomocą kartek indeksujących, długopisu, ołówka. Róbcie to tak, aby nie przeszkadzało to innym w czytaniu.

3. Miło również będzie, jeśli wyślecie kolejnej osobie jakąś drobnostkę (herbatka, kawa itp.) Nie jest to obowiązkowe.

4. Byłoby również miło, gdybyście dołączyli kilka słów do Autorki.

Anna Ziobro – „Brakujący obrazek”

 


Autor: Anna Ziobro

Tytuł: „Brakujący obrazek”

Wydawnictwo: Dragon

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 320


Tak naprawdę to nie wiem, od czego mam zacząć... Ta powieść dostarczyła mi tylu emocji, że jeszcze buzują we mnie, nie pozwalają mi poskładać myśli w zdania. Mam nadzieję, że mi się to uda i zachęcę Cię swoimi słowami do przeczytania „Brakującego obrazka”.

Czytelniku, co widzisz, patrząc na tę piękną okładkę? Ja zobaczyłam fantastyczną zimową scenerię, bielutki śnieg i kobietę odpoczywającą, bądź rozmyślającą na ławce. Cisza i spokój dookoła. Taki miły widok dla oka. A czy w środku na kartach powieści też jest tak pięknie?

Jak już wiesz, nie lubię zdradzać za wiele, więc i tym razem nie napiszę dużo o fabule. „Brakujący obrazek” to historia pewnej rodziny, którą tworzą matka, ojciec i dwie córki – Ola i Natalia. Ola jest przed maturą, pragnie po niej iść na studia medyczne, a przy okazji wyrwać się z domu. Nie jest to jednak zwykły bunt nastolatki, bo w tej rodzinie nie spotkało jej dotychczas nic dobrego. Chce zdobyć wykształcenie, aby móc zabrać ze sobą również Natalię, ukochaną młodszą siostrę. Dlaczego? Może dlatego, że ojciec – pracujący w policji, bardzo szanowany w miasteczku, w domu okazuje się tyranem i despotą. Znęca się zarówno fizycznie, jak i psychicznie nad swoją rodziną. Natomiast matka, to kobieta zastraszona i cicha, bez własnego zdania, sama obawiająca się gniewu męża. Zarówno Ola, jak i Natalia w domu chodzą na paluszkach, schodzą z drogi ojcu, bo nie wiadomo za co i kiedy ojcowska ręka lub pas na nie spadnie. A każdy powód jest dobry. W życiu Oli jest Paweł, jej chłopak, który nie wie, co dzieje się za drzwiami jej mieszkania. Pewnego dnia dochodzi do wydarzenia, które przekreśla wszystkie plany dziewczyny. Ola zostaje wyrzucona z domu, bez możliwości pożegnania z siostrą. Zostają z sobą rozdzielone... jak potoczy się dalsze życie sióstr? Czy jeszcze kiedyś się spotkają? Co przyczyniło się do tak drastycznych wydarzeń? Dlaczego młoda bohaterka musiała zmienić swoje plany na życie? Tych pytań jest wiele, ale na każde znajdziesz odpowiedź w powieści.

Historię tę wcale nie czytało się lekko i przyjemnie. Dawkowałam ją sobie, rozmyślałam, zastanawiałam się nad fabułą. Autorka ma bardzo dobre pióro, potrafiła rozbudzić moją wyobraźnię. „Brakujący obrazek” porusza problem przemocy w rodzinie i to nie tylko psychicznej, ale również fizycznej. W życiu takich przypadków mamy bardzo wiele. Mnóstwo rodzin boryka się z różnymi problemami: alkoholizmem, agresją i tyranią... Maltretowane kobiety rzadko proszą o pomoc, najgorzej, gdy cierpią na tym również dzieci. Zastanawiałam się, co kierowało matką Oli i Natalii. Dlaczego pozwalała na takie traktowanie własnych dzieci? Nie znalazłam odpowiedzi... Bo stwierdzenie, że dzieci muszą mieć ojca, mnie nie przekonało. Może bała się uciec? Może była słaba? Myślę, ze ja bym na to nie pozwoliła... Chociaż nigdy nie wiadomo, co by było, gdybym była w takiej sytuacji... Tutaj należy pamiętać, że przemoc zawsze pozostawia jakieś piętno po sobie. Żywym przykładem na to jest Natalia i jej historia, którą poznasz, czytając książkę.

Oprócz problemu przemocy autorka ukazała również, jakie problemy mogą spotkać współczesnych nastolatków, ich bunt i popełnione błędy. Chęć przynależności do określonej grupy klasowej może ich popchnąć nawet do czynu karalnego. Niestety młodzież w takich chwilach, nie myśli racjonalnie i dla przypodobania się rówieśnikom, potrafi zaryzykować i uczynić wiele. Nawet posunąć się do przestępstwa. Tak właśnie postąpiła jedna z bohaterek – Maja. Jak to się dla niej skończyło? Nie powiem...

„Brakujący obrazek” to nie tylko przemoc, problemy nastolatków, walka z demonami przeszłości, tutaj znajdziesz również miłość. Poznasz, czym jest i jak silna potrafi być miłość siostrzana i jak działa siła wybaczania. Zobaczysz, jak wygląda życie na obczyźnie.... Autorka porusza w swej książce wiele wątków społecznych i chyba wszystkie z nich wzbudziły we mnie liczne emocje. Jesteś gotowa na jej lekturę?

Jeszcze może słowo o bohaterach. To ludzie z krwi i kości, których jeśli się dobrze rozejrzysz, dostrzeżesz wokół siebie. Jednych bardzo polubiłam, drugim współczułam, a ojca dziewczyn znienawidziłam od pierwszych stron i niestety nic na to nie poradzę. Oprawca nie wzbudził we mnie cieplejszych uczuć. Zawiodłam się również na Pawle. Za to jego ojciec wzbudził we mnie swoją postawą podziw. Wiem, ze nie wiesz, o czym piszę, ale... mam nadzieję, że zechcesz poznać sama tę historię.

Podsumowując, „Brakujący obrazek” to powieść, wobec której nie pozostaniesz obojętna. Ona skłoni Cię do refleksji, otworzy Ci może oczy, na to, co się dzieje wokół nas. Pokaże świat, który nie jest „różowy”, tylko ma ciemniejsze barwy, a może wiele szarości. Mnie skłoniła do czegoś jeszcze... Wiem, że sięgnę po pozostałe powieści autorki, aby przekonać się, czy też są tak dobre, jak ta. Polecam!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Dragon.



wtorek, 25 stycznia 2022

„Moje miejsce na ziemi”


 Moje miejsce na ziemi

– Jolanta Bartoś


Będę musiała Cię rozczarować, bo takie miejsce istnieje (na razie) w mojej głowie. Póki co, jest w sferze marzeń, które, mam nadzieję, wkrótce staną się celem do realizacji.

Takie miejsce należy tylko do mnie i nie mam ograniczeń w przestrzeni, więc muszę mieć większe mieszkanie. Półki z książkami, miękka kanapa, w której chce się siedzieć, wygodny fotel, gdzie będę chciała spędzać wolny czas. Chcę, żeby to było miejsce, gdzie króluje rękodzieło, gdzie mogę zostawić niedokończoną robótkę i nikt się o nią nie potknie, ani nikomu nie będzie przeszkadzać. To miejsce, gdzie zawsze są książki, po które mogę sięgnąć. Niekoniecznie kryminały, wystarczy, że sama morduję ;)



To miejsce pełne spokoju i słońca. Tak, koniecznie słońca! W ciepłych kolorach, pachnące wiosennym deszczem i ciszą. Marzę o ciszy, ale takiej wypełnionej śpiewem ptaków. O dziwo, pierwszy raz taką ciszę w mieście, słyszałam na początku pandemii, gdy ludzie siedzieli zamknięci w domach. Żyła tylko przyroda. Z uwielbieniem siadałam na balkonie i wsłuchiwałam się w kojący śpiew ptaków.

Nie muszę mieszkać w zupełnej głuszy, ale gdzieś na peryferiach miasta z odpowiednio dużym zapasem prywatnej przestrzeni. Marzy mi się ogród, choć nie chciałabym w nim ciągle pracować. Taki ogród, w którym wszystko rośnie i nie wymaga mojej pracy. Oj, wychodzi ze mnie leń ;) 
No dobra, potrzebuję ogrodnika. Ha ha.

I jeszcze miejsce, gdzie będę pisać...



W ogóle to nie mam co narzekać. Mam własny kąt, wieczny artystyczny nieład na biurku, tysiące koralików wokół, maskotek, które wymyślam i tworzę, gdy mi tylko coś w duszy gra, komputer pod ręką, więc każdą intrygę mogę zapisać i pieska, który wymaga takiej atencji, że trudno go zignorować.



Reszta, to marzenia, do których trzeba dążyć...








czwartek, 20 stycznia 2022

„Ploteczki u cioteczki”

 


Jak w każdy czwartek, tak również i dzisiaj , czas na nasze „Ploteczki u cioteczki”. Moim dzisiejszym gościem jest Kamila Mitek. Absolwentka lingwistyki stosowanej i psychologii. Kobieta kilku profesji i jednego wielkiego marzenia: by pisać. Debiutowała powieścią „Na śniadanie tort szpinakowy”.

Zapraszam na kawę i ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.





1. Największa wpadka kulinarna?

Moja największa wpadka, do której może nie powinnam się przyznawać, to samodzielnie upieczony tort, który wyglądał jak rozdeptany kapciem. Śmietanka się rozpuściła i wszystko siadło. Mimo nieapetycznego wyglądu był smaczny! :)

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Kocham i wielbię włoski deser Tiramisu. Pierwszy raz spróbowałam go dwadzieścia lat temu i od tamtego czasu jest moim niekwestionowanym numerem jeden.

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

W tamtym okresie chciałam zostać architektem, bo zdawało mi się, że umiem ładnie rysować. Wcześniej zaś chciałam być bajkopisarzem i masowo produkowałam książeczki obrazkowe z papierków do zwijania papierosów, które podkradałam babci. 

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo że masz tego wiele)

Książki, książki i jeszcze raz książki. Kupuję ich wiele, za wiele. :) Ostatnio zaczęłam sobie wyznaczać miesięczny budżet, w którym muszę się zmieścić, ale nie ukrywam, że książki kupuję nałogowo.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Codziennie rano – niezależnie czy w dni powszednie, czy w weekend – parzę kawę i przeznaczam 20 minut na jej degustację i lekturę. Potem zwykle muszę zabrać się za jakąś pracę, ale ten rytuał jest dla mnie święty. 

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Do Nowej Zelandii. Marzę o tym, by zobaczyć te zapierające dech w piersi krajobrazy. 

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Bałagan i chaotyczny przebieg dnia. Lubię mieć plan i go realizować, to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Każda nieoczekiwana zmiana jest dla mnie... delikatnie mówiąc... trudna do przełknięcia. :)

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Choć raz wdałabym się w jakąś porządną bójkę. Zawsze byłam ciekawa, jak to jest zmierzyć się z przeciwnikiem i uwolnić agresję. Serio. Kobiety nadal jeszcze są wdrażane do roli tonujących i łagodnych. Chciałabym raz poczuć coś zupełnie innego. 




Pani Kamilo dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. 












wtorek, 18 stycznia 2022

„Moje miejsce na ziemi”

 

Moje miejsce na ziemi

– Aneta Krasińska



Uwielbiam pisać, gdy wokół cisza i spokój, tyle że to są marzenia, a rzeczywistość daje mi zupełnie inne warunki, do których musiałam się dopasować. Swoją pracownię literacką urządziłam w garderobie, gdzie mogę się ukryć przed domowym chaosem, a wiszące wokół ubrania inspirują mnie, gdy piszę o kolorach czy fakturach.

Poza tym staram się pisać, gdzie mogę i kiedy mogę. Zwykle w czasie urlopu wypoczywam i nie piszę, ale jest jeden wyjątek: wyjazd na narty. Nie lubię marznąć pod stokiem, a jeździć na nartach czy desce nie umiem i nie chcę. Dlatego zimowe wyjazdy wykorzystuję do pisania, nawet gdy jedziemy tam kamperem.






sobota, 15 stycznia 2022

Agnieszka Stec - Kotasińska – „Cuda Cichej Nocy”

 


Autor: Agnieszka Stec - Kotasińska

Tytuł: „Cuda Cichej Nocy”

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 351


Święta to taki magiczny czas, w którym wszystko może się zdarzyć. Ich atmosfera sprzyja wybaczaniu, jednoczeniu się i spełnianiu marzeń. To czas, kiedy nawet zdarzają się cuda. Mam wrażenie, że kiedy wokół zapachnie choinką, pierniczkami, to wtedy ludzie stają się dla siebie milsi. Czy właśnie taka jest książka Agnieszki Stec-Kotasińskiej?

Cuda Cichej Nocy” bardzo mnie zaciekawiły, opis dał nadzieję, na ciekawą historię, a okładka… skradła moje serce. Jest piękna, klimatyczna i taka nastrojowa. A treść? Zaraz trochę o niej opowiem.

Jagoda  w okresie przedświątecznym zostaje porzucona przez narzeczonego. Nie rozumie, dlaczego… przecież już był zaplanowany ślub. Tymczasem spotyka ją taka niespodzianka. Jest załamana, ale życie toczy się dalej. Trzeba przygotować się do świąt, kupić prezenty bliskim.

Kolejny bohater powieści  Mikołaj, po śmierci narzeczonej zamieszkał we Wrocławiu i stara się żyć dalej. Uczy dzieci gry na saksofonie. Odbywa z nimi również próby do koncertu charytatywnego. W sumie nie planuje świąt, jednak wizyta siostry zmienia jego nastawienie. Podczas poszukiwania prezentu dla synka siostry, nieoczekiwanie poznaje Jagodę. Czy coś wyniknie z tego przypadkowego spotkania? Jak potoczą się ich losy? Czy w święta czekają ich cuda?

Powieść zaciekawiła mnie od pierwszych stron, ciężko było mi się od niej oderwać. Na całe szczęście, czytałam ją, będąc sama w domu, więc nikt mi nie przerywał. Agnieszka Stec-Kotasińska zachwyciła mnie swoim stylem pisania, poruszyła moją wyobraźnię. To, co czytałam, widziałam obrazowo w swoich myślach. Udzielił mi się nastrój bohaterów, jak również atmosfera świąt. Pięknie się spacerowało po bożonarodzeniowym jarmarku we Wrocławiu. Czułam ten aromat czekolady, cynamonu i grzanego wina. I znowu się rozmarzyłam… Już do Was wracam… Fabuła książki oczywiście, nie tylko mówi o słodkim świątecznym czasie, ukazuje też różne problemy. Strata bliskiej osoby, jej śmierć, może być ogromną traumą. Niekiedy powoduje wycofanie z życia i wyrzuty sumienia, często nieuzasadnione. I powrót do rzeczywistości jest utrudniony. Czy Mikołaj sobie z tym poradzi?

Marzenia, cuda i magia świąt naprawdę istnieje. W tym czasie, wszystko jest możliwe. Nawet mała intryga może spowodować wielką lawinę cudów. Tak, tak… wiem, że nie do końca wiecie, o co mi chodzi, ale zrozumiecie to, czytając książkę. Zobaczycie sami, jak wielka siła tkwi w rodzinie. Często zapominamy o tym… Odcinamy się od niej, unikamy spotkań z bliskimi. Wolimy wyjechać, zamknąć się w domu lub szukamy wymówek, byle się nie spotkać. Tymczasem powinniśmy się jak najczęściej spotykać i pielęgnować rodzinne relacje. Samej zamarzyły mi się takie duże, rodzinne święta, jak u bohaterów powieści. Działo się tam mnóstwo… Serce rosło, jak czytałam… Byłabym zapomniała, warto też rozglądać się wokół siebie i dostrzegać ludzi samotnych. Oni też potrzebują bliskości drugiego człowieka.

Ostatnio dużo w czytanych przez mnie książkach zwierząt. Również i tutaj spotkałam cudnego psa o ciekawym imieniu, poznałam jego historię i mogłam zobaczyć, na czym polega praca wolontariusza w schronisku. Autorka zawarła też przekaz, iż zwierzę nie jest prezentem świątecznym, które można oddać, jak się znudzi. Do adopcji trzeba dojrzeć i dobrze się zastanowić, bo zwierzę to nie rzecz. To ogromna odpowiedzialność i trzeba być pewnym, co się robi.

Nie sposób też wspomnieć o bohaterach. Bardzo polubiłam Jagodę i Mikołaja, ale również postacie drugoplanowe były mi bliskie. Pewnie dlatego, że zostały tak dobrze wykreowane i przedstawione. Miałam wrażenie, jak bym ich bardzo dobrze znała. Podczas czytania trzymałam kciuki, aby wszystkim się poukładało. Było kilka sytuacji z życia bohaterów, które sprawiły mi niespodziankę. Jestem ciekawa, jak ich Wy odbierzecie.

Powieść Cuda Cichej Nocy” zrodziła we mnie wiele emocji – skłoniła do refleksji, wywołała uśmiech na twarzy, ale też kilka łez. Spowodowała wzruszenie, dała nadzieję, że jak się chce, wszystko jest możliwe. Przeczytajcie! Polecam z całego serca!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu