piątek, 30 czerwca 2017

Margarett Borroughdame – "Rozkoszne lato"



Tytuł: "Rozkoszne lato"
Autor: Margarett Borroughdame
Wydawnictwo: MBBOOKS
Data wydania: 2016 r.
Stron: 36



Moje wrażenia:


Za oknem błękitne niebo, słońce mocno grzeje, słychać dokazujące dzieci – jednym słowem lato w całej pełni. Szkoła zakończona, czas wakacji rozpoczęty. Chyba wszyscy uwielbiamy te ciepłe dni. To również moja ulubiona pora roku! Często wracam pamięcią do swoich, minionych letnich dni. Jest co wspominać... Mam co przeglądać, bo w albumach zawarte są te wspomnienia.

"Rozkoszne lato" to zbiór wierszyków ukazujących uroki tej pory roku. Na każdej ze stron, wychyla się ta ciepła, letnia pora. Autorka wspomina w swych wierszykach o gorącym słoneczku, o buziakach rozdawanych przez dzieci, o nenufarach, czy też czterolistnej koniczynce. Pewnie wielu z nas pamięta własne poszukiwania takiej koniczynki.


Jednak to jeszcze nie wszystko, co odkryjecie. Poznacie też smak lata, poprzez hasła wykrzykiwane na plaży "Kuukurydzaa, kuukurydzaa!" Któż ich nie zna? Chyba wszyscy się z nimi spotkaliśmy. Jeśli mowa o plaży to wspomnieć muszę o szumie morza, o wysokich falach, dzieciach baraszkujących w wodzie. Budujących babki te z piasku i te piaskowe. Czym się one różnią? Dowiecie się na pewno, czytając wierszyk "Babki". Lato to też pyszne desery, których smak, zna wielu z nas. To też kalosze noszone w deszczowe dni, to liczne upadki, bo lato jako jedyna chyba pora roku sprzyja otartym kolanom u dzieci.



"Rozkoszne lato" to zbiór wierszyków, który przypadnie do gustu dzieciom, jak również dorosłym. Na długo pozostaną w Waszej pamięci, rozjaśnią dni. Dopełnieniem tych wierszyków są ilustracje Cezarego Powierży oraz zdjęcia Fotolii i samej autorki. Margarett Borroughdame również, podobnie jak w poprzednich książeczkach, pozostawia na końcu, miejsce na kreatywne zadanie dla każdego dziecka.

Serdecznie Wam polecam! Przeczytajcie z Waszymi pociechami.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu MBBOOKS.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza.

środa, 28 czerwca 2017

Magdalena Kozioł – "52 kolory życia" tom V



Tytuł: "52 kolory życia" tom V
Autor: Magdalena Kozioł
Wydawnictwo: Pociąg do natury
Rok wydania: 2016
Stron: 126




Moje wrażenia:

To już moje kolejne spotkanie z twórczością Magdaleny Kozioł. Bardzo długo zastanawiałam się co napisać o kolejnym tomie "52 kolorów życia". Co Wam zdradzić, a co ukryć... Jak zachęcić Was do lektury? Chociaż w tej chwili może to być trudne, gdyż książek autorki już nigdzie nie kupicie. Chociaż ja bardzo wierzę w to, iż pojawi się wydawnictwo, które wyda je ponownie.

Życie lubi nas zaskakiwać, tak samo czyni Magdalena Kozioł. Historia Sally nabiera tempa, przepełniona jest jak zawsze barwami. W tym tomie towarzyszą jej następujące barwy: srebrna, lawendowa, błękit Thénarda, fuksjowa, waniliowa, kasztanowa, cynamonowa, śliwkowa, czy też żółta. Jak te barwy wpłyną na życie bohaterów? 

Sally i Jacek... Miłość między nimi kwitnie, z każdym dniem jest coraz większa. Życie jednak mnoży przeszkody. Nic nie jest proste, do pełni szczęścia daleka droga. Nasi bohaterowie wiedzą, że nie mogą tego ciągnąć w nieskończoność, że muszą w końcu podjąć decyzję. Tymczasem wszystko się skomplikuje... Coś się wydarzy... Miłość nie zawsze wystarczy, aby zbudować własne szczęście. Będą musieli podjąć trudną decyzję: co dalej? Jaka to będzie decyzja? Co zmieni w ich życiu? Tego powiedzieć Wam nie mogę.

Podobnie, jak w poprzednich częściach i w tej również muszę wspomnieć o bohaterach, którzy zostali wspaniale wykreowani. Nadal bardzo lubię Sally i Jacka. Są mi bardzo bliscy. Obserwuję z zainteresowaniem ich poczynania, niektóre pochwalam, inne neguję. Tutaj jednak dodatkowo pojawia się Staś - synek Jacka, który zwrócił moją szczególną uwagę. Stasiu bardzo kocha swoich rodziców, co widać gołym okiem. Wyczuwa jednak również, iż coś się dzieje, może dlatego jest takim grzecznym dzieckiem. Z kolei Aneta, żona Jacka wzbudza moje współczucie, ciężkie przed nią wybory. Jak sobie poradzi? O tym przeczytacie.

Jak więc widzicie fabuła jest bardzo ciekawa i nabiera tempa. W tej części naprawdę dużo się dzieje. Wiele rozterek i przemyśleń dostarcza Magdalena Kozioł swym bohaterom. Miłość i problemy... Wszystko to napisane, prostym i plastycznym językiem, wtopione w liczne kolory. Bardzo łatwo możemy się wczuć w książkę, wyobraźnia też szybko działa i pokazuje nam liczne obrazki. Dodatkowym atutem tej części są wplecione teksty piosenek i wierszy, które idealnie tworzą całość i odzwierciedlają odczucia bohaterów.

Podsumowując, zachęcam Was do przeczytania "52 kolorów życia", bo naprawdę warto. Książka skłania do refleksji, zaskakuje, wywołuje uśmiech na twarzy. Myślę, że razem z bohaterami spędzicie miły wieczór, nie będziecie się nudzić. Serdecznie polecam!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania, serdecznie dziękuję Autorce.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza oraz Czytam, bo polskie


niedziela, 18 czerwca 2017

Beata Majewska – "Konkurs na żonę"

PRZYSTOJNY TRZYDZIESTOLATEK SZUKA ŻONY.
CZY PRZY OKAZJI ZNAJDZIE MIŁOŚĆ?


Tytuł: "Konkurs na żonę"
Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2017 r.
Stron: 304


Opis:

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan "Żona".
Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli...



Moje wrażenia:


Za oknem niby czerwiec, a pogoda ciągle w kratkę. W takie dni robię sobie herbatkę, owijam się w kocyk i odpływam w świat książek. W ten weekend przeczytałam dwie wspaniałe książki. Za chwilę przedstawię Wam jedną z nich. Spędziłam przy niej miły wieczór, nie brakowało też emocji. Czy mi się spodobała? Czy polecam Wam? Za chwilę sami się przekonacie...

"Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej rozpoczyna się nietypowo. Poznajemy dwóch przyjaciół: Hugo i Adama, którzy dyskutują nad zorganizowaniem konkursu na żonę. Tak, tak... dobrze widzicie... Cóż to za pomysł? Prawda? W dzisiejszych czasach robić konkurs na żonę? A gdzie tu uczucie, wspólna fascynacja. Brzmi to trochę wyrachowanie. Wróćmy jednak do naszych bohaterów... Hugo Hajdukiewicz to młody prawnik z Krakowa, który musi jak najszybciej zmienić stan cywilny i to jeszcze przed ukończeniem trzydziestu lat. Inaczej majątek, który wujek zapisał mu w testamencie, przejdzie mu koło nosa. Skąd jednak znaleźć żonę? Tu z pomocą przychodzi najlepszy przyjaciel Adam Soliński, wspólnie wpadają na pomysł, aby zorganizować konkurs. Dzięki niemu Hugo poznaje młodziutką, skromną i nieśmiałą studentkę – Łucję Maśnik, wychowaną przez babcię. Babcia jest dla niej wszystkim. Nauczyła ją, iż w życiu ważna jest rodzina, a nie status społeczny i majątek. Dziewczyna bardzo szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny i obdarza go wielkim uczuciem. Myślicie, że wszystko pójdzie po myśli Hugo? Czy jego plan się powiedzie? Czy Łucja odkryje zamiary Hugo? O tym musicie przeczytać już sami... Więcej Wam nic nie napiszę...

"Konkurs na żonę" to książka napisana pięknym stylem i prostym językiem. Swą treścią wciąga czytelnika od pierwszych stron, nie sposób się od niej oderwać. Czytałam, czytałam i nie miałam jej dość, po prostu nie można jej odłożyć. Chce się jak najszybciej poznać zakończenie. Na naszą uwagę zasługują też dialogi – dopracowane, mądre, zabawne, ale i dojrzałe. Jednym słowem powieść wzbudza wiele emocji, tych dobrych i tych złych. Bardzo szybko przy czytaniu pracowała moja wyobraźnia, momentami utożsamiałam się z bohaterami i miałam wrażenie, jakbym była obok nich.

Jeśli już piszę o bohaterach, to chciałabym wspomnieć, że zostali wspaniale wykreowani. Są bardzo wiarygodni, można ich pokochać, albo nie lubić. Cóż na swój sposób polubiłam zarówno Łucję, jak i Hugo. Łucja, co prawda momentami mnie denerwowała swoim płaczem i może zbyt dużą wrażliwością. Mimo to polubiłam ją za szacunek i miłość, jakim darzyła babcię, za jej gadulstwo i "lwi pazur", który również potrafiła niekiedy pokazać. Hugo... och ten Hugo... Był z niego drań, zimny, wyrachowany, ale czy aby na pewno tak do końca pozbawiony uczuć? Nie skreślam go, bo i w nim jest cząstka dobroci. I jeszcze wspomnieć muszę o babci Łucji – Zofii Maśnik, która była ciepłą, rodzinną i bardzo mądrą osobą. 

Podsumowując "Konkurs na żonę" to piękna powieść warta przeczytania. Na pewno spędzicie przy niej mile i czas i będziecie się dobrze bawić, ale oprócz tego skłoni Was również do refleksji. Szczerze Wam polecam! Sama czekam na kontynuację z niecierpliwością.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce i Wydawnictwu Książnica.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza oraz Czytam, bo polskie


sobota, 17 czerwca 2017

Skarlet i Albert – "A w bałkańskim kociołku...Notatki z z podróży po krańcu Europy"



Wydawnictwo: Ridero
Stron: 199


Kochani rok temu na moim blogu pojawiła się recenzja tej wspaniałej książki, autorstwa Skarlet i Albert. Dziś pragnę Wam ją przypomnieć, jednocześnie chcę Was zachęcić do sięgnięcia po nią. Naprawdę warto, nie będziecie zawiedzeni. Na końcu postu, podam Wam linki, gdzie można się w nią zaopatrzyć.





"Zawsze myślałam, że książki opisujące jakieś kraje, czy miasta są nudne i nie znajdę w nich nic ciekawego. Bardzo się myliłam, albo trafiałam na złe książki. "A w bałkańskim kociołku..." to lektura, obok której nie można przejść obojętnie. Dowiecie się co o nas myślą  i mówią mieszkańcy Bałkanów. Czemu się dziwią, co jedzą i piją (jeśli mowa o jedzeniu, to bardzo spodobały mi się przepisy kulinarne umieszczone w książce). Uważajcie, aby nie wpaść na hrabiego Draculę i koniecznie poznajcie historię jasnowidzki i zielarki - baby Vangi."  

Powyżej możecie zapoznać się z moimi słowami, które umieszczone zostały we wstępie książki. Całą recenzję, możecie przeczytać TUTAJ 




Tutaj możecie zakupić "A w bałkańskim kociołku..." :


Jeszcze raz serdecznie polecam i zachęcam do przeczytania!

niedziela, 4 czerwca 2017

Bruno Kadyna – "Metalowa Dolna"




Tytuł: "Metalowa Dolna"
Autor: Bruno Kadyna
Wydawnictwo: Filologos
Rok wydania: 2015
Stron: 97


Opis:

Głównym bohaterem jest mężczyzna w średnim wieku, zmagającym się z chorobą żony – rakiem. Nieszczęściem dla niego, wygląda to na ostatnie stadium tej choroby. Każdy dzień jest dla niego walką o ukochaną, ale także o siebie samego. Pomimo przeciwności losu, nie zapomina o tym kim jest, jakie są jego korzenie i dokąd zmierza. Trening ciała jest dla niego ważny, ale nie ważniejszy od żony. Jest swoistą odskocznią, która pozwala mu zapomnieć o tym co się dzieje w świecie otaczającym go rakową świadomością. Wyciskanie kolejnych potów, w piwnicy przystosowanej na potrzeby przydomowej siłowni, pozwalają mu uciec od problemów dnia codziennego. Nie chronią go na zawsze. Tarcza zbudowana na podstawie wysiłku fizycznego, jest tylko pozorna i może ulec szybciej niż się zdaje. Ale działa, przynajmniej do pewnego momentu, kiedy wszystko zostaje stracone. Wtedy też pojawia się Coś, co zupełnie zbija z tropu głównego bohatera. Coś co uświadamia mu, że jego własne uczucia, nie są wcale jego, a świat, który do tej pory był ograniczony sztangami i cierpieniem, został urozmaicony czymś niezrozumiałym. Wszystko za sprawą tajemniczych  istot, skrywających się tuż obok, w Metalowej Dolnej.


Moje wrażenia:

Biorąc, do rąk książkę Bruno Kadyna tak naprawdę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Tytuł nic a nic do mnie nie przemawiał, nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Do tego dodajmy okładkę, która sprawia ponure wrażenie, a sztangi sugerują, że być może będziemy mieli do czynienia ze sportem. O czym, więc jest ta książka? Czy do mnie przemówiła? Dowiecie się za chwilę.

Głównym bohaterem jest Tomasz, mężczyzna w średnim wieku, u którego boku stoi Kasia. Kasia choruje na raka, jest to prawdopodobnie ostatnie stadium tej choroby. Tomasza poznajemy w jego przydomowej siłowni, umiejscowionej w piwnicy, gdzie codziennie wykonuje swoje treningi. Treningi te pozwalają mu uciec od problemów dnia codziennego. Patrząc na jego zachowanie, na tę ucieczkę można by powiedzieć, że żona dla niego mało znaczy, że zostawia ją słabą w domu, a sam ucieka. Nie jest to jednak do końca prawda. Każdy przeżywa inaczej swoje cierpienie, każdy w czymś innym odnajduje ukojenie swego bólu. Jego dni są ciągłą walką o życie ukochanej. To myśli, że w którymś momencie może jej zabraknąć, że pokona ją rak.

"Rak jest obrzydliwy, ja mam wrażenie, że stał się członkiem rodziny, zasraną, czarną owcą".

I nagle nadchodzi taki moment. Kasia umiera... Każdy z nas dobrze wie, czym jest śmierć, jaki ogromny ból i smutek pozostawia w człowieku. Jak ciężko jest żyć bez tej jedynej i ukochanej.

" Od śmierci Kasi prawie nic nie jem, nie pracuję, nie chce mi się żyć. Myślałem, że wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego. Dotkliwie przeżyłem śmierć dziadka, ale to było dawno i w porównaniu z Kasią łatwo to przełknąłem. Klucha w gardle znów eksploduje. Już dość mam płaczu, ale nie mogę przestać".

Jego strata jest ogromna, życie straciło sens. Powrót do morderczych treningów daje mu chwile zapomnienia. Właśnie podczas jednego z nich zauważa coś dziwnego. Jakąś istotę, która przemawia do niego jego głosem. Kim ona jest? Czy to wytwór jego wyobraźni? Czym jest Metalowa Dolna?  O tym już przeczytacie sami, nie mogę zdradzić nic więcej...

"Metalowa Dolna" to debiut literacki Bruna Kadyna. I chociaż książka ta nie jest obszernych rozmiarów, to nie da się o niej szybko zapomnieć. Napisana jest prostym, powściągliwym językiem, pełna emocji skłania czytelnika do refleksji. Jednocześnie uświadamia nam, iż mężczyzna też przeżywa swoją żałobę na swój własny sposób, nie zawsze okazując ją na zewnątrz. 

Podsumowując "Metalowa Dolna" to powieść przepełniona emocjami: miłość, śmierć, ból i strata, powrót do codzienności. Zachęcam Was do przeczytania i wyrobienia sobie własnej opinii na jej temat.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Autorowi.



Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam, bo polskie oraz Olimpiada czytelnicza