poniedziałek, 28 listopada 2016

William Gruff – "Niemożliwe załatwiam od ręki"


Tytuł: "Niemożliwe załatwiam od ręki"
Autor: William Gruff
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 2016 r.
Stron: 55


Opis:

Książka zawiera zbiór praktycznych i konkretnych porad, które ułatwiają zmierzenie się z problemami wszelakiej maści. Autor, bazując na doświadczeniach i obserwacjach, daje możliwość spojrzenia na temat z zupełnie innego, świadomego punktu widzenia, dzięki któremu nawet te najbardziej skomplikowane i trudne problemy stają się łatwiejsze. Prosta budowa rozdziałów gwarantuje, że każdy czytelnik znajdzie analogię do swojego życia i w łatwy, przejrzysty sposób ujrzy istotę trapiącego go dylematu.



Moje wrażenia:

Każdy z nas pewnie ma swoje własne problemy. Jedni mają je większe, inni mniejsze. Problemy w naszym życiu były, są i pewnie będą. Wszystko zależy od tego, jak sobie z nimi radzimy. Mam dla Was Podręczny Poradnik Rozwiązywania Problemów zatytułowany "Niemożliwe załatwiam od ręki" Williama Gruffa. Gruff to aktor, scenarzysta, producent, obserwator, który cierpliwie dąży do osiągnięcia swoich celów.

"Życie to ciągła walka z porażkami.
które odnosimy.
Ważne jest to, by się nigdy nie poddawać, 
bo nie wiadomo jak blisko jest rozwiązanie.
Działaj!"


"Niemożliwe załatwiam od ręki" to poradnik składający się z siedmiu  krótkich rozdziałów, w których zawarte są konkretne informacje. Przeznaczony jest dla każdego, niezależnie od wieku, płci, czy grupy społecznej. Problemy mamy wszyscy, nie zawsze jednak wiemy jak z nich wybrnąć, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Autor podkreśla, iż najważniejsze jest, abyśmy nigdy się nie poddawali i nie tworzyli sobie problemów w swoich głowach.

W każdym rozdziale Gruff rozkłada dany problem na czynniki pierwsze, ukazuje problem i możliwość rozwiązania, zmiany myślenia.  Autor podkreśla, że krokiem do rozwiązania naszych problemów jest kontrolowanie swojego ego. A ego mamy niekiedy bardzo przerośnięte: to ono nie pozwala np. bezrobotnemu podjąć pracy za niższą stawkę, bo kiedyś zarabiał więcej. Niestety nie wszystko układa się w życiu tak, jakbyśmy chcieli. W książce wszystkie problemy zostają wytłumaczone na przykładach, które autor zna najlepiej. Następnie uczy nas nabierania odwagi, przyznawania się do błędów, podejmowania mądrych wyborów. Swoje porady Gruff podpiera ćwiczeniami z życia codziennego oraz ilustracjami, które obrazują codzienne życie.




Podsumowując "Niemożliwe załatwiam od ręki" to krótka książeczka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Myślę, że można z niej wiele "wynieść" i przenieść do swego własnego życia. Małymi kroczkami, możemy zdziałać wiele. Może i problemy staną się wtedy mniejsze.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.






Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się




niedziela, 27 listopada 2016

Margarett Borroughdame – "Jesień plecień"


Tytuł: "Jesień plecień"
Autor: Margarett Borroughdame
Wydawnictwo: MBBOOKS
Data wydania: 2016 r.
Stron: 36



Opis:

Drodzy Rodzice! Drogie Dzieci!
Jesień to feeria kolorów, to brykanie po szeleszczących dywanach i pomarańczowe od dyń domy. To rude wiewiórki w parkach objadające się orzechami, ostatnie motyle na astrach i zabawy kasztanowymi ludkami. Jesień plącze dni słoneczne z deszczowymi, dodaje do nich szczyptę szronu, owija babim latem i smakiem powideł śliwkowych. Taka jest jesień, jesień plecień!


Moje wrażenia:


Jesień to taka pora roku, na którą wielu z nas narzeka i okazuje swoje niezadowolenie. Coś w tym troszkę jest, bo ostatnio jesień nie skąpi nam deszczu i wietrznych dni. Też nie lubię takiej jesieni, ale wtedy mam na nią sposób. Zapalam zapachową świeczkę, robię herbatkę, opatulam się kocem i czytam. Właśnie dziś tak postąpiłam i przeczytałam wspaniałe wierszyki dla dzieci, autorstwa Margarett Borroughdame. 

"Jesień plecień" mieni się feerią barw, kapiącym deszczem i błyskającym słoneczkiem. Autorka ukazuje dzieciom piękną polską jesień, babie lato, dywan utkany z różnokolorowych liści. Może sami pamiętacie jeszcze, jak miło szurają liście pod nogami? Ja pamiętam, uwielbiam takie jesienne spacery, dywan z liści, wiewiórki skaczące po drzewach.

"Orzeszek dla wiewióreczki"

Basia, Basia, Basia...
Zobacz, co dla Ciebie mam!
Basia, Basia, Basia...
Chodź bliżej,
Orzeszka Ci dam!

Jesień zachęca nas też do zabawy. Wystarczą kasztany, listki źdźbła suchej trawy, aby razem z dziećmi wyczarować świat kasztanowych cudów. Z książeczki dowiemy się, czym są marcinki, dlaczego nasz kraj lubią  jesienią i zimą niektóre ptaszki. Pamiętajcie też, że ta pora roku buciki zmienić nam każe. Schowajmy sandałki, a wyciągnijmy kalosze, botki i ciepłe bambosze.

"Szron w październiku"

Szron w październiku przypomina,
że idzie zima!
Jeszcze wiele dni jest jesieni,
jeszcze się park  kolorami mieni,
słoneczko jeszcze łaskocze promykami, 
jednak na dłuuuuuuuugooo
żegnamy się z sandałami.

Dzieci poznają też jeżowy sposób na jesienne chłody, szaleństwo dyniowe oraz smak powideł śliwkowych.



Zachęcam Was kochani do wspólnego przeczytania z dziećmi tej książeczki. Na pewno mile spędzicie czas, a niektórzy z Was może przypomną sobie swoje jesienne dni z dzieciństwa. Będziecie mieli co dzieciom dodatkowo opowiadać. 
"Jesień plecień" da Wam wiele wrażeń. Dźwięczne wierszyki, niczym w kolorowym kalendarzu przeprowadzą was do ostatniej strony. Tam czeka na najmłodszych jeszcze niespodzianka: miejsce na wklejenie swego zdjęcia  oraz na własny wierszyk o jesieni.



Na naszą uwagę i pochwałę zasługują też piękne ilustracje Cezarego Powierży i zdjęcia Fotolii zamieszczone w książeczce. Zachęcam Was serdecznie do zakupu książeczki Margarett Borroughdame dla Waszych pociech. Polecam.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu MBBOOKS


Książeczki, autorstwa Margarett Borroughdame możecie zakupić:
http://www.empik.com/szukaj/produkt?author=Borroughdame+Margarett&gclid=CP3e
http://www.matras.pl/szukaj/?autor=Margaret&grupy_wiekowe=7-10+lat



Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się

niedziela, 20 listopada 2016

Monika Zajas – "Autodestrukcja"

Tytuł: "Autodestrukcja"
Autor: Monika Zajas
Wydawnictwo Czarna Kawa
Rok wydania: 2016
Stron: 255


Opis: 

Alan, niedoszły reżyser filmowy, marzy o wolności, wrażliwa artystka Anja nie może pokonać strachu przed publicznym występem, a Patryk chce wreszcie być bogaty. Mimo starań ich życie coraz bardziej zaczyna przypominać tworzony przez Anję obraz, który pokrywa czarna maź. Pogoń za oddalającymi się marzeniami i nieustanne zderzenia z rozczarowującą rzeczywistością stopniowo powodują poczucie coraz większej utraty kontroli nad życiem. Alan nie wytrzymuje napięcia i zabija żonę...
Niepokojąca książka o emocjach, naiwności i marzeniach.



Moje wrażenia:


Intrygujący tytuł, okładka i tajemniczy opis. Kiedy książka wpadła w moje ręce, zastanawiałam się, co w sobie skrywa, o czym będzie? I to zaskoczenie... Na pierwszych stronach poznaję trzech bohaterów Alana, Patryka, Anje, którzy dotarli do takiego momentu w swoim życiu, iż nie widzą dla siebie ratunku. Według nich ratunkiem jest popełnienie ostatecznego kroku, po którym nie będzie już nic. Jesteście, ciekawi co było dalej? Czy książka spełniła moje oczekiwania? Czytajcie dalej...

Wielu z nas, a właściwie chyba wszyscy mamy jakieś marzenia. Większe lub mniejsze, o których spełnieniu marzymy. Dążymy do ich realizacji, niekiedy za wszelką cenę. Czy zawsze warto za nimi gonić? Czy jest to całkowicie bezpieczne? Nie do końca jestem przekonana. Szczególnie po przeczytaniu "Autodestrukcji", myślę, że z marzeniami należy postępować ostrożnie. Trzeba uważać, aby nie doprowadziły do tragedii, aby nas nie zniszczyły.

Bohaterowie "Autodestrukcji" to zwyczajni ludzie, tacy jak my. Mają swoje plany życiowe, problemy i marzenia.
Alan ma dobrą pracę i kochającą żonę, która spełnia wszystkie jego zachcianki. Dzieci dorosłe, usamodzielnione. Mimo to czegoś mu w życiu brakuje. Pragnie wolności, raz na jakiś czas ucieka od pracy i obowiązków domowych. Wyrusza na łowy i zdradza żonę, podbudowując tym samym swoje męskie ego. Jego największym pragnieniem jest reżyserstwo. W młodości napisał dwa scenariusze filmu, teraz też pragnie się temu poświęcić. Co z tego wyniknie?
Anja – młoda kobieta, niezwykle utalentowana muzycznie i plastycznie. Pragnie być sławna, jednak brakuje jej odwagi, aby wystąpić publicznie. Zamyka się w czterech ścianach, targana emocjami. Odcina się od wszystkich. Jak postąpi dalej?
Patryk to młody informatyk, który pragnie być bogatym. Wierzy, że pieniądze dadzą mu szczęście i otworzą drzwi do wielkiego świata.  Marzą mu się zagraniczne wycieczki, dziewczyny, wartościowe prezenty... Na to jednak potrzebne są pieniądze. Zaczyna grę na giełdzie, odwiedza kasyno. Domyślacie się, już jak to się może skończyć?

Monika Zajas w "Autodestrukcji" porusza bardzo ważne tematy. Takie jak wypalenie zawodowe, dążenie do szczęścia, do sławy, wyobcowanie, osamotnienie, strach. Wszystko to doprowadza naszych bohaterów do depresji. A depresja nieleczona, wyniszcza psychicznie. Pojawiają się najgorsze myśli, a od nich tylko krok do samobójstwa.

Trzech bohaterów – trzy różne historie, opowiedziane przez nich samych. Dzięki temu mogliśmy wejść w ich myśli, poczuć to samo co oni czują. Przeżywać ich wzloty i upadki. Jakoś najbardziej przemówiła do mnie historia Patryka. Było trudno, bywały momenty, że się na nich wściekałam, wyzywałam ich w myślach, chciałam im pomóc. Książka na pewno wywołała we mnie emocje, ale też uczy, że w życiu niekiedy trzeba się zatrzymać i rozejrzeć dookoła. Nie można dążyć do autodestrukcji, trzeba znaleźć równowagę.

"Autodestrukcja" to książka przepełniona smutkiem i melancholią, nie znajdziecie tutaj radości. Napisana przystępnym językiem, składa się z krótkich rozdziałów, które bardzo szybko się czyta. Skłania do refleksji, zmusza do zastanowienia się nad sobą i swoim postępowaniem. Podsumowując, jeśli lubicie takie pozycje to sięgnijcie po "Autodestrukcję".





Książkę przeczytałam w ramach Book Tour o nazwie Emigrantka, organizowanego przez Olę z bloga Aleksandrowe myśli. Serdecznie dziękuję!







Książka bierze udział w wyzwaniu:
Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się

środa, 16 listopada 2016

Monika Jagodzińska – "Cykl"


Tytuł: "Cykl"
Autor: Monika Jagodzińska
Wydawnictwo: Psychoskok
Rok wydania: 2016
Stron: 128



Moje wrażenia:


Kiedy książka trafiła w moje ręce, moją uwagę zwróciła okładka, piękna w swej prostocie, a zarazem intrygująca. Do tego prolog, zapowiadający, z czym przyjdzie mi się zmierzyć, o czym będę czytać. Wszystko razem wzięte zapowiadało ciekawą lekturę na wieczór. Czy tak było? Za chwilkę się dowiecie.

Czy nie macie niekiedy wrażenia, że ktoś nad Wami czuwa? Opiekuje się Wami? Przestrzega przed złem? Czy wierzycie w Waszego Anioła Stróża? Czy czujecie jego obecność?
Książka "Cykl" Wam ich ukaże. Spotkacie w niej całe zastępy anielskie, które schodzą na ziemię wraz z nowym rokiem, aby strzec ludzi i zasłużyć tym samym na miano ludzkiego Anioła Stróża.

"... Rodzimy się co roku, w noc sylwestrową, po to, aby ich bronić. Aby im pomagać. Aby z nimi być, gdy tego potrzebują. Gdy NAS potrzebują, choć o tym nie wiedzą..."

Młoda, debiutująca autorka, podzieliła swą książkę na dwanaście miesięcy. Każdy miesiąc to inna historia, inny człowiek i inny problem, z którym zmierzyć się musi anielskie stworzenie. Stoją przed nimi trudne zadania. Muszą zmierzyć się z depresją, z okaleczaniem, nieszczęśliwą miłością, okrucieństwem innych, z niezrozumieniem przez rodzinę, a to tylko przedsmak tego, co ich czeka. Muszą być czujni, aby wychwycić najmniejszy szczegół zwiastujący tragedię. W książce nie poznamy ich imion, ale poczujemy, jak ważną odgrywają rolę, jak umiejętnie stawiają drugiego człowieka na drodze tego zagubionego. Jak dodają otuchy i radości. Czy uda im się pomóc każdemu zagubionemu, cierpiącemu człowiekowi? Czy w ciągu roku zapracują na miano Anioła Stróża? Czy zdołają wszystkim pomóc? Ja znam już odpowiedzi, a Wy przekonacie się o tym sami, jeśli tylko sięgnięcie po książkę.

"Cykl" to książka godna polecenia. Przeczytałam ją w jeden wieczór. Warto się zatrzymać i troszkę podumać nad tym wszystkim. Posłuchać głosu swego serca, otworzyć się na drugiego człowieka. Może to właśnie Wasz Anioł, kieruje Wami, podszeptuje, że ktoś potrzebuje Waszej pomocy. Warto zastanowić się nad swoim życiem. Książka ta, na pewno zmusi Was do refleksji o życiu, otworzy oczy na otaczający świat i Aniołów. Polecam!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce, pani Monice Jagodzińskiej.





Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się

wtorek, 8 listopada 2016

WYNIKI KONKURSU!


Kochani, jak dobrze wiecie 5 listopada o godz 23:59  zakończył się konkurs, który miał miejsce na blogu i fanpag'u bloga na Fb. Przypominam, że do wygrania były książki autorstwa pani Doroty Frątczak pt. "Wiązanka wierszyków dla dziewczynek i chłopczyków".



Dziękuję za Wasze zgłoszenia, za podzielenie się z nami historiami o Waszych zwierzakach. Wybór był bardzo trudny :) Nie podjęłam się tego zadania. O pomoc poprosiłam panią Dorotę, która dokonała wyboru. Ja już wiem, kto będzie szczęśliwym posiadaczem książek. Też chcecie się dowiedzieć? Na pewno :) Nie będę trzymać Was dłużej w niepewności.

Pozwolę sobie, zacytować słowa skierowane do uczestników konkursu, przez panią Dorotę Frątczak:

Drogie Panie!
Bardzo dziękuję za udział w konkursie. Wasze wypowiedzi (wszystkie, bez wyjątku) skradły mi serce. Wybór zwyciężczyń był dla mnie niezmiernie trudny, ale nieunikniony.
W związku z faktem, że prace konkursowe pojawiły się zarówno na blogu, jak i fanpage’u bloga na FB postanowiłam wyłonić dwie zwyciężczynie na blogu i dwie na FB.

Książeczkę „Wiązanka wierszyków dla dziewczynek i chłopczyków” otrzymują: pani Daria Skiba i Pani Wiktoria Guziewicz oraz pani Magdalena Flis i pani Izabela Cetera.
Serdecznie gratuluję!!!

Pozostałym Paniom za to, że tak pięknie potrafią opowiadać o swoich ukochanych zwierzakach przyznaję nagrody niespodzianki w postaci e-booka.
Dorota Frątczak


Kochane Panie, warto brać udział w konkursach, prawda? Taka niespodzianka. Pani Dorocie serdecznie dziękuję za zwiększenie liczby nagród. Wszystkim Paniom serdecznie gratuluję :)
Proszę panie: Darię Skibę, Wiktorię Guziewicz, Magdalenę Flis i Izabelę Cetera o wysłanie swoich danych do wysyłki na e-mail meg766@wp.pl lub w wiadomości prywatnej na fanpag'u bloga na Fb.

Pozostałe Panie, jeśli chcą otrzymać e-booka poproszę również o adresy e-mailowe.

Jeszcze raz serdecznie wszystkim gratuluję. Przy okazji też, zapraszam do aktywnego uczestnictwa w kolejnych konkursach.

niedziela, 6 listopada 2016

Wanda Szymanowska – "Ciapek"



Tytuł: "Ciapek"
Autor: Wanda Szymanowska
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Rok wydania: 2016
Stron: 28



Moje wrażenia:

To już kolejne moje spotkanie z twórczością pani Wandy Szymanowskiej. Dotychczas autorka pisała o kobietach i dla kobiet. Tymczasem "Ciapek" jest debiutem autorki w kategorii bajki. I powiem Wam jedno – jest to bardzo dobry debiut. Mam nadzieję, że pani Wanda jeszcze stworzy coś dla swoich najmłodszych odbiorców.

Historia Ciapka chwyta czytelnika za serce, wywołuje mnóstwo emocji (nawet w takim dorosłym czytelniku, jak ja), przede wszystkim jednak zawiera w sobie bardzo ważny przekaz. Myślę, że uczy małych czytelników postępowania, odpowiedzialności, ale i okazywania serca. To o czym jest Ciapek? Zaraz Wam troszkę zdradzę.

Ciapek to mały, szarobury psiak, zabrany od mamy, rozdzielony z bratem, czuje się osamotniony. Mieszka w piwnicy, dostaje jedzenie... Pomimo to za czymś tęskni. Brakuje mu czułości, głaskania, spacerów z kimś bliskim. I nagle jego los się odmienia. Trafia jako prezent pod choinkę do małej dziewczynki. Tylko, czy teraz będzie już szczęśliwy? Czy odnajdzie w tym domu miłość? Czy ta dziewczynka dobrze się nim zajmie? Co będzie działo się z Ciapkiem dalej? Powiem Wam tylko tyle, że bajka skończy się szczęśliwie. I każdy mały czytelnik będzie uśmiechnięty i zadowolony. 

"Ciapek"  przyciąga nasz wzrok kolorową, piękną okładką. Nie sposób na nią nie spojrzeć, nie sposób przejść obojętnie. Po prostu ona woła – przeczytaj mnie. Podczas czytania bajki, doświadczyłam wielu uczuć: smutek, radość, a nawet złość... Chętnie przeczytałabym jego dalszą historię... Chociaż z drugiej strony, możemy sobie ją sami dopowiedzieć z dziećmi, bawiąc się przy tym doskonale. Jeśli napisałam już o zabawie, to muszę też dodać, iż bajka zawiera ilustracje do pokolorowania. Najmłodszy czytelnik na pewno będzie zadowolony z takiej możliwości, (tym bardziej, że zawsze uczymy dzieci, iż po książeczkach nie piszemy), a tymczasem tutaj możemy.
Bajka zawiera też morał, według mnie nawet kilka. Kochani, jedno jest pewne, jeśli chcecie przygarnąć zwierzątko pod swój dach, przeczytajcie z dzieckiem tę książeczkę, mierzcie swoje siły na zamiary. Pamiętajcie posiadanie zwierzaczka jest odpowiedzialnością. Nauczcie jej swoje dziecko, ale też i siebie. Czy to pies, czy kot, zawsze odwdzięczy się Wam za Waszą miłość, swoim oddaniem.

Z całego serca polecam Wam "Ciapka". To będzie doskonały prezent dla Waszych córek, synków, siostrzeńców, bratanic... Przy tej bajce miło spędzą czas, ale i nauczą się wrażliwości.
Przeczytajcie koniecznie!





Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorce, pani Wandzie Szymanowskiej.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza.

czwartek, 3 listopada 2016

I. M. Darkss – "Światło w mroku"



Tytuł: "Światło w mroku"
Autor: I. M. Darkss
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Stron: 326



Opis:

Jeden wieczór.

Tyle wystarczy, by Eli przekonała się, jak niewiele potrzeba, by wszystko obróciło się w pył.

Jeden wybór, który może przynieść śmierć milionom istnień.

Ona, która nie zdaje sobie sprawy, że należy do Lamandi – rodu światła – który wkrótce się o nią upomni.

On jako jedyny mężczyzna, który może zapewnić jej bezpieczeństwo.

Ale czy można ufać komuś, kto nosi w sobie Mrok?



Moje wrażenia:


Romans paranormalny to gatunek literacki, który nie jest mi obcy, ale dawno już po niego nie sięgałam. Tym bardziej ucieszyła mnie możliwość przeczytania, dzięki Book Tour, debiutu I.M. Darkss "Światło w mroku". Bardzo lubię przeczytać coś innego, tajemniczego, magicznego i mrocznego. "Światło w mroku" dało mi to wszystko od pierwszych stron książki, pochłonęło mnie, nie mogłam się oderwać od czytania. Sama nie wiem, kiedy znalazłam się na ostatniej stronie. Po prostu przepadłam. Czy mi się spodobała? O tym już za chwilę.

Eli to dziewiętnastoletnia dziewczyna, pozytywnie nastawiona do życia, w każdym widzi coś dobrego. Cieszy się życiem i każdym dniem, uwielbia słodycze – szczególnie czekoladę. Ma kochających i wyrozumiałych rodziców, rezolutną młodszą siostrę i dobrą przyjaciółkę. Normalna dziewczyna, jak każda inna. Czy aby na pewno? Kim jest tak naprawdę Eli? Co ją czeka? Wkrótce nadchodzi ten wieczór... Jeden wieczór, który odmieni jej całe życie. Zostaje zaatakowana przez nieznaną istotę – Temida. Kim on jest i co chce od niej? Tego Eli nie wie, nie rozumie. Jest jednak ktoś, kto staje w jej obronie. Tą osobą jest Jack. Kim on jest? Jaką rolę odegra w jej życiu?

Jack – to przystojny, tajemniczy i mroczny mężczyzna. Bardzo osamotniony, pesymistyczny, niekochany przez matkę, wyobcowany, niosący w sobie Mrok. Pewnie wielu z Was powie – i co w nim takiego dziwnego, normalny facet. I tu Was zaskoczę, Jack liczy sobie około czterystu lat, jednak czas zatrzymał się dla niego po inicjacji, w wieku 29 lat. Jest hybrydą dwóch rodów – Temenów i Lamandi. To on będzie strzegł bezpieczeństwa Eli, a właściwie Eliary.  Kim są Temeni i Lamandi? Czy Eli może mu zaufać?  Czy coś ich połączy? Koniecznie przeczytajcie sami, nic więcej nie napiszę.

Czytając, zwróćcie też uwagę na magiczny kamień – Helioden. Kamień, który posiada specjalną moc, który jest poszukiwany przez rody. On też odegra tu swoją rolę. Do kogo on będzie należał, kto go odnajdzie i co się stanie?  Odkryjcie sami.

"Światło w mroku" to książka, którą warto przeczytać. Zaintrygowała mnie swoim tytułem oraz piękną i mroczną okładką, obok której nie można przejść obojętnie. Okładka przyciąga wzrok, każe zastanowić się, co znajdziemy w środku.

Książka została napisana lekkim, przystępnym, pełnym humoru językiem. Znajdziecie w niej mnóstwo emocji od śmiechu poprzez oburzenie, smutek i wzruszenie. Każdy odkryje w niej coś dla siebie. Ponadto ma interesującą, ciekawą fabułę, z wieloma zaskakującymi zwrotami akcji. W książce ciągle coś się dzieje, kiedy myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, wyskakiwało coś nowego, budującego ponownie napięcie. Wielokrotnie miałam wrażenie, jakbym sama brała w tym wszystkim udział. Do tego dodajmy, dobrze wykreowanych bohaterów, których nie sposób nie lubić. Dużym plusem jest narracja pierwszoosobowa z perspektywy Eli i Jacka. Mamy dzięki temu, możliwość poznania ich obu bardzo dobrze. Poznajemy ich myśli, przeżycia, wspomnienia z przeszłości. Widzimy ich emocje i nastroje, walkę z rodzącym się uczuciem i pożądaniem. Zaufanie, jakim się obdarzają... To wszystko powoduje, że czytając się nie nudzimy.
Jeśli mowa o bohaterach, to muszę jeszcze uczciwie się przyznać i napisać, że moim ulubieńcem został Jack. Ciekawa jestem, jak to u Was będzie.

Powoli zbliżam się do końca... Tylko to zakończenie... Zaskakujące i nieprzewidywalne. Pozostaje mi teraz, tylko czekać z niecierpliwością  na kolejną część. Mam nadzieję, że szybko trafi do naszych rąk.

Podsumowując, gorąco polecam Wam tę pozycję. Przeczytajcie koniecznie. Nie będziecie się nudzić, ani żałować czasu poświęconego książce.

Miłego czytania!






Książkę przeczytałam w ramach akcji Book Tour, zorganizowanej przez Stan: Zaczytany. Dziękuję Oli oraz autorce I.M. Darkss za możliwość przeczytania i zrecenzowania.






Książka bierze udział w wyzwaniu: 
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza