niedziela, 28 listopada 2021

Beata Zdziarska – „Po drugiej stronie raju”

 


Autor: Beata Zdziarska

Tytuł: „Po drugiej stronie raju”

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 288



Tak naprawdę nie wiem, od czego zacząć... Mnóstwo myśli mam w głowie. Miałam nadzieję, że przez noc się poukładają i pisanie pójdzie mi gładko. Tymczasem nic z tego... Beata Zdziarska stworzyła świetną powieść, która pokazuje, że nic nie jest nam dane na zawsze. Zmusza do refleksji nad życiem, swoim postępowaniem, zachowaniem, obnaża ludzkie słabości, ale daje też nadzieję. Ta powieść jest inna, od tych które niedawno czytałam. Na bardzo długo zostanie w mojej pamięci. Postaram się Wam przybliżyć jej treść, nie zdradzając zbyt wiele.

Ewa i Mateusz są małżeństwem, wydawać by się mogło, całkiem udanym. Oboje mają pracę, która ich satysfakcjonuje, luksusowy apartament, dwa samochody. Tak naprawdę można by pokusić się o stwierdzenie, że nic im nie brakuje. Życie jednak płata im przykrego figla i to w momencie, kiedy postanawiają „odświeżyć” swoje uczucia. Los obdarza ich czymś, czego raczej nie chcieliby doświadczyć. Jak sobie z tym poradzą? Czy udźwigną brzemię tego ciężaru?

Fabuła książki toczy się swoim własnym rytmem. Wciągnęła mnie w swoje wnętrze od pierwszej, aż do ostatniej strony. Beata Zdziarska stworzyła powieść tak rzeczywistą, że nie można się od niej oderwać. Daje do myślenia, wywołuje mnóstwo emocji. Autorka porusza bardzo ważne tematy, takie jak: nieuleczalna choroba, cierpienie, trudne wybory i ich konsekwencje, opiekę nad starszymi ludźmi w Domu Pogodnej Jesieni, a także śmierć i kres naszego życia. W życiu niczego nie możemy być pewni. Bo czas:

„Czas nie zna przystanków, nie zwolni, nie zawróci, nie da nam drugiej szansy. Czy nie lepiej skupić się na tym, co jest, co będzie?”

O tej nieuleczalnej chorobie, którą poznałam w powieści, nie wiedziałam dotychczas nic. Może gdzieś, kiedyś obiła mi się o uszy jej nazwa, lecz to tylko tyle. Nie miałam pojęcia, że toczeń może uczynić takie spustoszenie w organizmie. Zmaganie się z nim nie jest łatwe i to zarówno dla chorego, jak i bliskiego członka rodziny. Można mieć tylko nadzieję, że nie będzie postępować zbyt szybko i pozwoli normalnie funkcjonować, ale to wszystko jest tylko do czasu. Trudnych decyzji tutaj nie zabraknie. Czy wszystkie będą dobre? Zgodne z sumieniem?

Bardzo ciekawie Autorka przedstawiła również życie pensjonariuszy w Domu Pogodnej Jesieni. I tutaj również nasuwają się kolejne refleksje. Jak łatwo jest wyjechać gdzieś daleko, albo nawet zostać w tym samym mieście i „pozbyć się problemu”, bo w niektórych przypadkach tak właśnie jest, oddać bliskich i o nich zapomnieć... Nie odwiedzać ich... A przecież oni kiedyś poświęcili nam swoje życie, wychowali nas. Oni też mają uczucia i u kresu swych dni chcieliby zobaczyć przy sobie własne dzieci. Jest to dla mnie niezrozumiałe, nie potrafiłabym zapomnieć o swoich bliskich. Nawet ci, którzy już odeszli są w mojej pamięci. Cóż każdy ma wybór. Czy każdy postępuje właściwie? To już jego sumienie.

Treść książki poznajemy z perspektywy trzech osób: Mateusza, Ewy i Zofii – matki Mateusza. Ich rozmyślania, rozterki przeplatają się między sobą. Dzięki temu bardzo dobrze poznałam ich samych, jak i ich charaktery. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Współodczuwałam z nimi ich problemy, ból, radość, śmiech i łzy. Zastanawiałam się, jak ja postąpiłabym na ich miejscu. Jaką ja podjęłabym decyzję. Bardzo polubiłam Zofię, chociaż nie zawsze się z nią zgadzałam. Rozumiałam jej postępowanie, podziwiałam jej pracę ze starszymi osobami i jej radosne chwile. Adam? Adama trzeba umieć zrozumieć, bo jego sytuacja nie była łatwa. Za to Ewkę nie do końca rozumiem, jej decyzje nie zawsze zyskiwały moje uznanie. Nie wszystkie były słuszne. Nie podobało mi się, że potrafiła tak łatwo ranić bliskich. Chociaż patrząc z drugiej strony, nie wiadomo, jak sami byśmy postąpili. Jestem ciekawa, jak Wy po przeczytaniu powieści spojrzycie na jej bohaterów.

„Po drugiej stronie raju” to powieść idealna na długie jesienne dni. Zmusza do własnych przemyśleń i udowadnia, że nic nie jest wieczne, że nasze plany mogą się poplątać, a marzenia nigdy nie spełnić. Nie zabraknie Wam w niej również emocji, ale te odkryjecie sami. Szczerze polecam!



 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję




czwartek, 25 listopada 2021

„Ploteczki u cioteczki”

 


Dzisiaj w „Ploteczkach u cioteczki” mam przyjemność gościć Agnieszkę Kazałę, kobietę z duszą artystki. Autorkę powieści dla dorosłych i mądrych, terapeutycznych bajek dla dzieci. Agnieszka jest również ilustratorką wielu bajek wydanych w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro, w którym jest również szefową.

Zapraszam na ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.




1. Największa wpadka kulinarna?

Generalnie sama jestem jedną wielką wpadką kulinarną, bo z gotowaniem wciąż na bakier: chcę jajko na twardo – wychodzi na miękko, staram się o puszyste ciasto – wychodzi zakalec, zabieram się za kruche – brakuje mi śmietany, a generalnie zamiast ciast piekę malowaną porcelanę ;) – ta wychodzi pięknie. Standardem u mnie jest zapomnieć o potrzebie dodania cukru do ciasta.

Ale największą wpadką było, gdy z nastawionego wina, zamiast wina wyszło mi 5 litrów octu – z tym cukrem to jednak coś jest nie tak 😜

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Chyba najbardziej sernik, bo nie powoduje takich wyrzutów sumienia jak lody karmelowe i tiramisu – w końcu ser jest zdrowy i potrzebny dla kości 😊

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

W tym wieku bardzo interesowałam się zoologią, chciałam jechać na wyprawę do Afryki albo pracować w ZOO. Bycie zoologiem wydawało się fascynujące. Z tego okresu do dziś zostało mi zamiłowanie do zwierząt, może dlatego o nich są moje bajki. Potem chciałam być konserwatorem zabytków, najlepiej też i archeologiem – siedzieć na pustyni i oddzielać ziarenka piasku od cennych zabytków (a może pragnęłam być Kopciuszkiem?) albo siedzieć na rusztowaniu i przywracać świetność starym rzeczom (ale skutecznie wybiła mi to z głowy chemiczka, stawiając wciąż 3=)

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo, że masz tego wiele)

Buty i torebki – to moja słabość 😊 i jeszcze bransoletki, koraliczki, świeczki z wosku i takie tam – jak to sroczka 😊 I farby, ale ostatnio brakuje czasu na malowanie. Mąż twierdzi, że w razie przeprowadzki potrzebny będzie pociąg ze stoma wagonami na moje rupiecie, ale myślę, że przesadza, wystarczy 5 TIR-ów.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Ledwie otworzę oczy łykam tabletkę na tarczycę, ona pozwala mi wstać, zacząć chodzić i ogólnie żyć.

Od czasu gdy dopadł nas covid i ledwie uszliśmy z życiem mamy z mężem mały rytuał – on wstaje wcześnie do pracy, ja śpię, bo długo pracowałam wieczorem, ale między 10 a 11 obowiązkowo on wraca do domu, ja zamykam laptop i wspólnie robimy i jemy śniadanie, po którym pijemy kawę. Potem znów ruszamy do pracy. Wieczorem siadamy przy surówce, lampce wina lub kubku herbaty. No i spacery - w weekend obowiązkowe. To daje nam poczucie życia razem, nie każde osobno.

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Na 100% nad morze, nie ważne jakie, ale koniecznie z mężem, bym się nie zgubiła (kierunki i mapy to dla mnie zagadka, idę przed siebie i podziwiam) i miała do kogo gadać 😜 Szum fal mnie uspokaja, a bezkres daje odpoczynek, no ale trzeba o tym komuś opowiedzieć. Uwielbiam morze.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Chyba... gdy ktoś mi wmawia, że nie znam się na tym, co robię 😛 no i tysiąc innych rzeczy.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Sądzę, że zaczęłabym wrzeszczeć z przerażenia, że mam czegoś za dużo i czegoś za mało 😀 No bo, który facet miałby taką szopę na głowie? A włosy i zęby są najważniejsze! 😛




Agnieszko dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Tez jestem taką sroczką, a świece uwielbiam.








czwartek, 18 listopada 2021

„Ploteczki u cioteczki”

 


W dzisiejszych „Ploteczkach u cioteczki” spotkamy się z Katarzyną Kielecką-Masłocha. Kto z was zna już Kasię i jej twórczość? Na pewno wielu z Was odpowie na to pytanie: znam :) Napiszę krótko, Katarzyna jest autorką powieści obyczajowych i książek dla dzieci. W swych utworach nie boi się poruszać trudnych tematów, dostarcza wielu wzruszeń. Ma cudownego psa Leona.

Zapraszam na ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.



1. Największa wpadka kulinarna?

Chyba nie ma rzeczy, poza wodą, której bym nie zdążyła przypalić. Gotowanie nie jest moją domeną. W tym zakresie oddaję pałeczkę mężowi i córce. Szczyt osiągnęłam, gdy postawiłam plastikowy czajnik elektryczny na kuchni indukcyjnej i zorientowałam się dopiero, kiedy jego dół zmienił stan skupienia na półpłynny.

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Ze słodkości największą słabość mam do lodów cytrynowych i tarty z jabłkami. W obu przypadkach idealnie mi pasuje kwaskowy posmak.

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

Mniej więcej co tydzień „kimś” innym. Pamiętam weterynarza, nauczycielkę, reżyserkę i scenarzystkę przedstawień teatralnych, piosenkarkę (to byłby dramat) i oczywiście pisarkę (a jakże) 😊 Moi rodzice wmawiali mi, że powinnam zostać lekarzem, co uważałam za obrzydliwe, bo lekarz musi grzebać w ludziach, a ludzie mają krew. W przypadku weterynarza jakoś mnie nie  niepokoił ten aspekt 😛

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo, że masz tego wiele)

Jestem do bólu pragmatyczna (nie wiem czy z przymusu, czy z natury, może kiedyś zdołam to rozstrzygnąć) i wykazuję się sporą odpornością na kupowanie sobie rzeczy, bez których mogę się obyć. Dlatego między innymi kocham Legimi, Storytel i tego typu platformy, które dają mi dostęp do tysięcy tytułów, bez konieczności gromadzenia ich w hurtowych ilościach w domu. Gdy dzieci były małe, miałam słabość do kupowania im zabawek i książek. Teraz zwykle ulegam pokusie przy piłeczkach i szarpakach dla psa, a Leon dba o to, by systematycznie wszystkie niszczyć i stwarzać przestrzeń dla nowych nabytków 😉

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Podstawowy to kawa o poranku. Nie ma opcji, żebym inaczej zaczęła dzień. W czasie, gdy ja piję, zwykle przeglądam internet. Zaczynam od portali z wiadomościami z kraju i ze świata, a kończę na Instagramie. Potem mogę zaczynać pracę.

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Lista jest długa, ale niech będzie, że wybieram Lofoty. Tylko, proszę, wybierzmy taki dzień, w którym pojawi się zorza polarna.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Bezmyślność i małpia złośliwość.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Podejrzewam, że kawę. Nie sądzę, by zmiana płci zdołała stłamsić to przyzwyczajenie😉



Kasiu dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Trochę mało było o moim ulubieńcu – Leonie 😀



czwartek, 11 listopada 2021

„Ploteczki u cioteczki”

 



Kochani zapraszam Was na kolejne „Ploteczki u cioteczki”. Dziś moim gościem jest Zuzanna Arczyńska. Autorka powieści:  „Jak spadek” „Odzyskane dzieciństwo”; „Dziewczyna bez makijażu”, „Niania lekkich obyczajów”. Już wkrótce, bo 26 listopada będzie premiera kolejnej książki pt. „Mimozowe pole”. Przy tej okazji zachęcam Was do zakupu i przeczytania. Jak znam twórczość Zuzy, warto sięgnąć po nią w ciemno.

Tymczasem zapraszam Was na kawę i ploteczki, które Autorka zachciała mi zdradzić.




1. Największa wpadka kulinarna?

Moja pierwsza pomidorowa z ryżem, byłam jeszcze nastolatką, dosypywałam tego ryżu i dosypywałam, a zupa wciąż była za mało gęsta. A potem nagle oszalała! Efekt był taki, że była za gęsta nawet do jedzenia widelcem, bo ryż wypił całą zupę, a mimo tego był twardy. Mam też perełkę sprzed kilku lat. Na stronie Świeżo napisane Jagna Rolska i Izabela Frączyk wrzucały fajne i szybkie przepisy. Bardzo chciałam zrobić róże z ciasta francuskiego z jabłkami, takie najprostsze i szybkie do przygotowania. Niestety, nie miałam blachy do muffinek, więc założyłam, że chodzi tylko o oddzielenie od siebie kolejnych porcji i zrobiłam sobie kratkę z kartonu. Weszło w nią sporo sztuk, tak, powiedzmy trzy na cztery. Włożyłam kartonową kratkę z ciastem do piekarnika i jakież było moje zdziwienie, że mój cudowny wynalazek zaczął w piekarniku płonąć. Kratka zjarała się dokumentnie, ciasto się rozlało i było do wyrzucenia, a jedyne ślady tej zbrodni ma gdzieś skitrane Jagna w czeluściach Messengera, bo od razu pochwaliłam się, jak mi nie wyszło.

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Najbardziej lubię desery, których przygotowanie nie wymaga czasu. Może być domowe Kinder country. Mogą być lody z owocami. Proste rzeczy dają dużo radości, a nie kradną czasu.

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

W drugiej klasie chciałam być zakonnicą, bo one miały ładne zdjęcia z kolorowymi dziećmi w takich ładnych ciuchach, jakich u nas nie było. To moja wersja, ale w rodzinie mówi się, że zawsze chciałam być kierowniczką. Nie ważne czego.

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo że masz tego wiele)

Tak, rzeczy do domu. Półki, pierdółki, świeczki. I książki. Czuję stały niedosyt.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Chyba tylko poranną kawę. Chociaż był czas, gdy codziennie rano malowałam rzęsy, chyba muszę do tego wrócić.

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Tam, gdzie jest bardzo ciepło, woda do chłodzenia się i rajska plaża.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Głupota, partia rządząca, fundamentaliści katoliccy, wpływ kościoła na życie ludzi, którzy nie chcą mieć z nim niczego wspólnego, nepotyzm, złodziejstwo i rozdawnictwo. A przede wszystkim nienawidzę ludzi, którzy mają czelność mówić innym, jak mają żyć, jakie podejmować decyzje w imię ideałów, które sami udają, że wyznają. To dla mnie ohyda.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Serio? Sprawdziłabym, jak smakuje męski orgazm, tak z ciekawości 😊



Zuza dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Też uwielbiam kupować pierdółki do domu. Właśnie wzbogaciłam się o kolejne dwie świeczki zapachowe :) No, ale jak nie kupić, jak przyzywają zapachem i wyglądem.







Magdalena Kołosowska – „Kiedyś dogonimy Paryż”

 


Autor: Magdalena Kołosowska

Tytuł: „Kiedyś dogonimy Paryż”

Cykl: Pod wspólnym niebem / tom 1

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 352



To moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Kołosowskiej. Pierwsze, ale już wiem, że nie ostatnie. Pióro autorki bardzo przypadło mi do gustu. Chętnie zapoznam się z jej pozostałymi powieściami. Cieszę się na samą myśl, że na półce czeka już na mnie drugi tom tej serii. Tymczasem jednak zostanę przy pierwszym.

Nie lubię zdradzać za dużo z fabuły książek, dlatego też i tym razem tego nie uczynię. Powiem krótko, powieść przedstawia historię Zosi, rozwódki, matki dwóch dorosłych córek – bliźniaczek. Bohaterka po rozwodzie zażyczyła sobie od byłego męża, aby zakupił jej dom. Czy jej żądanie zostanie spełnione? W jej życiu pojawi się również dawny kolega z pracy. Czy coś ich kiedyś łączyło? Czy może coś ich połączy? To już każdy odkryje sam, sięgając po książkę. Mam nadzieję, że Was do tego zachęcę.

„Kiedyś dogonimy Paryż” przeczytałam w jeden wieczór. Powieść tak mnie wciągnęła, że nie mogłam odłożyć książki nawet na chwilę. Od pierwszej strony poczułam do niej ogromny sentyment. Już sam początek wywołał uśmiech na mojej twarzy. Autorka pisze lekko i przyjemnie, tworząc jednocześnie bardzo życiową powieść. Odnajdziemy tutaj wątek przyjaźni internetowej. Czy jest Wam ona znana? Ja z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że mam kilka takich osób, których nie widziałam, a z którymi piszę o każdej porze dnia i nocy. Zosia ma dwie takie przyjaciółki – Dankę i Irminę. Z przyjemnością śledziłam ich rozmowy, rozważania o życiu i zwykłe ploteczki. Niejednokrotnie uśmiałam się przy nich serdecznie i z niecierpliwością ich oczekiwałam. Ta przyjaźń była dobrze wykreowana przez autorkę.

„Uwielbiałam te swoje internetowe przyjaciółki. Zarówno Imka, jak i Danka na żywo niczego ze swojego sieciowego uroku nie traciły. Wręcz przeciwnie. Obydwie miały w sobie pokłady pozytywnej energii, że przebywanie z nimi było przyjemnością".

W powieści pojawia się również wątek z przeszłości, a dokładnie z dzieciństwa Zosi. Czy Zosia sobie z nim poradzi? Będą też tajemnice, bo w końcu jak ma się dorosłe córki, to i one mogą coś ukrywać. Będzie się dużo działo.

Wspaniała fabuła, lekkie pióro autorki, dobrze wykreowani bohaterowie sprawiają, że przy tej książce nie można się nudzić. Życie w niej opisane jest bardzo realne. Moją uwagę szczególnie zwróciła damska część powieści. Ich postawa udowadnia, że kobiety są silne, potrafią podnieść się z każdej sytuacji i odbudować swoje życie, czego dowodem jest Zosia. Nasz los nie musi się kręcić tylko wokół mężczyzn. Chociaż muszę się Wam przyznać, że jakoś nie mogłam rozgryźć Filipa, kolegi Zosi z dawnych lat. Niby wiedział czego chce, a jednak miałam wrażenie, że chyba nie do końca. Troszkę działał mi na nerwy tym swoim dziecinnym zachowaniem.

Tylko to zakończenie... Zbyt szybko się pojawiło i zostawiło niedosyt. Dobrze, że kolejny tom już czeka na mojej półce. Wiem, że spędzę kolejne godziny, chłonąc przygody jej bohaterów.

Koniecznie przeczytajcie „Kiedyś dogonimy Paryż". Nie będziecie żałować czasu, jaki z nim spędzicie. Książka wywołała we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Począwszy od radości i  uśmiechu, poprzez wiarę w szczerą przyjaźń, która dodaje odwagi w walce o swoje szczęście i niezależność, a skończywszy na niezależności i szczęściu, które czeka na końcu nieznanej drogi.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję













czwartek, 4 listopada 2021

„Ploteczki u cioteczki”




Kochani na dzisiejsze „Ploteczki u cioteczki” zaprosiłam Darię Skibę, której twórczość wielu z Was bardzo dobrze zna. Autorka napisała kilka powieści i opowiadań zawartych w antologiach, zadebiutowała powieścią „Uwolnij mnie”. Założycielka grupy na FB – znamy-czytamy.pl, która wspiera polskich autorów i ich twórczość. Uwielbia taniec z ogniem i czekoladę, Harry'ego Pottera oraz puzzle.

Dziś poznacie ją jednak z całkiem innej strony.

Zapraszam na kawę i ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.




1. Największa wpadka kulinarna?

Ha! Żeby to była jedna, ile to się obiadów przesoliło lub przypaliło, bo książka była zbyt ciekawa! (śmiech). Raz znajomemu na studiach posoliłam czekoladowo-wiśniową herbatę i kompletnie nie rozumiałam, dlaczego się tak krzywił.

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Uwielbiam karpatkę, grysikowiec (znany też jako miodownik lub królewiec o ile się nie mylę), oponki, bo to smak mojego dzieciństwa. Ulubione słodkości, jakie przygotowuje moja babcia. Kocham jogurtowo truskawkową Milkę, gorzką czekoladę z nadzieniem kokosowymi choco bonsy! Z kolei uzależniona jestem od chipsów, ale cii 😉

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

Tenisistką! Chociaż nigdy nie miałam rakietki w ręce, haha! Chciałam też być nauczycielką matematyki i panią farmaceutką, bo uwielbiałam zapach aptek.

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo że masz tego wiele)

O matko, uwielbiam! Książki i nieważne, że na półkach mam więcej tych do przeczytania, niż przeczytanych. Namiętnie kupuję różne kubki, dekoracje z okazji różnych świąt (w okresie bożonarodzeniowym powinnam mieć zakaz chodzenia po sklepach!), puzzle, świeczki, których nie zapalam, piżamy i kreatywne wynalazki np. malowanie po numerach, diamond painting.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Jeżeli można uznać włączenie choć na chwilę rano przed wyjściem do pracy audiobooka, to mam. Muszę też przesłuchać codziennie kilka ulubionych utworów. Ach, no i oczywiście wyprzytulać córeczkę.

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

I tu mnie masz. jestem pewna, że przez większość życia odpowiadałabym, że w piękne słoneczne miejsce. Plaża, czysta woda i błogi spokój. Teraz jestem jednak rozdarta między tym, a odwiedzinami w Polsce. Tęsknię bardzo.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Niesprawiedliwość świata i złość, jaka wylewa się z wielu ludzi.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Cóż, myślę, że obudziłabym się w bardzo atrakcyjnym ciele, więc bardzo chętnie przejrzałabym się w lustrze. Oczywiście po uprzednim zrzuceniu garderoby (śmiech)


Daria dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Widzę, że wiele nas łączy, ja też powinnam mieć zakaz sklepowy w okresie Bożego Narodzenia 😀 A już powoli w sklepach pełno ozdób i dekoracji, a jakie kubki świąteczne widziałam.


Darię Skiba możecie znaleźć tutaj:

https://www.facebook.com/DariaSkibaAutorka

https://www.facebook.com/groups/176448692967215

wtorek, 2 listopada 2021

Joanna Nowak – „Już nie ucieknę” [RECENZJA]

 


Autor: Joanna Nowak

Tytuł: „Już nie ucieknę”

Cykl: Siostry z ulicy Wiśniowej / tom 1

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 350



Tegoroczna jesień sprzyja czytaniu, tym bardziej ze nowości nie brakuje. Ostatnio mój wzrok przyciągnęła okładka książki „Już nie ucieknę”. Zaintrygował mnie również jej opis, dlatego postanowiłam zapoznać się z nią jak najszybciej. I powiem Wam, że bardzo się cieszę, iż będą dalsze części. Chętnie poznam historię pozostałych sióstr. Tymczasem jednak nie wybiegajmy w przyszłość, zostańmy przy tomie pierwszym.

Ada – główna bohaterka, przeżywa załamanie nerwowe po odejściu narzeczonego, krótko przed planowanym ślubem. Trudno jej zrozumieć, co się stało, dlaczego nastąpił koniec. Zamyka się w domu, nie chodzi do pracy, nie dba o siebie. Dobrze, że ma kochające siostry, które pomagają jej i próbują ją wyrwać z dołka. Jednak metody Jagny i Sary nie są wystarczające, nie dają efektów. Dlatego w porozumieniu z matką ustalają nowy plan, który ma szansę przywrócić Adę do normalności. Matka, wiedząc, iż córka ma wrażliwe serce, ściąga ją w rodzinne strony, wykorzystując fatalną sytuację  schroniska dla zwierząt, które prowadzi. Co się tam wydarzy? Czy Ada odzyska równowagę emocjonalną? I jaką rolę odegra Adam, jej pierwsza miłość, w jej obecnym życiu?

Nie zdradzę Wam więcej fabuły. Zawsze uważam, iż każdy czytelnik musi ją odkrywać sam na swój własny sposób. Musi po swojemu rozkoszować się słowem pisanym. Powiem Wam tylko, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, może nawet trochę za szybko, mimo że akcja w książce toczy się powoli. Autorka porusza w swej powieści bardzo istotne sprawy: miłość rodzinną, pokazuje jak istotne są więzi rodzinne i ile dla nich gotowi jesteśmy zrobić. Matka Ady po latach odkrywa, ze kiedyś chyba nie postąpiła dobrze, ingerując w życie swej córki. Czy ten błąd uda się naprawić? Silne więzi rodzinne odkryjecie również w życiu Adama, który próbuje odzyskać swoje rodzeństwo. W powieści poznacie siłę miłości. Odkryjecie, czy prawdziwe jest powiedzenie, że „stara miłość nie rdzewieje”. Razem z bohaterami przeżyjecie wiele przygód i na pewno nie będzie tylko słodko, będzie też intrygująco, wypłyną różne tajemnice. Joanna Nowak w swej powieści porusza również inny ważny problem, jakim jest sytuacja zwierząt w schroniskach. Często schroniska borykają się wieloma trudnościami, takimi jak brak pieniędzy na jedzenie dla zwierząt, na opłaty, brak chętnych na adopcję. Bo przecież większość chce piękne psy, omijając wzrokiem te okaleczone. A przecież to najczęściej z winy człowieka te zwierzaki cierpią. Będziecie mogli przeczytać, jak z sytuacją schroniska poradzi sobie Ada. Jak myślicie, czy uda się jej pomóc matce i zwierzakom? Czy odniesie sukces?

Wspaniale zostali wykreowani bohaterowie, zarówno pierwszoplanowi jaki drugoplanowi. Jet ich bardzo wielu, ale raczej szybko się w tym odnajdziecie i nie sprawi Wam to żadnych problemów. Na pewno się nie pogubicie w treści. Osobiście bardzo polubiłam Adę. Nie przeszkadzało mi to, że jest taka poukładana i zorganizowana. Akurat to chyba było jej atutem. Potrafiła dzięki tym cechom doprowadzić wszystkie sprawy z sukcesem do końca. Jednocześnie jednak jest bardzo wrażliwą dziewczyną, uczynną i miłą. Również Adam wzbudził mój podziw. Jego postawa, walka o rodzeństwo jest godna pochwały. Robił to wszystko nie dlatego, że tak trzeba, a z miłości. Wspólne więzi rodzinne były u nich bardzo widoczne. Autorka często daje nam poznać przemyślenia bohaterów, co jest dużym atutem powieści, na bieżąco bowiem mogłam poznać ich myśli, rozterki i plany. Dzięki temu ta historia nabiera jeszcze większej realności.

Mam nadzieję, że nabraliście ochoty, aby poznać Adę i jej historię. Koniecznie sięgnijcie po książkę.

Polecam Wam z całego serca.