Witajcie kochani!
Cieszę się bardzo, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami o przeczytanej książce. Zachęcam nadal do ich podsyłania. Przypominam, że co kwartał będę wybierać najlepszą opinię, będzie też za to nagroda niespodzianka.
Wierzę, że zgłosi się jeszcze więcej osób :)
Dzisiaj poznacie opinię Katarzyny Arciszewskiej, Marzeny Czapskiej i Jolanty Bartoś. Jaką książkę polecają? Zaraz się przekonacie.
Katarzyna Arciszewska poleca:
„Głupiec” Katarzyny Franus idealnie wpisuje się w klimat wędrówki, bo to historia bohaterki, która udaje się w podróż w sensie dosłownym i metaforycznym. Postawiona w sytuacji kryzysowej (choroba) Olga postanawia przewartościować swoje życie, odrzucić to, co jest jego zbędnym dodatkiem i wkroczyć na drogę, u kresu której ma szansę poznać siebie. Prawdziwą siebie, bez retuszu wyobrażeń innych ludzi o niej. Bohaterka trafia na Półwysep Helski, miejsce symboliczne, metaforę życia – różne stany morza: od flauty do sztormowych fal ilustrują nastroje kobiety, walczącej ze swoimi obawami, strachem przed nieodwracalnym, rozżaleniem, rozpaczą, poczuciem niesprawiedliwości, gniewem... W przestrzeni zmagających się ze sobą żywiołów – woda wgryza się w ląd, wydzierając go kawałek po kawałku – toczy się też walka o miłość, która niespodziewanie i nieoczekiwanie, a nawet wbrew woli Olgi pojawia się w jej życiu. Kobieta doświadcza emocji i wrażeń ekstremalnych, demolujących jej psychikę, a jednocześnie budujących ją na nowo. Pierwszoosobowa narracja pozwala zbliżyć się do bohaterki, zżyć się z nią, rozumieć. Nie utożsamiałam się z Olgą, moje życiowe doświadczenia są zupełnie inne, ale stała mi się ona bliska, chętnie bym się z nią zaprzyjaźniła i wsparła w jej samotnych zmaganiach z losem. Ta niezłomna w trenowaniu swojego ciała dziewczyna, posiada, moim zdaniem, niezwykle kruche wnętrze, co jest wynikiem braku prawdziwego oparcia w kimś bliskim. mama kocha ją, owszem, ale jednocześnie ma swój plan na jej życie. Przyjaciele są, naturalnie, ale nie na tyle blisko, by powiedzieć im o wszystkim, co boli. Mężczyźni byli, ale zawodzili. Paradoksalnie jedyne prawdziwe relacje z Olgą stworzyła dwójka ludzi pokiereszowanych jak ona, choć w inny sposób. A może to wcale nie paradoks. W końcu zdrowy chorego nie zrozumie. Szkoda tylko, że ci zdrowi nie starają się chorych choćby wysłuchać bez oceniania, wzdychania, fałszywej litości.
„Głupiec” to powieść, o której mogłabym pisać i pisać (tylko kto by to chciał czytać i czytać), bo wywołuje wielką falę refleksji. Bardzo głęboko wdarła się w moje serce. Autorce ogromnie dziękuję za ten wartościowy, wielowarstwowy tekst. Chcę więcej!
Marzena Czapska poleca:
Kiedy przeczytałam „Przypowieść o pięknej miłości” Elżbiety Antoniewicz, pierwsza z książek Autorki, która trafiła w moje ręce, wiedziałam, że to nie koniec mojej przygody z twórczością pani Elżbiety. Nie wiedziałam tylko, że tak szybko dostanę możliwość przeczytania kolejnej.
„Po prostu życie” Wydawnictwa Novae Res to książka taka, jakie lubię najbardziej (poza powieściami z historią w tle) – książka o tzw. normalnych ludziach, takich jak ja, moja przyjaciółka, sąsiadka, znajoma czy siostra. Książka o życiu bez przesłodzeń, prawdziwa, napisana bardzo przystępnym językiem. Książka, w której odnajdujemy wszystkie możliwe barwy życia – od jasnych, radosnych, przez stonowane pastele, do najczarniejszej czerni...
Od pierwszych stron poczułam ogromną sympatię do głównej bohaterki – Uli. Poznajemy młodą kobietę, żonę i mamę borykającą się z wieloma problemami. Z czasem Autorka pozwala nam poznać historię rodzinną Uli, jej tęsknoty i marzenia. Czy młody, przystojny mężczyzna, o którym marzyła jako nastolatka zostanie jej mężem? Czy uda się jej stworzyć szczęśliwą, kochającą rodzinę? Czy praca w sklepie, na dziale mięsnym to szczyt jej zawodowych marzeń? Jak ważne jest, żeby rozmawiać ze sobą, wyjaśniać rzeczy, które niepokoją, nie pozwalać, by sprawy toczyły się same – wiemy chyba wszyscy. Jak bardzo ważne jest by mając zasady według których żyjemy, nie zamykać się na drugiego człowieka, który choć być może inny, wcale nie musi być mniej wartościowym człowiekiem – Ula potrzebuje sporo czasu, by to zrozumieć... Jak ważne jest, żeby mieć obok drugą osobę, przyjaciółkę, która wysłucha, poradzi, czasem pomilczy, albo „udostępni” swojego kota do przytulenia. A kiedy dochodzi do największej tragedii, jakiej może doświadczyć matka – utrata nienarodzonego dzieciątka, potrzeba szczerej, głębokiej rozmowy z mężem, której zabrakło w małżeństwie Uli, o mały włos nie doprowadza to do rozpadu rodziny...
Być może niezbyt składnie, być może mało atrakcyjnie piszę o tej książce i przez to wyda się nijaka. Ale wcale, taka nie jest. Jest po prostu taka, jakie bywa życie większości z nas. Bo czyż nie jest tak, że fajerwerki w naszym życiu zdarzają się raczej rzadko, że w fascynującą podróż wybierzemy się jeden raz w życiu, a błogie, leniwe tylko dla nas popołudnie, czasem zdaje się wielkim luksusem?
„Po prostu życie” dla mnie jest szczęściem, bo wiem, jak wiedzą tylko ci, którzy stanęli oko w oko ze śmiercią, że życie CUDEM jest. Pomimo bólu, pomimo strachu, pomimo łez... Bo były takie dni, kiedy nawet stanie na dziale mięsnym za ladą, z Ulą, Iwonką, czy Izą było super przygodą! Tak! Bo tak, jak bohaterka książki stałam za ladą na dziale mięsnym i tak jak Ula miała koleżankę Marzenę, tak ja miałam koleżankę Ulę.
Pani Elżbieto dziękuję za tę książkę.
Jolanta Bartoś poleca:
„O czym szumią kartki...”
Od dawna miałam ochotę przeczytać tę powieść, ale zawsze coś mi umykało. Na szczęście „Życie jest damą kier” Aleksandry Bekus, ukazało się w postaci audiobooka, więc mogłam oddać się lekturze, robiąc jednocześnie coś innego. Co prawda, to nie to samo, co książka papierowa. Początkowo nie mogłam się wsłuchać w głos lektorki i skupić się na tekście, ale potem jakoś dałam radę. To była dla mnie trudna lektura i wiedziałam, że taka będzie. Powieść dotyczy stalkingu, a jak wiecie sama jestem ofiarą stalkera, więc przezywałam to jakoby podwójnie. Muszę przyznać, że główna bohaterka bardzo mnie denerwowała. Była bezmyślna, naiwna i jej głupia „odwaga” , prędzej, czy później miała się źle skończyć. Jeszcze do teraz pamiętam strach, który mi wtedy towarzyszył. Bałam się wychodzić sama z domu, dzwonek w telefonie powodował skurcz jelit, strach towarzyszył mi na każdym kroku i w każdej chwili. Ale tu mamy bohaterkę, która mimo realnego zagrożenia odrzuca wszelkie formy pomocy. Nie sprawdza każdej wiadomości, którą dostaje na komórkę lub takową bagatelizuje, a na dodatek wchodzi w polemikę z prześladowcą, informując go o poczynaniach policji. No, włos mi się zjeżył na głowie! Tym bardziej, że policja nie próbuje jej zakazać takich kontaktów. A stalker umiejętnie manipuluje kobietą, wymuszając na niej takie zachowanie, jak on chce. Jest obecny w jej życiu, ponieważ ona mu na to pozwala. Mało tego popełnia przestępstwo z art. 148. I co? Wiecie z psychopatą się nie dyskutuje. Nie wolno mu ulegać, nie można pozwolić, żeby zawładnął naszym życiem, choć to jest trudne, bo on będzie grał na naszych emocjach. Na całe szczęście powieść jest tylko fikcją literacką i jako taką ją wysłuchałam. Napisana z iście hollywoodzkim rozmachem. Bohaterka mogła popełnić tyle błędów, ile to było możliwe, aby prześladowca się do niej zbliżył. Stalker popełnia kolejne przestępstwa i wciąż jest nieuchwytny dla organów ścigania. Mówi się, że zazwyczaj winny jest w pierwszym tomie akt. Tym razem też tak było. Intuicja mnie nie zawiodła, choć muszę przyznać, że Autorka umiejętnie podrzucała coraz to inne tropy. Pominąwszy te okoliczności, których ja jako ofiara stalkera jestem świadoma – a skupiając się na historii, muszę przyznać, że była ciekawa. Naszpikowana emocjami, które we mnie obudziły demony, choć troszkę przewidywalna (taki schemat, według którego działa stalker). A mimo to, musiałam wysłuchać jej do końca i to jak najszybciej. A to świadczy, że Autorka potrafiła i mnie zmanipulować chwytając w swoją sieć kłamstw, zbrodni, wymuszeń i strachu. ta powieść miała wprowadzić strach i pokazać, że stalker to nie tylko wirtualny prześladowca, którego można zbagatelizować. Niestety to realne zagrożenie, które dotyka coraz więcej osób. Czy odważysz się stanąć oko w oko ze złem?
Kasiu, Marzenko, Jolu jeszcze raz dziękuję za Wasze opinie.