sobota, 23 grudnia 2023

Przy wigilijnym stole, czyli spotkania w Hotelu Marzenie.

 



Magda weszła do swojego pokoju. Lubiła tu przesiadywać, gdy nie musiała zajmować się gośćmi w hotelu, a w okresie świąt Bożego Narodzenia było ich znacznie mniej niż zazwyczaj. Wiedziała, że goście lubią tu przyjeżdżać ze względu na klimat, jaki zapewniała. To nie był zwykły hotel, jakich wiele w mieście. Każdy pokój to mały apartament, w którym goście czuli się jak w domu. 

Jej stary fotel, stojący obok kominka, pamiętał czasy przedwojenne, ale za nic nie oddałaby pamiątki po babci, o którą dbała przez wszystkie lata. Fotel, nie był już tak wygodny, jak kiedyś. Czuła, że któraś sprężyna jest zbyt mocno wysiedziana, a inna lekko się przechyliła na bok, uciskając boleśnie w pośladek. Tak czy inaczej, fotel wymagał renowacji jak najszybciej.

Rzuciła na siedzisko miękką poduszkę, bo zamierzała przeczytać kilka listów, które czekały na nią już od paru dni. Podeszła do kredensu i wyjęła kilka ciasteczek korzennych. Do pachnącej aromatycznej gorącej czekolady pasowały idealnie. I wreszcie mogła poczuć Magię zbliżających się Świąt.

Dorzuciła jeszcze do kominka kilka polan, żeby ogień nie przygasł, a jej będzie przyjemnie w cieple przeczytać listy. Nie wiadomo skąd pojawił się kot Maniek, który zdążył już wyciągnąć się na fotelu swoim przeciągłym „miauuuu” oświadczył, że to jego miejsce i nie zamierza się cofnąć. Ale Magda natychmiast się go pozbyła, rzucając mu piłeczkę z kocimiętką, której zapach zniewalał każdego kota.

Sięgnęła po pierwszą kopertę. Była urocza, ozdobiona bombkami, więc spojrzała jeszcze na nadawcę. Anna Krasnodębska. Uśmiechnęła się, widząc nadawcę. Uwielbiała czytać recenzje książek, które Ania zamieszczała na swoim blogu „Zaczytana rolniczka”.


Droga Magdaleno,

Piszę do Ciebie ten list, ponieważ muszę Ci coś opowiedzieć. Podzielić się z Tobą historią, która przydarzyła mi się w święta.

W ubiegłym roku rozpoczęłam dość wcześnie przygotowania do obchodów Bożego Narodzenia. Już od tygodnia wszystko planowałam. Robiłam zakupy, odbierałam koncepcje każdego stroiku, ubioru choinki oraz dekoracji stołu wigilijnego. Czułam wewnętrzną potrzebę, by tym razem wartość tego magicznego czasu podkreślić jeszcze bardziej.

Zgodnie z tradycją więc, w dzień Wigilii zniosłam ze strychu wszystkie bombki i łańcuchy, jakie posiadam. Nucąc cicho kolędy, ubrałam najpiękniej, jak potrafiłam to żywe, pachnące lasem zielone drzewko w srebrno-białe ozdoby. Rozciągnęłam po całości kolorowe lampki, by mogły wieczorem cieszyć oczy. Powiesiłam również na niej plastry pomarańczy z goździkami i w całym salonie roztaczał się ich piękny zapach.

Zaraz potem zabrałam się do szykowania kolacji. Oczywiście miało pojawić się na niej dwanaście potraw. Dzieci zgodnie obiecały, że przygotowują część i przyniosą ze sobą. Ja za to własnoręczne tradycyjne pierogi z kapustą i grzybami oraz uszka lepiłam z taką zaciętością, że mało brakowało, a przypaliłabym świąteczny bigos.

Wiesz Magdaleno, że jestem bardzo skrupulatną osobą i bardzo cenię sobie nasze polskie zwyczaje. Dlatego nawet po sianko udałam się do pobliskiego gospodarza. Chciałam, by każdy z domowników po wieczerzy sięgnął pod biały obrus i wyciągnął spod niego jedno źdźbło, Zawsze jest przy tym mnóstwo śmiechu. Komu trafi się to ładne i będzie wiodło się cały rok, a komu to skromne.

Nakrywanie do stołu tak mnie pochłonęło, że zostało mi mało czasu na ogarnięcie siebie samej. W pośpiechu więc powiesiłam jeszcze gałązkę jemioły nad zastawionym stołem, by przyniosła nam szczęście i pobiegłam się odświeżyć. W ostatniej chwili zdążyłam jeszcze ustawić prezenty pod choinką, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

Równocześnie jak na zawołanie zjechały się moje dzieci ze swoimi rodzinami. Brakowało tylko Kasi, ale ona już kilka lat mieszka w Londynie i przyzwyczaiłam się do samych życzeń, które mi co roku przysyła.

Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, wszyscy razem zasiedliśmy do stołu. Syn włączył naszą ulubioną kolędę i z głośników cichutko popłynęło „Cicha noc”. Odmówiliśmy wspólnie modlitwę i podzieliliśmy się opłatkiem, składając sobie życzenia. Podczas kolacji wigilijnej z utęsknieniem  coraz spoglądałam na dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego wędrowca, myślami kierując się ku Kasi. Życzyłam jej wszystkiego najlepszego oraz szybkiego powrotu do domu, by nie musiała już więcej świąt spędzać samotnie i gdzieś daleko. Po wieczerzy przenieśliśmy się bliżej choinki.

Wnuki z niecierpliwością wpatrywały się w rozświetloną kolorowym blaskiem, wysoką pod sam sufit choinkę. Radość rozpakowywania prezentów przerwał nam niespodziewany dzwonek do drzwi. Zaskoczona podeszłam i otworzyłam je z impetem, ciekawa, któż to może być o tej porze. Może ktoś potrzebował pomocy.

Moim oczom ukazała się postać w głębokim kapturze, z walizką przy nodze, stojąca tyłem do mnie. Na moje „Dobry wieczór” tajemniczy gość odwrócił się i zdjął kaptur. Nie uwierzysz Madziu, jaka była moja radość i jednocześnie zaskoczenie, gdy zobaczyłam, że przede mną stoi moja Kasia!

Nikt nie powie mi więc, że marzenia się nie spełniają, a Wigilia to nie jest noc cudów. Narodził się Pan Jezus i narodziła się we mnie nadzieja, że już zawsze będziemy razem.

Z ogromną radością, Magdo, pragnę złożyć Ci życzenia świąteczne jeszcze raz oraz życzyć Ci wszystkiego najlepszego na ten nadchodzący 2024 rok. By nowo narodzone Dziecię błogosławiło Ci każdego dnia, a nowy rok przyniósł jak najwięcej łask bożych.

Dużo zdrowia kochana. Z całego serca życzę Ci też, by to na co czekasz i czego bardzo chcesz, spełniło się.

Ściskam

Anna”




Magda wytarła łezkę, która pojawiła się w oku. Z całą pewnością czuła tę radość, kiedy Anna zobaczyła w drzwiach swoją córkę. Nie wyobrażała sobie, że w czasie Wigilii mogłoby kogoś zabraknąć przy stole. To taki czas, kiedy rodzina powinna być razem.

Przegryzła ciasteczko, które miało być osłodą, po tak wzruszających wspomnieniach Ani i sięgnęła po kolejny list.

Tym razem koperta była zielona z porozrzucanymi gwiazdkami. To Grażyna Wróbel, blogerka „Czytaninki” wybrała taką oryginalną oprawę do swojego listu. Magda rozerwała kopertę i szybko zanurzyła się w jego lekturę.

„Kochana Przyjaciółko,

Zbliżamy się do grudnia, a więc trzeba będzie rozpocząć przygotowania do Świąt. W tym roku pierwszy raz postanowiliśmy z mężem spędzić Święta w swoim domu. Nasz powrót do domu wiąże się z ogromem pracy, gdyż czeka mnie umycie wielu okien, wysprzątanie całego domu. Czeka nas również kupno choinki. Nie będzie ona żywa, ale sztuczna. Marzy mi się piękna, zielona, a przede wszystkim gęsta choinka. Choinka, która nie będzie miała na sobie tony światełek i bombek o różnych kolorach. Zdecydowanie postawiłabym na jeden, maksymalnie dwa kolory, być może byłby to kolor niebieski i srebrny. Jeszcze pomyślę. Mamy też dużego renifera, którego też będzie trzeba gdzieś ulokować. Oprócz tego pojawią się inne ozdoby świąteczne, w tym z całą pewnością skrzaty. Dwa ładne udało mi się zakupić w tym roku we Francji, więc z całą pewnością znajdą swoje miejsce i dołączą do pozostałych.

Jeśli chodzi o przygotowanie potraw świątecznych, to z całą pewnością znajdzie się ich dwanaście, jak nakazuje tradycja. Podstawa u nas jest zupa rybna (dla mnie), barszcz czerwony (dla męża), sałatka jarzynowa, kapusta z grzybami (wcześniej własnoręcznie zebranymi w lesie), karp (dla męża, ja nie lubię), dorsz, kapuśniaczki (pierożki w cieście z kapustą i grzybami), z całą pewnością jakieś śledzie. Również pojawiają się ciasta, tradycyjnie sernik, który uwielbiam, na inne nie mam jeszcze pomysłu, ale coś się wymyśli. Jako że ja nie przepadam za gotowanie, większość potraw wykona mąż, ja oczywiście pomogę, przy czym będę mogła. Sałatkę jarzynową oraz ciasta wezmę na siebie.

Najgorsze zadanie dla mnie związane ze Świętami Bożego Narodzenia to kupno prezentów. Nigdy nie wiem, co można komuś kupić (nawet jeśli chodzi o drobnostki), aby był zadowolony. Najtrudniej kupuje się dzieciakom, które każdego roku są coraz większe i zmieniają się im zainteresowania. Zdecydowanie łatwiej kupić coś żeńskiej części, aniżeli męskiej. Jeśli mowa już o prezentach, to muszę również wspomnieć, że mąż kompletnie mi w tym kupowaniu nie pomaga, więc to zawsze leży na mojej głowie.

Myślę, że poniekąd magia świąt gdzieś po trochu zaginęła, a to chyba z tego powodu, że obecnie nasze Boże Narodzenie rzadko kiedy jest białe. Śnieg w święta powinien być i chociaż nie lubię zimy, to jednak ta biel w ten czas sprawia, że człowiek inaczej patrzy na ten okres. Z okna domów wówczas są piękne widoki, a śnieg utrzymujący się z lekkim mrozem na gałęziach drzew potrafi robić naprawdę piękny krajobraz.

Mam nadzieję, że Święta w tym roku będą i dla Ciebie cudownym czasem, że los zechce obdarzyć nas w ten czas piękną puchatą bielą i cudowną atmosferą pozbawiona wszelkich nieporozumień.

Ściskam mocno, życząc Ci zdrowych i spokojnych Świąt.

Grażyna”




- No tak... – Westchnęła Magda. – u nas też jest bez śniegu. – Zerknęła jeszcze raz w okno, ale doskonale wiedziała, że wciąż utrzymują się dodatnie temperatury, co wykluczało białe święta. Nie to, co czasy, gdy sama była dzieckiem, a wyprawa na Pasterkę była nie lada wyczynem przy ówczesnych mrozach i ilości śniegu, jaki zasypał Polskę. I jakoś nikt wtedy nie narzekał, że drogowcy zaspali. Zwyczajnie, mało kto posiadał samochód, wobec czego prawie zawsze i wszędzie chodziło się pieszo, a wszystkie zakupy mama taszczyła do domu w rękach.

- Jak my wtedy żyliśmy? – zastanawiała się przez chwilę.

Maniek zamruczał obok jej nogi, ocierając się i domagając się uwagi, ale na jego panią czekało jeszcze kilka listów, więc tylko odruchowo pogłaskała kota i sięgnęła po kolejną kopertę, z piękną kolorową choinką obok adresata.

W tym pięknym opakowaniu był list od Danieli „Książka i góry”

„Witaj Madziu.

Chciałam Ci dzisiaj opowiedzieć o niezwykłym czasie, jaki teraz właśnie przeżywamy, jest to czas Adwentu, jak wiesz wesołe oczekiwanie na narodzenie Jezuska. Dzieci już nie mogą się doczekać Wigilii, wiadomo kolacja, wypatrywanie pierwszej gwiazdki i szukanie prezentów pod choinką. Po kolacji, którą tym razem zjemy u siebie w domu, pojedziemy w odwiedziny do Dziadka, podzielimy się opłatkiem z Nim i moimi Braćmi. Pośpiewamy kolędy, dzieci będą bawić się z pieskiem Kajtusiem, mały kundelek, a tyle radości. Następnie wrócimy do domu, bo wiadomo, skoro święta to musi być Kevin, to już chyba taka tradycja. Będzie film, kompot, serniczek i wspólne wyjście na Pasterkę. Zapędziłam się i już opisałam Ci całą wigilię, a zapomniałam wspomnieć, co nas czeka w grudniu.

Dziś jest Mikołaj, dzieci były w szkole i przedszkolu, otrzymały prezenty. Było bardzo wesoło i radośnie. Poranek w domu też był wesoły, wstali już o 6 rano, choć na co dzień ciężko im o 7 wstać. Szukali, co im Mikołaj zostawił. Pierwsza córcia znalazła swój prezent, ale było radości! Syn też odnalazł niespodziankę. Serce się raduje na te szczęśliwe buźki dzieci. W sobotę planujemy piec pierniczki. Emilia zapowiedziała, że muszą być co najmniej cztery blachy, żeby starczyło do przedszkola, na choinkę, no i dla Ciebie Madziu też. Tradycyjnie zostawimy paczuszkę z pierniczkami. Pamiętasz o naszych planach na wyjazd do Krakowa? Dzieci i ja nie możemy się doczekać Jarmarku Bożonarodzeniowego i czasu, który spędzimy razem.

Pozdrawiam Cię cieplutko i do szybkiego zobaczenia w Krakowie.

Daniela”

Oj, jak bardzo stęskniła się za łobuziakami  Danieli, chociaż doskonale pamiętała, że za każdym razem, jak gościła przyjaciółkę w hotelu, musiała im dawać najodleglejsze pokoje lub wręcz izolować od innych gości. Dzieci to był wulkan energii, które zagadywały każdego gościa, nieważne, czy go znały, czy nie. Po prostu śmiech i psoty były na porządku dziennym. I nie wydawało się, że kiedykolwiek z tego wyrosną.

Magda sięgnęła po kolejny list, który czekał jeszcze nieotwarty. Tym razem koperta była tradycyjnie biała, ale świąteczne znaczki przyciągnęły wzrok adresatki. Pamiętała, że kiedyś wujek namiętnie zbierał przeróżne, a klasery z najróżniejszą zawartością dumnie prezentował gościom, chwaląc się przy tym unikatowymi, które udało mu się zdobyć z korespondencji zagranicznej. Było to o tyle trudne, że w czasach jego młodości, rzadko kto dostawał list z zagranicy.

Tym razem blogerka „Wierszowanych recenzji” Dominika Kus była autorką tego listu.

„Droga Magdo!

Co u Ciebie słychać? Jak w tym roku spędzasz Święta Bożego Narodzenia? Ja nie mogę się ich doczekać. To taki magiczny czas, pełen miłości i rodzinnego ciepła. Raduje się moje serce, kiedy co roku widzę, jak dzieci czekają na Świętego Mikołaj. Przypomina mi się wtedy moje dzieciństwo, kiedy leżałyśmy z siostrą w łóżku i nasłuchiwałyśmy jego kroków, szmeru dzwoneczków, szumu papieru, czegokolwiek, co zdradzi, że to On. Nigdy nie udało nam się go nakryć, zawsze zasypiałyśmy, hahaha. To takie cudowne, kiedy, po latach, córeczka pyta „Mamo, przygotujemy mleczko i ciasteczka dla Mikołaja?”

Co roku pieczemy pierniczki, pakujemy w folię i przyozdabiamy wstążeczką. Zabieramy je na Wigilię, by obdarować nimi rodzinę. Radość z dekorowania i pieczenia to wyjątkowy czas spędzony z dziećmi. Nie wiem, czy bardziej cieszę się ja, czy one. A w Wigilię, przy kolędach i świątecznych piosenkach, ubieramy choinkę, nucąc nasze ukochane „Last Christmas”. Tę magię czuć od rana. To taki wyjątkowy dzień w roku.

Wieczorem czekamy na pierwszą gwiazdkę i barszcz z uszkami, który smakuje wyjątkowo tylko w Święta. Oprócz barszczu uwielbiam kluski z makiem oraz pierogi z kapustą i grzybami. I makowiec. Tak, makowiec musi być! Nie ma Świąt bez drożdżowego makowca.

Mamy jeszcze taką coroczną tradycję (poza pieczeniem pierniczków i ubieraniem w Wigilię choinki). Zawsze przed świętami odwiedzamy wieczorem Jarmark Bożonarodzeniowy. Ten klimat nastraja: świecą gwiazdy na niebie, w drewnianych budkach, oprószonych śniegiem można poczuć zapach świeżego kołacza, wiejskiej kiełbaski, orzechów w karmelu, pooglądać aniołki, kupić bajkowe ozdoby, skosztować grzanego wina w specjalnie przygotowanym na tę okazję buciku. Kochana, czy wiesz, że co roku bucik ma inny kolor, bo wiele osób je kolekcjonuje? A ja z Natalką uwielbiamy odwiedzać Galerię św. Mikołaja. To taki kolorowy labirynt z mnóstwem zabawy. Jak przyjedziesz na Sylwestra, to zabierzemy Cię tam. Zobaczysz, jak będzie cudownie.

Życzę Ci Zdrowych, Wesołych i Spokojnych i Magicznych Świąt. Do zobaczenia.

Pozdrawiam serdecznie.

Dominika”.

Magda sięgnęła po kota, który już bardzo natarczywie domagał się pieszczot. Posadziła go na kolana i pogłaskała, podając jednocześnie na dłoni kawałeczek ciastka korzennego. Ale kociak tylko powąchał i skrzywił się.

- A co myślałeś, że co ja tu mam? Tylko ciasta i listy pełne pachnących wigilijnych potraw.

Potarmosiła zwierzaka po czuprynce, ale ten niezadowolony zeskoczył na podłogę i z dumnie wyprostowanym ogonem odszedł majestatycznym krokiem okazując swoje niezadowolenie.

- No trudno – westchnęła Magda. – Teraz muszę odpisać i życzyć moim koleżankom nie tylko zdrowych, ale najszczęśliwszych świąt. Mam nadzieję, że spełnią się wszystkie ich marzenia i plany.



KONIEC               





W projekcie udział wzięli:

Anna Krasnodębska – „Zaczytana Rolniczka”

Grażyna Wróbel – Czytaninka

Daniela Książka i Góry

Dominika Kus – Wierszowane recenzje

Opracowanie tekstu: Jolanta Bartoś




poniedziałek, 18 grudnia 2023

Przy wigilijnym stole, czyli spotkania w hotelu Marzenie [ZAPOWIEDŹ]



Gdy zbliża się czas świąt, wielkiego sprzątania, szalonych zakupów, planowania wigilijnych potraw i wspomnień minionych świąt, znajdź czas na chwilę gorącej czekolady i ciasteczka korzenne, aby przeczytać kilka listów – wspomnień o Bożym Narodzeniu.


Zapraszam Was, jak co roku do odwiedzenia w okresie przedświątecznym Hotelu Marzenie – już 23.12.2023 r. nowa opowieść.