wtorek, 10 września 2019

Wanda Szymanowska – "Czarne lakierki." [PATRONAT/PRZEDPREMIEROWO]




OPIS:

Puenta do tryptyku obuwniczego traktującego nie o obuwiu, ale o stanie ducha kobiety po przejściach.
Antonina, kobieta w wieku dojrzałym, znów zaskakuje. Zielone kalosze... Niebieskie sandały... Czerwone szpilki... To już nosiła.
Czas na Czarne lakierki. Czy będą najwygodniejsze?


MOJE WRAŻENIA:

Drogi czytelniku czy zdążyłeś już poznać twórczość Wandy Szymanowskiej? Jeśli tak, to bardzo się z tego cieszę, a jeśli nie to zachęcam Cię, abyś to szybko nadrobił. Dziś pragnę przedstawić ci kolejną książkę autorki. Jeśli obserwujesz mój blog, to na pewno zauważyłeś, iż książki Wandy Szymanowskiej są mi szczególnie bliskie. Mam przyjemność być ich patronką. Po powieści autorki sięgam w ciemno, nie trzeba mnie namawiać do ich czytania. Wiem, że nigdy się na nich nie zawiodę i nigdy się przy nich nie będę nudzić. 

Myślę, że więcej pisać już nie muszę, czas najwyższy, abym przedstawiła Wam "Czarne lakierki".

W książce ponownie spotykamy się z Antoniną, Stenią oraz społecznością wiejską. Akcja książki toczy się w wiosce Ruczaj Dolny. Przypomnę jeszcze tylko, że obie przyjaciółki w poprzedniej części szczęśliwie wyszły za mąż. Właśnie Stenia i Mundek wrócili ze swojej podróży poślubnej, o której opowiadają Antoninie i Edkowi podczas kolacji w domu Steni. Stenia i Antonina to dwie przyjaciółki, które najczęściej spotykamy wszędzie razem. To takie działaczki wiejskie, umiejące wszystko załatwić i zorganizować. W tej części, Wanda Szymanowska również obarczyła je zadaniami do wykonania, Nie będę się rozpisywać o treści książki, bo zdradziłabym Wam za dużo. Musicie poznać Ruczaj Dolny sami, aby móc wyrobić sobie o nim własną opinię.

Autorka bardzo ciekawie wplotła w powieść problemy życia codziennego: alkoholizm, przemoc w rodzinie, ciemnotę i zawiść ludzką, brak pomocy ze strony urzędników oraz to, że za pomocą znajomości załatwić można wszystko. "Czarne lakierki" ukazują nam, iż życie na wsi nie jest wcale takie łatwe. 


"Wiejskie uroczystości mają to do siebie, że tylko na wstępie są eleganckie. Z każdym wychylonym kielichem ulatnia się zapach  krochmalonych koszul, perfum i czar koronek, ustępując miejsca smrodowi trawionych trunków. A na wsi każda okoliczność wymaga opicia – narodziny, śmierć, sukces, porażka, zmiana, nuda, bezrobocie i monotonia."


Tam każdy każdego zna, nic się nie ukryje przed oczyma innych. Pojawienie się w wiejskiej społeczności nowej osoby, zawsze wywołuje zaciekawienie. Przykładem na to może być Lorena, nowa mieszkanka lecząca ludzi ziołami. Tylko czy to leczenie jest bezpieczne? Czy wyjdzie mieszkańcom na zdrowie? Czy nawet twardo stąpająca po ziemi Stenia uwierzy w jej metody leczenia?

Niestety życie to nie bajka, każdego dosięgają jakieś problemy. Nie wszystko przychodzi z łatwością, niekiedy o coś trzeba zawalczyć. I to bardzo dokładnie ukazuje treść książki. Przeczytałam ją bardzo szybko, ponieważ nie idzie się od niej oderwać. Wywołała we mnie mnóstwo refleksji, które na bardzo długo pozostaną w mej pamięci. Śmiem twierdzić, że przedstawione problemy są obecne w życiu dzisiejszym i to nie tylko na wsi, ale też i w mieście. Tylko większość z nas tego nie dostrzega lub nie chce widzieć. Z kolei ta pokrzywdzona część, często boi się prosić o pomoc. Brakuje w życiu codziennym takich bohaterek jak Stenia. 

Na naszą uwagę zasługują też bohaterowie, którzy zostali wspaniale wykreowani. W tej części prym wiedzie Stenia. To ona jest główną postacią, która steruje wioską, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Potrafi wszystko załatwić, nie dopuszcza do siebie, że coś się może nie udać. Jest wszędzie tam, gdzie wymaga tego sytuacja. Nawet w urzędzie, dzięki swojej niewyparzonej buzi potrafi postawić wszystkich na nogi, włącznie z wójtem. Antonia z kolei dzielnie jej pomaga, lecz pozostaje jakoby w tle. Bardzo polubiłam Stenię. Swoimi działaniami wywoływała uśmiech na mej twarzy. Mam cichą nadzieję, że autorka jeszcze coś dla niej wymyśli i może stworzy kolejną bucikową książkę.

"Czarne lakierki" to kolejna pozycja godna waszej uwagi. Napisana z humorem i dystansem nie pozwoli Wam się nudzić. Da Wam do myślenia, skłoni do refleksji, zapewni uśmiech na twarzy. Koniecznie przeczytajcie. Polecam!

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania dziękuję Autorce oraz 


niedziela, 8 września 2019

Katarzyna Wycisk –"Falcon. Na ścieżce kłamstw."




OPIS:

Kiedy całe życie nagle się zmienia, a wszystko, co do tej pory znaliśmy, okazuje się być wielkim kłamstwem.

Byli niczym maszyny, marionetki spełniające rozkazy. Pozbawieni przeszłości. Bez rodzin, bez przyjaciół, bez tożsamości.
Zabrano im wolną wolę, zakazano podejmowania własnych decyzji. Nie pozostawiono nawet imion, w zamian poczęstowano cyframi.
Ich oczy były puste, a spojrzenia zimne jak lód.
Bezwzględni, brutalni, nielitościwi. Wolni od wyrzutów sumienia, obdarci z emocji i uczuć.

W drodze do domu, Alex jest świadkiem makabrycznego zdarzenia.
Widzi grupkę ludzi, których ciała płoną żywcem. Po ich środku stoi nieznajomy chłopak władający śmiercionośnym ogniem.
Incydent jest tak potworny i niewytłumaczalny, że dziewczyna zastanawia się, czy nie są to halucynacje lub wytwór jej wybujałej wyobraźni.
Cała teoria szybko lega w gruzach, kiedy następnego dnia staje twarzą w twarz z tajemniczym chłopakiem.


MOJE WRAŻENIA:

Przeczytałam... Teraz trzeba napisać kilka słów... Ostatnimi czasy bardzo lubię sięgać po fantastykę, dobrze niekiedy oderwać się od codzienności i poznać inny wymiar. Ta powieść właśnie mi na to pozwoliła. Swą fabułą wciągnęła mnie w swój świat, dostarczyła wielu wrażeń. Czy były one pozytywne? Czy może negatywne? O tym już za chwilę...

Główną bohaterką jest Alex. Dziewczyna straciła bardzo wcześnie rodziców, ze których stratą nie może się pogodzić. Obecnie mieszka razem z babcią, o którą się bardzo troszczy. Pracuje w kawiarni, dorabia w ten sposób, aby móc opłacić domowe rachunki. Wiedzie trochę samotnicze życie, nie lubi imprez, woli zacisze domowe. Pewnego dnia wracając, z pracy jest świadkiem makabrycznego zdarzenia. Zdarzenia, które zmusza ją do zastanawiania się, czy to, co widziała, jest prawdą, czy halucynacją. Czy faktycznie widziała tajemniczego chłopaka, władającego ogniem? Wkrótce okazuje się, że to nie była fikcja, a rzeczywistość. Kim jest tajemniczy chłopak? Dokąd ją zaprowadzi? Co się jeszcze wydarzy? Myślę, że powinniście koniecznie przeczytać sobie sami.

Widzieliście wyżej okładkę? Mam nadzieję, że spojrzeliście na nią... Intrygujące są te oczy, prawda? Mój wzrok przyciągnęły od razu, a szczególnie te dwukolorowe. Do kogo one będą należeć? Zobaczycie sami.

Książkę przeczytałam bardzo szybko, ciężko było mi się od niej oderwać. Przez moją głowę przebiegła nawet myśl "dopiero zaczęłam, a już koniec". Fabuła, jak więc widzicie bardzo wciągająca. Rzeczywistość przeplata się z przeszłością, liczne tajemnice, życie niektórych jest wielkim kłamstwem. Poznacie ludzi pozbawionych przeszłości, swych imion. Nazywani są cyframi. Poznacie Jeden, Dwa, Trzy, Cztery i kilku innych. Kim oni są? Co im zrobiono w siedzibie Falconu? Czym jest Falcon? Dla mnie Falcon to zło. Coś, co nie powinno nigdy powstać. Bo czy chcielibyście, aby porwano , zabrano wam dzieci i zrobiono z nich marionetki do zabijania? Na pewno nie...

Akcja powieści biegnie szybko. Jedno wydarzenie goni kolejne, nie sposób się przy czytaniu nudzić. Co więcej, do ostatniej strony towarzyszą nam liczne emocje od radości po obawę, strach, przerażenie. Katarzyna Wycisk pisze lekko i przyjemnie, stworzyła dobre dialogi i nawet wszystkie opisy czytałam z przyjemnością. Tylko przyczepić się muszę do zakończenia... No jak można tak zakończyć? Nie można tego robić czytelnikowi, to powinno być zakazane. Jedno co mnie powstrzymuje przed większym narzekaniem na zakończenie, to myśl, że mogę sięgnąć po dalszą część.  

Bohaterowie wspaniale wykreowani i ciekawie ukazani. Alex od razu mi się spodobała, jej bezpośredniość, brak zahamowań. Często szybciej mówi niż myśli, co niekiedy może wywołać kłopoty. Często jej zachowanie wywoływała uśmiech na mej twarzy. Bardzo zaintrygowali mnie Jeden i Trzy. Kim są tak naprawdę? Co czują? Bardzo chętnie śledziłam ich losy, ciekawiło mnie ich zachowanie. Myślę, że jeszcze namieszają w życiu Alex, tym bardziej że i jej oni nie są chyba obojętni. Ciekawe, czy przyjdzie jej, któregoś z nich wybierać...

Podsumowując, jeśli szukacie ciekawej lektury na jesienne dni, jeśli lubicie fantastykę, to koniecznie sięgnijcie po "Falcon. Na ścieżce kłamstwa." Nie będziecie żałować." Polecam!

Obiecuję też, że jak przeczytam, dalszą część to się z Wami podzielę wrażeniami.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Autorce – Katarzynie Wycisk.













ZAPOWIEDŹ PATRONACKA


WANDA SZYMANOWSKA – "CZARNE LAKIERKI"



Kochani jest mi bardzo miło poinformować Was, iż po raz kolejny mogę patronować książce Pani Wandy Szymanowskiej. 20 Września seria obuwnicza  powiększy się o "Czarne lakierki". Już dziś zachęcam Was do sięgnięcia po nią.


O czym będzie?

Kilka słów o książce:
Puenta do tryptyku obuwniczego traktującego nie o obuwiu, ale o stanie ducha kobiety po przejściach.
Antonina, kobieta w wieku dojrzałym, znów zaskakuje. Zielone kalosze... Niebieskie sandały... Czerwone szpilki... To już nosiła.
Czas na czarne lakierki. Czy będą najwygodniejsze?


Skusicie się? Przeczytacie?