NIE BÓJ SIĘ SPEŁNIAĆ MARZEŃ!
Tytuł: "Calder. Narodziny odwagi".
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Helion
Rok wydania: 2016
Stron: 373
Opis:
Kiedy dziesięcioletni Calder pierwszy raz zobaczył ośmioletnią Eden, nie przeczuwał, że ich losy na zawsze splecie niewidzialna nić. Ale z pewnością wiedział, że jego uczucia nie zyskają aprobaty społeczności, w której przyszło mu żyć. Jako syn członków apokaliptycznej sekty o surowych zasadach moralnych nie powinien nawet marzyć o dziewczynce, która... miała zostać żoną przywódcy tej sekty. Sęk w tym, że ani Calder, ani Eden nie mogą tak po prostu zrezygnować z marzeń. Odważny chłopak i zdeterminowana dziewczyna postanawiają walczyć o własną godność, o prawo do decydowania o swoim życiu, wreszcie o swoją miłość.
Wyrusz z nimi w tę podróż, zobacz, jak próbują odnaleźć własne miejsce w świecie i nadać życiu nowy sens.
Calder. Narodziny odwagi to opowieść o walce dobra ze złem, o strachu i męstwie oraz o ponadczasowej prawdzie, że światłość miłości potrafi rozświetlić największe mroki...
Moje wrażenia:
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Mia Sheridan. Tyle o niej wszędzie słyszałam, że w końcu i ja postanowiłam sięgnąć po jej książki. Pewnie jesteście ciekawi, jakie są moje odczucia? Sama nie wiem jak je do końca sprecyzować, mam mieszane uczucia. Przyznam się Wam, że bardzo ciężko czytało mi się początkowe rozdziały. Już prawie chciałam ją odłożyć na półkę, lecz w końcu postanowiłam dać jej szansę. Może to i dobrze, bo jakoś od połowy wciągnęła mnie jej treść. Z czym mamy tutaj do czynienia? O czym jest ta książka? Zaraz troszkę Wam przybliżę.
Zanim jednak to nastąpi, spójrzcie na okładkę. Przyciąga wzrok, prawda? Młody, piękny mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu może zawrócić kobietom w głowie. Czyżby taki był nasz główny bohater? Kim jest Calder?
Kiedy go poznajemy, jest dziesięcioletnim chłopcem, który przebywa wraz z rodzicami w Arkadii. Jest synem robotników i zajmuje się dostarczaniem wody ze świętego źródła swojej wspólnocie. Dobro wspólnoty jest dla niego najważniejsze, nigdy nie łamie ustalonych zakazów. Czy tak będzie zawsze? W jego życiu najważniejsza jest dla niego rodzina, szczególnie bliska jest mu młodsza siostra, której stan zdrowia ciągle się pogarsza. I nagle jego życie ulega zmianie, w Arkadii pojawia się ośmioletnia dziewczynka o imieniu Eden. Dziewczynka, która wzbudza w nim uczucia, jakich nie powinien czuć, gdyż ona przeznaczona jest na żonę przywódcy Arkadii.
Eden niewiele pamięta ze swego dzieciństwa, przygotowuje się do roli żony Hektora. Nie darzy go jednak żadnym uczuciem. Jej również zaczyna się podobać Calder. Czy zawalczą o własne marzenia? Czy ich uczucie ma szansę się rozwinąć? Jak zakończy się ich historia?
Muszę Wam powiedzieć, że mimo iż początkowo nie byłam zachwycona książką, później czytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Treść wciągnęła mnie i pochłonęła, z zainteresowaniem śledziłam poczynania naszych bohaterów, w miejscu, w którym niełatwo jest żyć. Miejsce akcji w ogóle zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Arkadia bowiem to takie prymitywne miejsce, w którym nie ma nic ze współczesności, tam wszystko jest zakazane. To chyba moja pierwsza przeczytana książka, która ukazuje życie w sekcie, gdzie wszyscy podporządkowują się jednemu szaleńcowi, który każe się nazywać przywódcą. Przywódcą ustalającym reguły, których łamać nie należy. Z jednej strony Mia Sheridian przypomniała mi, że temat sekty we współczesnym świecie nie jest czymś niezwykłym, z drugiej strony zastanawiam się, jak można tak ślepo ufać i podporządkować się bezgranicznie jednej osobie. Mówi się, że zasady są niekiedy po to, żeby je łamać. Jesteście ciekawi, czy i tu zostały złamane? Czy nasi bohaterowie mieli tyle odwagi? Tego fragmentu fabuły na pewno wam nie zdradzę.
Wróćmy do Caldera i Eden. Ich losy pisane są w narracji pierwszoosobowej, w której raz poznajemy opowieść od strony Caldera, raz od strony Eden. Dzięki temu zabiegowi łatwiej jest nam zrozumieć pewne sytuacje, a wszystko jednocześnie wspaniale się dopełnia. Zarówno postać Eden, jak i Caldera jest wspaniale wykreowana. Autorka wspaniale ukazała początkową wzajemną dziecięcą fascynację, która wraz z ich dojrzewaniem przerodziła się w miłość. Calder ujął mnie swoją odwagą, męstwem i determinacją. Z kolei Eden swoją delikatnością i siłą ducha. Na uwagę zasługują też postacie drugoplanowe. Bardzo polubiłam Xandera, przyjaciela Caldera, na którego zawsze mógł liczyć. Często i on wykazywał się sprytem i odwagą. Z kolei Hektor niestety do moich ulubionych postaci nie należy. To taki czarny charakter, który wywołuje negatywne uczucia. Jednym słowem wraz z bohaterami przeżywałam ich radości i smutki, drżałam o ich życie, złościłam się na niesprawiedliwość, nienawidziłam Hektora. Wiele doznań czeka Was na kartach książki.
I jeszcze to emocjonujące zakończenie, które pozostawia nas z wieloma pytaniami. I zachęca do sięgnięcia po kontynuację, po kolejną część.
Podsumowując, zachęcam Was do sięgnięcia po książkę. "Calder. Narodziny odwagi" to powieść o walce dobra ze złem, o męstwie i strachu, ale też o pokonywaniu przeciwności, o walce o własną godność i miłość. Miłość, która potrafi rozjaśnić mrok i pokonać wszystkie trudności. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to koniecznie przeczytajcie w jakiś jesienny wieczór. Polecam!
Zanim jednak to nastąpi, spójrzcie na okładkę. Przyciąga wzrok, prawda? Młody, piękny mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu może zawrócić kobietom w głowie. Czyżby taki był nasz główny bohater? Kim jest Calder?
Kiedy go poznajemy, jest dziesięcioletnim chłopcem, który przebywa wraz z rodzicami w Arkadii. Jest synem robotników i zajmuje się dostarczaniem wody ze świętego źródła swojej wspólnocie. Dobro wspólnoty jest dla niego najważniejsze, nigdy nie łamie ustalonych zakazów. Czy tak będzie zawsze? W jego życiu najważniejsza jest dla niego rodzina, szczególnie bliska jest mu młodsza siostra, której stan zdrowia ciągle się pogarsza. I nagle jego życie ulega zmianie, w Arkadii pojawia się ośmioletnia dziewczynka o imieniu Eden. Dziewczynka, która wzbudza w nim uczucia, jakich nie powinien czuć, gdyż ona przeznaczona jest na żonę przywódcy Arkadii.
Eden niewiele pamięta ze swego dzieciństwa, przygotowuje się do roli żony Hektora. Nie darzy go jednak żadnym uczuciem. Jej również zaczyna się podobać Calder. Czy zawalczą o własne marzenia? Czy ich uczucie ma szansę się rozwinąć? Jak zakończy się ich historia?
Muszę Wam powiedzieć, że mimo iż początkowo nie byłam zachwycona książką, później czytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Treść wciągnęła mnie i pochłonęła, z zainteresowaniem śledziłam poczynania naszych bohaterów, w miejscu, w którym niełatwo jest żyć. Miejsce akcji w ogóle zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Arkadia bowiem to takie prymitywne miejsce, w którym nie ma nic ze współczesności, tam wszystko jest zakazane. To chyba moja pierwsza przeczytana książka, która ukazuje życie w sekcie, gdzie wszyscy podporządkowują się jednemu szaleńcowi, który każe się nazywać przywódcą. Przywódcą ustalającym reguły, których łamać nie należy. Z jednej strony Mia Sheridian przypomniała mi, że temat sekty we współczesnym świecie nie jest czymś niezwykłym, z drugiej strony zastanawiam się, jak można tak ślepo ufać i podporządkować się bezgranicznie jednej osobie. Mówi się, że zasady są niekiedy po to, żeby je łamać. Jesteście ciekawi, czy i tu zostały złamane? Czy nasi bohaterowie mieli tyle odwagi? Tego fragmentu fabuły na pewno wam nie zdradzę.
Wróćmy do Caldera i Eden. Ich losy pisane są w narracji pierwszoosobowej, w której raz poznajemy opowieść od strony Caldera, raz od strony Eden. Dzięki temu zabiegowi łatwiej jest nam zrozumieć pewne sytuacje, a wszystko jednocześnie wspaniale się dopełnia. Zarówno postać Eden, jak i Caldera jest wspaniale wykreowana. Autorka wspaniale ukazała początkową wzajemną dziecięcą fascynację, która wraz z ich dojrzewaniem przerodziła się w miłość. Calder ujął mnie swoją odwagą, męstwem i determinacją. Z kolei Eden swoją delikatnością i siłą ducha. Na uwagę zasługują też postacie drugoplanowe. Bardzo polubiłam Xandera, przyjaciela Caldera, na którego zawsze mógł liczyć. Często i on wykazywał się sprytem i odwagą. Z kolei Hektor niestety do moich ulubionych postaci nie należy. To taki czarny charakter, który wywołuje negatywne uczucia. Jednym słowem wraz z bohaterami przeżywałam ich radości i smutki, drżałam o ich życie, złościłam się na niesprawiedliwość, nienawidziłam Hektora. Wiele doznań czeka Was na kartach książki.
I jeszcze to emocjonujące zakończenie, które pozostawia nas z wieloma pytaniami. I zachęca do sięgnięcia po kontynuację, po kolejną część.
Podsumowując, zachęcam Was do sięgnięcia po książkę. "Calder. Narodziny odwagi" to powieść o walce dobra ze złem, o męstwie i strachu, ale też o pokonywaniu przeciwności, o walce o własną godność i miłość. Miłość, która potrafi rozjaśnić mrok i pokonać wszystkie trudności. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to koniecznie przeczytajcie w jakiś jesienny wieczór. Polecam!
Książka bierze udział w wyzwaniu:
dziecięce poczytania i Olimpiada czytelnicza.