niedziela, 29 listopada 2020

Aneta Krasińska – „Gdy opadły emocje”

 



Kochani, dzisiaj zapraszam Was do przeczytania mojej opinii o powieści „Gdy opadły emocje” Anety Krasińskiej. Jest to pierwsza część trylogii, która przeniesie wielu z Was do klasowych ławek, przypomni lata szkolne, upragnione dzwonki na przerwę i nauczycieli. Nie myślcie jednak, że będzie tak całkiem beztrosko i przyjemnie. Przecież każdy z nas wie, że we wszystkim jest ukryte jakieś drugie dno. Co odkryjemy w powieści? Czym autorka nas zaskoczy? O tym już za chwilę...

W pierwszej części trylogii poznajemy  Marcelinę. To kobieta ułożona, spokojna, ale chyba nie do końca zadowolona ze swojego życia. Mężatka, której mąż często przebywa poza domem z racji wykonywanej pracy oraz  matka nastoletnich bliźniąt. Pomimo że nie brakuje jej niczego do szczęścia, to momentami widać, iż nie potrafi cieszyć się ze swojego życia. Czuje się zmęczona i przygnębiona codziennością. Typowa domatorka, najlepiej odpoczywa w zaciszu domowym. Tymczasem spotykamy ją w momencie, kiedy szykuje się do udziału w imprezie zorganizowanej dwadzieścia lat po maturze. Wiadomo, najchętniej zostałaby w domu i w ogóle nie szła na klasowe spotkanie. Pilnowana jednak przez córkę i przyjaciółkę udaje się na imprezę. Spotkanie przebiega w miłej atmosferze, przewijają się wspomnienia i opowieści. Każdy ma coś ciekawego do powiedzenia. Brakuje tylko jednej osoby... Wkrótce jednak i on się pojawia – Emil. Kim jest Emil? Co ma wspólnego z Marceliną i Magdą?  Co wydarzyło się w przeszłości w życiu tej trójki? Czy ma to jakiś wpływ na ich teraźniejszość? Jakie emocje towarzyszą im w tym spotkaniu? Czy wszystko jest w porządku? Nie napiszę wam już nic więcej na temat treści. Książka liczy  tylko 236 stron, więc sami w jeden wieczór, szybko możecie się przekonać, co się wydarzyło w przeszłości.

Fabuła książki wciąga do tego stopnia, że nawet nie wiem, kiedy pojawiła się ostatnia strona. Występuje tutaj wiele postaci, ale najważniejsze są chyba trzy osoby – paczka z lat szkolnych, czyli Marcelina, Magda i Emil. To oni mają sobie wiele do powiedzenia i do wyjaśnienia. Autorka prowadzi narrację dwutorową. Jesteśmy z bohaterami na spotkaniu klasowym, a równocześnie poprzez ich wspomnienia  przenosimy się w przeszłość. Dowiadujemy się z niej, co się wydarzyło i czy miało to wpływ na ich rzeczywistość. Odkrywamy ich lęki, marzenia, sekrety i tajemnice. I to wszystko praktycznie dzieje się w jedną noc. Aneta Krasińska poruszyła w swej powieści również kilka istotnych problemów. Jednym z nich jest na przykład brak tolerancji dla homoseksualistów. Ogromnym zaskoczeniem, było również  dla mnie zakończenie. Spodziewałam się, że będzie całkiem inne...

Dodatkowym plusem powieści są wspaniale wykreowani bohaterowie. Nie są przerysowani, są tacy jak my. Można mieć wrażenie, że stoją obok nas, wciągają nas w swój świat, każą nam uczestniczyć w swoim życiu. No i dużym plusem jest tutaj postać wychowawczyni klasy IV B, pani profesor Ewy Węglińskiej, o której klasa mówiła z taką życzliwością i która była takim dobrym duchem tego spotkania.  Tacy nauczyciele to skarb.

Podsumowując, Gdy opadły emocje to powieść, która przypomni Wam Wasze lata szkolne, dostarczy wielu emocji, pozwoli z bohaterami odkryć tajniki przeszłości, ale jednocześni uzmysłowi, co w życiu jest najważniejsze. Ta historia czyta się po prostu sama. Polecam!


Anna Jakubczak – „Rozmowy nocą” [Recenzja/Patronat medialny]

 



Tym razem nie przychodzę do Was z żadną opinią, czy recenzją powieści. Dzisiaj porozmawiajmy o liryce. Czy wśród moich czytelników są osoby, które kochają poezję? Zaczytujecie się w wierszach? Odnajdujecie w nich coś tylko dla siebie?

Ja lubię od czasu do czasu dać się porwać lirycznemu światu. Dostarcza mi on wielu emocji i refleksji. Ciągle odkrywam coś nowego i intrygującego. Fantastyczne jest też to, iż zdaję sobie sprawę, że każdy z nas może odbierać wiersze zupełnie inaczej. Każdy z nas ma inne spojrzenie, czy odbiór rzeczywistości. Ile ludzi, tyle odsłon lirycznych.

„Rozmowy nocą” Anny Jakubczak ukazują obraz miłości – a dokładnie jej różne oblicza. To zbiór wierszy, gdzie mamy jeden lub kilka podmiotów lirycznych, którzy prowadzą wewnętrzne monologi, bądź dialogi. Tomik został podzielony na trzy części. W pierwszej poznajemy Dana i Sarę. Obserwujemy ich rozstanie z dzieciństwem, które jest częścią dorastania. Widzimy przejście od marzeń do rzeczywistości. Poznajemy ich młodzieńczą miłość – jeszcze z lekka naiwną, przepełnioną tęsknotą, marzeniami... Miłość niespełnioną, która nie miała szans się udać i zaowocować.

W kolejnej części bohaterami są Ivan i Maria. Z wierszy można wyczytać, że ich relacja jest już dojrzalsza. Wyraźnie widzimy ich uczucia, przemyślenia, codzienne gesty, radości, mentalne rozstania i powroty. Anna Jakubczak bardzo pięknie to wszystko ukazała i opisała. Zresztą przeczytajcie poniżej sami.

Niezdecydowanie

Ivan stwierdził, ze pozwoli mi odejść,

Stał się samowystarczalny

i nie musi mi już czesać włosów.


Mówi, ze nie będzie tęsknił,

nawet za bezsennością.

Może teraz wyć do księżyca

i słuchać bluesa przy kolacji.


Zarzeka się, wychodzi...

i wciąż

wraca.


Przypinka

Z Marią jest już lepiej

chociaż wciąż dodaje soli do herbaty

ubiera skarpety nie do pary

wychodzi

ze strefy dys-komfortu


Ma ochotę tańczyć

bez muzyki do taktu 

własnej upartości w dążeniu

do zdzierania kolan


Powoli rosną Marii włosy

będę zaplatać jej warkocze

o długości wspomnień

wpinać spinki

z własnych kości


na pamiątkę

że żyłem gdzieś obok


W trzeciej części każdy odnajdzie coś dla siebie, a może i nawet cząstkę samego siebie. Tutaj przewija się miłość, tęsknota, są wyznania i uniesienia. Jest też fascynacja sobą, po prostu codzienne życie, przepełnione nie tylko drobnymi gestami.

Jeśli tylko znajdziecie trochę czasu, koniecznie sięgnijcie po „Rozmowy nocą” i przekonajcie się, co do Was powiedzą. Polecam!


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania dziękuję Wydawnictwu Acomitam oraz autorce – Annie Jakubczak

poniedziałek, 23 listopada 2020

Anna M. Brengos –„Nigdy nie będziesz mną”

 



Książkę „Nigdy nie będziesz mną” przeczytałam dzięki Book Tour, który zorganizowała Zaczytana Ewelka. Do sięgnięcia po nią zachęcił mnie opis – krótki, ale bardzo treściwy. Szczególnie jedno zdanie przykuło moją uwagę: Lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców. Byłam nim zaintrygowana. Przed rozpoczęciem czytania, zastanawiałam się, co ta powieść może wnieść w życie rodziców? I powiem Wam, że bardzo dużo... Może uratować wiele relacji na przestrzeni rodzic – dziecko. O czym już za chwilę się przekonacie.

W powieści spotykamy się z Julią i Karoliną. To one stanowią główne tło tej historii. Julia to matka Karoliny. Została wychowana w biedzie, w dzieciństwie wszystkiego jej brakowało. Nie miała pięknych zabawek, nowych ubrań, książek. Już wtedy narastał w niej bunt. Chciała w przyszłości być kimś, mieć pieniądze, rodzinę, piękny dom. I to się jej udało. Dzięki swej pracowitości zdobyła wykształcenie, stała się kimś. Ma kochającego męża, dom, bogactwo i córkę Karolinę. Dla niej gotowa jest na wszystko. Organizuje jej życie i mnóstwo zajęć pozalekcyjnych. Jest pewna, że córka daleko zajdzie, bo ma dobry start. Bo ma to, czego ona nigdy nie miała. Stara się, aby Karolinie niczego nie zabrakło. Tylko, czy Karolina też tego chce? Czy może matka zrzuca na nią zbyt dużo obowiązków? Ma zbyt wiele wymagań? Czy to nie jest czasem tak, że poprzez córkę realizuje swoje ambicje? Dlaczego Karolina się nie sprzeciwia? I podstawowe pytanie, gdzie w tym wszystkim jest mąż Julki? Czemu się nie odzywa? Dużo tych pytań... ale na wszystkie znajdziecie odpowiedź.

Nie chcę zdradzać Wam fabuły książki, bo uważam, że akurat tę powieść należy przeczytać samemu. Dawkowałam sobie jej treść, analizowałam, starałam się zrozumieć Julię. Jednak nie mogłam się pogodzić z jej postępowaniem. Każdy rodzic, który ma dzieci, chce dla nich jak najlepiej. Chcemy zapewnić dzieciom lesze życie i lepszą przyszłość. Jesteśmy gotowi do poświęceń. Jednocześnie jednak musimy pamiętać, aby spełniać oczekiwania dzieci, a nie realizować swoje cele i ambicje, których nie udało się nam wykonać. Nie możemy tego przerzucać na dzieci. Dzieci trzeba wysłuchać i wspólnie realizować zamierzenia. Nie można im narzucać kółek zainteresowań, jeśli one tego nie chcą. A niestety prawda jest taka, iż można spotkać rodziny, gdzie zdanie dziecka w ogóle się nie liczy. Tak jak miało to miejsce u Julki i Karoliny. Do czego to doprowadziło? Czy miało szczęśliwe zakończenie?

Autorka wspaniale wykreowała swoich bohaterów, są tacy, jak my. Mogliby być naszymi sąsiadami.  Może nawet są, może znacie takie rodziny... Bardzo polubiłam Karolinkę, jednocześnie było mi jej żal. Tak dużo było na jej głowie, tak mało miała czasu dla siebie... Dobrze, że gdzieś obok miała babcię. Julią chętnie bym potrząsnęła, zamówiła jej wizytę u psychologa, bo to, co robiła, nie było dla mnie normalne. Podczas czytania zastanawiałam się, czemu ojciec Karoliny nie potrafił się przeciwstawić żonie? Dlaczego nikt tego nie potrafił?

Ta powieść wywołała we mnie wiele emocji, dała do myślenia i na długo pozostanie w mej pamięci. Nikt z nas nie jest rodzicem idealnym, wszyscy popełniamy jakieś błędy, dlatego tak ważne jest, abyśmy umieli słuchać, co dzieci mówią do nas.

Koniecznie przeczytajcie Nigdy nie będziesz mną, to naprawdę dobra lektura dla nas – rodziców. Polecam!

niedziela, 15 listopada 2020

Sylwia Trojanowska – „Wigilijna przystań”

 



Odwiedź wyjątkową przystań nad Bałtykiem i przeżyj niezapomniane Święta!

Chciałoby się rzec: coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... Nadszedł więc czas na czytanie książek świątecznych. Pierwsza już za mną. Przychodzę do Was z moją krótką opinią o książce Sylwii Trojanowskiej pt. „Wigilijna przystań”.  

Zawsze myślałam, że takie prawdziwe magiczne święta mogą być tylko w mych ukochanych górach. Tymczasem autorka w swej książce, na miesiąc przed wigilią zabiera nas nad morze i to nie byle gdzie, bo do Niechorza, które jest mi bardzo dobrze znane. Czy byłam tym zaskoczona? Trochę na pewno. Zaczynając czytać, zastanawiałam się, jak to wszystko się potoczy. Czy święta nad morzem mnie oczarują?

„Wigilijna przystań” bardzo szybko wciągnęła mnie swą treścią, porwała na stronice książki, wywołując przy tym mnóstwo emocji i dostarczając wielu wrażeń. Spędziłam z nią cudowny wieczór, pełen magii, zapachu pierniczków, skrzypiącego śniegu i oczekiwania na święta. To powieść pełna ciepła, która niesie z sobą nadzieję i pocieszenie. Daje otuchę, że w tym grudniowym czasie wszystko jest możliwe i wszystko może się zdarzyć. Co takiego zdarzyło się w Niechorzu? Dużo by pisać...lepiej przeczytać samemu.

Dodatkowy atut książki to wspaniale wykreowani bohaterowie. Normalni ludzie, tacy jak my, ze swoimi słabościami, wadami i zaletami. Mogliby być naszymi sąsiadami, a ich problemy poruszają nasze serca. Spotkacie tutaj wiele postaci, których ścieżki się spotykają bardziej lub mniej. Poznacie Klaudię Sobótko i jej rodzinę, czyli siostrę Alicję,  rodziców – Jagodę i Marcina, którzy prowadzą w Niechorzu hotel „Bursztynowa zatoka”. W powieści odnajdujemy również Iwonę – barmankę, której mąż Tomasz przebywa na misji wojskowej; młodą dziewczynę Maję, która marzy o zostaniu dziennikarką. Jest też Malwina, która prowadzi ośrodek dla maltretowanych kobiet i latarnik Hilary Lange.  Mimo że tych postaci naprawdę jest bardzo dużo, to daję wam gwarancję, że się nie pogubicie i wszystko będzie dla was jasne. Jednak ile postaci tyle problemów. Każdy z bohaterów się z czymś zmaga. Nie wszystkie z nich są słodkie, nie wszystkie są łatwe, ale zawsze trzeba mieć nadzieję, że wszystko można rozwiązać. Czy uda się pogodzić zwaśnione rodziny? Czy ukrywana miłość przed okiem rodziców znajdzie szczęśliwe zakończenie? Czy ambitna Maja przybliży się do dziennikarstwa. A co się stanie z moimi ulubionymi bohaterami, czyli z Hilarym Lange i Malwiną? Czy święta dla wszystkich będą szczęśliwe?

Sylwia Trojanowska stworzyła cudowną powieść, obok której nie można przejść obojętnie. Należy ją przeczytać i wczuć się w ten świąteczny czas. Jeśli dodatkowo lubicie zaznaczać podczas czytania cytaty, to tutaj ich Wam nie zabraknie. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Podsumowując, jeśli jeszcze nie mieliście, okazji przeczytać „Wigilijnej przystani” to szybko po nią sięgnijcie. To jest właśnie odpowiedni czas na jej przeczytanie. Polecam!


Ps. Po cichutku powiem Wam, że w tym roku wyszła kolejna świąteczna książka Autorki, którą również zamierzam przeczytać :)









 




wtorek, 10 listopada 2020

Wanda Szymanowska – „Ojej, Murzynka” [RECENZJA/PATRONAT MEDIALNY]


 

Drogi czytelniku, jeśli zaglądasz na mego bloga, to na pewno wiesz, że jestem bardzo związana z twórczością Wandy Szymanowskiej. Po jej książki sięgam z wielką przyjemnością, jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, a wręcz przeciwnie po lekturze czuję niedosyt, chciałabym więcej i więcej... I w tajemnicy powiem Wam, że już będę czekać na kolejną i liczę, że Autorka już ją powoli pisze, bo nie można zostawić swojego czytelnika zbyt długo bez lektury. 

A Wy znacie już twórczość Wandy Szymanowskiej? Jeśli nie, to koniecznie to nadróbcie. Teraz macie okazję. Możecie zakupić najnowszą powieść pt. „Ojej, Murzynka”.  O czym jest ta książka? Jakich ma bohaterów? Zaraz się dowiecie...

Zuzanna Zakrzewska to młoda kobieta – Polka, doktor nauk humanistycznych, właścicielka prywatnej szkoły dla cudzoziemców, która niecodzienną urodę zawdzięcza swojemu ojcu Kenijczykowi. Spotykamy się z nią w momencie jej wyjazdu do ojczyzny taty. Zuzanna chce zobaczyć kraj, który jest jej całkowicie obcy. Chce poznać swoje korzenie i znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Poznaje tam Boba i Heidi, którzy są jej przewodnikami, z nimi poznaje miejsca i obyczaje tam panujące. Dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy, m.in. do czego służy kanga:

„Kanga jest najpopularniejszym i najbardziej pożądanym prezentem. Mąż może podarować ją żonie, dzieci mamie, a ona może podarować przyjaciółce w dowód przyjaźni, rodzice córce jako część posagu lub gdy urodzi się dziecko. Dla kobiet kangi są podstawą ubioru. Nosi się je jako ubrania codzienne, odświętne i wieczorowe. Również dla dzieci są pierwszym ubraniem i nosidłem”.

Oprócz miłych chwil nie brak też niestety i tych przykrych, które padają z ust dwóch polskich turystek:

„– Patrz, małpa nadchodzi. – Usłyszała Zuzanna i znów poczuła nieprzyjemne dźgnięcie w serce”.

Zuzanna często przez swój wygląd staje się obiektem drwin. Ludzie biorą ją za Murzynkę, często słyszy słowa, które ją krzywdzą i przysparzają ból. Jednocześnie jednak autorka pokazuje, poprzez postawę Zuzanny, jak w takich chwilach wyjść obronną ręką. Niejednokrotnie Zuzanna wspaniale radzi sobie z różnymi sytuacjami, niektóre są wręcz humorystyczne. Nie będę wam jednak zdradzać więcej fabuły, ponieważ musicie przeczytać tę historię sami.

Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, nawet nie zauważycie, kiedy pojawi się ostatnia strona. Może będziecie zawiedzeni, podobnie jak ja, że to już koniec. Chętnie dłużej pobyłabym z bohaterami, ale o nich za chwilę... Tymczasem jeszcze kilka słów o przesłaniach z treści książki. Kochani bądźmy zawsze otwartymi na świat ludźmi. Nie osądzajmy innych z powodu koloru ich skóry, nie bądźmy rasistami. Powieść uczy, iż zawsze trzeba uważać na słowa, na to, co się mówi, bo mają one często moc krzywdzenia. I to, że ktoś jest inny od nas, nie znaczy, że nie rozumie, co o nim mówimy. Nasze zachowanie świadczy o naszej kulturze, a niestety coraz częściej słyszy się o różnych nieprzyjemnych incydentach. Są one widoczne w treści książki. 

Poznacie różnych bohaterów, o różnych narodowościach, obyczajach i zwyczajach. Zobaczycie, jak sobie radzą w naszym kraju i czy mają jakieś oparcie w innych. Wanda Szymanowska wspaniale wykreowała swoje postacie książkowe. Jednych polubicie, innych pewnie nie. Ja bardzo polubiłam Zuzannę, Boba i szczególnie chyba Janinę. Janinka to barwna postać, biegająca z różowym wałkiem nawiniętym na grzywkę, sprawuje pieczę nad szkołą Zuzanny. Lubi sobie wypić troszkę alkoholu, ale zawsze jest czujna i gotowa do pomocy. Również Bob jest sympatyczny, a jego nauka języka polskiego nie raz wywoła uśmiech na Waszych twarzach. Jak chyba w każdej książce są i negatywni bohaterowie. Mnie najbardziej denerwowała matka Zuzanny, która specyficznie traktowała swoją córkę. 

Podsumowując, zachęcam Was do sięgnięcia po „Ojej, Murzynka”. Spędzicie przy niej cudowny czas. Książka zaskoczy Was treścią, rozbawi, wzruszy, ale też i pouczy. Na pewno wyciągniecie z niej wiele wartościowych wniosków. Koniecznie przeczytajcie. Polecam!



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania serdecznie dziękuje Autorce oraz







 

 




 

 

 

niedziela, 30 sierpnia 2020

Krystyna Śmigielska – „Pokurcz”

 




Kochani dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki „Pokurcz” autorstwa pani Krystyny Śmigielskiej. Kiedy zobaczyłam w sieci okładkę książki, byłam zaskoczona. Jest ona całkiem inna niż wszystkie okładki. Poczułam się zaintrygowana i zainteresowana jednocześnie.  Do tego niecodzienny tytuł. Cóż on może oznaczać? Kogo, bądź co autorka ma na myśli? Obok tej książki nie mogłam przejść obojętnie i wiedziałam, że muszę koniecznie ją przeczytać. Tym bardziej, że dotychczas przeczytałam tylko jedną książkę Autorki i byłam pod dużym wrażeniem jej pióra.

O czym więc jest Pokurcz? Co zawiera treść książki?

W powieści spotykamy się na nadmorskim deptaku z długowłosym, młodym mężczyzną, który jak się wkrótce okaże, pojawił się tam w poszukiwaniu pracy. Przez przypadek dowiaduje się o wakacie kelnera w kawiarni, w której pije kawę. Dziewczyna tam pracująca zaleca mu przyjść na drugi dzień na rozmowę z szefem. Mężczyzna stawia się rano przed oblicze Tomasza Zielenia, na którym wywiera dobre wrażenie. Co prawda dziwią go liczne umiejętności młodego człowieka, który posiada tylko świadectwo ukończenia szkoły zawodowej.Wyczuwa w nim jakąś tajemniczość, zastanawia się, czy na pewno jest tym, za kogo się podaje. W końcu jednak mimo drobnej ułomności młodzieńca przyjmuje go do pracy.  Nasz bohater bardzo szybko zdobywa zaufanie pracowników i szefa, jak i również dziewczyny, która poleciła mu tę pracę. Okazuje się, że jest córką szefa i ma na imię Olga. Między młodymi dochodzi do wzajemnej fascynacji. Czy to już miłość? Jakie myśli będą krążyć po głowie chłopaka? Czy się odkryje, pokaże swoje oblicze? Czy ta fascynacja ma jakąś przyszłość? Koniecznie musicie przeczytać sami, bo nie chcę tutaj zdradzać zbyt wiele szczegółów.

Nie myślcie jednak, że wstęp, który Wam przedstawiłam, zapowiada historię wielkiej miłości i że o tym będzie tu tylko mowa. Na pewno nie. Ta książka  ma wiele oblicz. Często będziecie zadawać sobie pytanie  – Kim pan jest, panie Rawicz? 

Tej książki nie da się przeczytać szybko. Ja dawkowałam sobie jej treść, układałam z niej całość. Tak jak już pisałam, to nie tylko książka o relacjach miłosnych. Autorka zastosowała dwie płaszczyzny: teraźniejszość i przeszłość, które przeplatają się ze sobą. W przeszłości spotykamy się z Kacprem i Włodkiem, z dwoma młodymi chłopakami, którzy jakże są od siebie odmienni. Kacper to lekkoduch, kombinator, uwielbia pieniądze, a szkoła w jego mniemaniu jest mu zbędna. Ma już określone plany na przyszłość. Włodek to intelektualista, mól książkowy, wrażliwy i delikatny człowiek, który marzy o studiach. Oboje żyją w środowisku, można rzec patologicznym, gdzie relacje rodzinne są bardzo trudne, które kształtują ich charaktery, odciskają piętno na ich życiu. Przeszłość mężczyzn pokazuje nam ich psychologię zachowań – decyzje, poszukiwania odpowiedniej drogi życia, poszukiwania tożsamości. Relacje Włodka i Kacpra ukazują też nietypową przyjaźń, bo nie zawsze przejawiają sympatię, niekiedy się nienawidzą, ale mimo to zawsze mogą na siebie liczyć. Nie będę wam więcej zdradzać fabuły, ale liczę na to, że sami ją chętnie poznacie.

Jak już wspominałam, książkę czytałam powoli, zatrzymując się nad niektórymi fragmentami, analizując i wyszukując tych istotnych elementów i drobiazgów, które świadczą o jej wyjątkowości. To lektura, która dostarczyła mi mnóstwo emocji i refleksji. Dodatkowo napisana w pięknym stylu, prawie poetyckim, chwilami surowym i brutalnym. Może jeszcze kilka słów o bohaterach. Postacie wspaniale wykreowane. Nie są to żadni bogacze, lecz normalni, prości ludzie, borykający się z trudami codziennego życia, z jego jasnymi i ciemnymi stronami. Niekiedy te ciemne strony przesłaniają jasne. Przy pierwszym spotkaniu wydaje się, że Włodek i Kacper przesiąknięci są złem, że miejsce, w którym się wychowują, odcisnęło na nich piętno i nic dobrego z nich nie wyrośnie. Jednak z każdą stroną poznajemy ich coraz lepiej i możemy dostrzec to, co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne. Główny bohater jest autentyczny, zmaga się z bólem i cierpieniem, ze swoją niełatwą przeszłością. Nie wiadomo, jak wielu z nas, będąc na jego miejscu, by się zachowało. Tymczasem pomimo trudności, po cichu, na zewnątrz wychodzą jego marzenia. Czy pozwoli im na spełnienie, a właściwie, czy odważy się je spełniać? Sam siebie określa pokurczem. Czy ma rację, myśląc tak o sobie? Czy może odmienić swój los, odsunąć od siebie to słowo?  

Kochani, podsumowując mogę napisać jedno – polecam. Koniecznie przeczytajcie tę powieść, tak inną od tych, które ostatnio czytałam. Spędziłam z nią chwile pełne refleksji w rzeczywistym, trudnym środowisku, gdzie można zgubić siebie, gdzie nic nie jest do końca jasne i wszystko zależy od samego siebie. Można by rzec, iż los bohaterów jest w ich własnych rękach i to oni o nim decydują. Zaskakujące zakończenie, takiego się nie spodziewałam... Szczerze polecam!



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Autorce.


 



piątek, 21 sierpnia 2020

Mariusz A. Lewandowski – „Wspomnienia spisane wierszem” [ZAPOWIEDŹ]

 

Kochani bardzo mi miło oznajmić wam, iż objęłam patronatem medialnym tomik wierszy Mariusza A. Lewandowskiego. „Wspomnienia spisane wierszem” swoją premierę będą miały 1 września 2020 r.

Już dziś serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po nie. Koniecznie się z nimi zapoznajcie, nie będziecie żałować chwil spędzonych na ich czytaniu.




Pewnie chcielibyście dowiedzieć się coś więcej? Na razie będzie krótko i zwięźle, a może po premierze wspólnie o nich podyskutujemy.

„Wspomnienia spisane wierszem” to zbiór około stu wierszy, które czyta się lekko i przyjemnie. Wiersze te poruszą każdego z Was, skłonią do refleksji, ale też i wywołają uśmiech na twarzy. Wkradną się do waszego serca i pozostaną w nim na dłuższy czas. 

Ja już mam kilka swych ulubionych, wy też znajdziecie coś dla siebie.


Sięgnięcie po nie? Przeczytacie? 

wtorek, 28 kwietnia 2020

Jagna Rolska – „Testament życia”




Opis:

Ania w swoje osiemnaste urodziny otrzymała niecodzienny prezent – paczkę od mamy, która... zmarła, gdy ta była małą dziewczynką. Pożegnalny list i pamiętnik Ady wywrócą świat nastolatki do góry nogami.

Ania wyruszy w podróż przez pół Polski, na Hel, by dowiedzieć się, kim naprawdę była jej matka i odszukać ślady przeszłości. Jedzie tam, gdzie urodziła się Ada i gdzie wszystko się zaczęło.

Miłości, zdrada, intryga i niezwykłe zbiegi okoliczności... Jak Anna zareaguje na odkrytą tajemnicę? Czy prawda o przeszłości wpłynie na jej dalsze życie?


Moje wrażenia:

Książkę „Testament życia” Jagny Rolskiej przeczytałam dzięki Book Tour, który zorganizowała Zaczytana Ewelka. Zachęcona i zaciekawiona opisem z chęcią po nią sięgnęłam. To zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Jak wypadło? Czy książka spełniła moje oczekiwania? O tym już za chwileczkę.

Na samym początku trochę treści... O czym jest Testament życia? Najprościej mówiąc właśnie o życiu, o jego zawiłościach, sekretach, problemach, ale też o miłości, intrygach, niezwykłych zbiegach okoliczności. Rodzinę mamy różną, nikt z nas jej nie wybiera. Ona po prostu jest, jaka jest. Ania, nasza główna bohaterka też ją ma. Ma ojca, który ją bardzo kocha i jego przyjaciółkę Iwonę, którą nie darzy sympatią. Matkę pamięta, jak przez mgłę, gdyż ta zmarła, gdy ona była jeszcze mała. I nagle, w dzień jej osiemnastych urodzin dostaje nietypowy prezent z zaświatów, jeśli tak mogę to ująć. Kurier przynosi jej przesyłkę od nieżyjącej matki. Co w niej jest? List, w którym Ania otrzymuje instrukcje, aby udała się na Hel, a w trakcie podróży przeczytała pamiętnik i listy. Temat matki zawsze był tematem tabu, Ania nie wie o niej za dużo, ojciec nie chce o niej rozmawiać. Chęć poznania rodzinnej tajemnicy powoduje, że Ania ucieka z domu, udaje się w rodzinne strony matki. Co z tego wyniknie? Czy Anna odkryje prawdę, jak wyglądało życie jej matki? Czy udźwignie wszystko, co los jej zgotuje? Tych pytań mogłabym napisać jeszcze kilka, ale prościej będzie napisać, przeczytajcie sami...

Kiedy zaczynałam czytać tę powieść, początkowo myślałam, że będzie ona o kłopotach nastolatki, jej zerwaniu z chłopakiem i życiu młodzieży. Było to jednak błędne przekonanie. Z każdą stroną, z coraz większym zaciekawieniem czytałam wydarzenia z życia rodziny Ani. Książka wciągnęła mnie swą treścią, ciężko było mi się od niej oderwać. Szkoda, że tak szybko się skończyła. To niesamowita historia, która zawiera mnóstwo emocji: smutek, ból, złość, rozpacz... Ukazuje świat, który nie zawsze jest idealny. Świat, w którym poznacie, do czego może doprowadzić strata, zazdrość, pijaństwo, intryga... Świat, w którym poznacie, czym jest bezdomność, handel narkotykami, Autorka umiejętnie ukazała nam sceny z życia teraźniejszego  przeplatane ze scenami z przeszłości. Dość burzliwej przeszłości, w której swój udział ma tata Ani, jej matka Ada i jej siostra bliźniaczka.  Przeszłość powraca i ciężko się z nią pogodzić. Czy Ania zrozumie postępowanie Ady i Jaśki? Co zrobi jej ojciec?

Na naszą uwagę zasługują też bohaterowie, którzy zostali wspaniale wykreowani. Nasza główna bohaterka, mimo młodego wieku próbuje ogarnąć swój nowo poznawany świat. Razem z nią przeżywałam, to z czym musiała się zmierzyć. Miałam wrażenie, jakbym była obok niej. Polubiłam ją. Ogromną sympatię wzbudziła również we mnie Jadwiga, starsza pani, z którą Ania podróżowała na Hel. To taki dobry duch tej książki, który pozwolił wszystkim spojrzeć w odpowiedni sposób na wszystkie wydarzenia. Jej mądrość, rady bardzo się przydały. Oceńcie zresztą to sami.

Okładka i tytuł książki jak dla mnie jest idealny. Odzwierciedla treść. Również zakończenie nie mogło być inne, jak to, które jest. Chociaż powiem wam, że w sumie to chętnie poznałabym dalsze losy Ani i jej rodziny.

Podsumowując, autorka napisała historię z życia, przepełnioną emocjami. Wydarzeniami obok, których nie można przejść obojętnie. Polecam! Koniecznie przeczytajcie i dajcie znać, jak Wam się podobała.

środa, 22 kwietnia 2020

Wanda Szymanowska – „Oto rzeka szeroka jest.”




OPIS:

Oto rzeka szeroka jest to książeczka proekologiczna. Dbania o nasze miejsce na Ziemi musimy się uczyć od najmłodszych lat. Ochrona środowiska, utylizacja śmieci i recykling to problemy, z którymi mierzy się dzisiejszy świat. Korzystanie z rozwoju cywilizacji to jedno, ale trzeba działać, byśmy nie utonęli w śmieciach.


MOJE WRAŻENIA:

Zawsze z  niecierpliwością czekam na każdą kolejną książkę Wandy Szymanowskiej, zarówno tą skierowaną dla dorosłego czytelnika, jak i dla tego najmniejszego. Tym razem przeczytałam piękną, zarazem edukacyjną książkę dla najmłodszych. Chociaż muszę powiedzieć, iż nawet niejeden dorosły powinien ją przeczytać i wyciągnąć odpowiednie wnioski. O czym ona w takim razie jest? Czy tytuł ma nam coś sugerować? O tym już kochani za chwilkę...

W książeczce  przeczytacie o dwóch krainach. Jedną z nich jest Plastikolandia Pstrokata rządzona przez króla Plastikorurkona Pierwszego, a drugą jest Naturolandia Wspaniała rządzona przez Ziemomira Pogodnego. Obie te krainy dzieli rzeka Akwalonga i obie bardzo różnią się od siebie. Pierwsza z nich jest kolorowa, zarzucona plastikiem i licznymi śmieciami, które ciężko im już przetwarzać, natomiast druga kraina jest całkowitym przeciwieństwem. Tam wszystko ma swoje miejsce, jest ekologicznie i czysto.  Mieszkańcy obu krajów często spoglądają na siebie przez dzielącą ich rzekę, ciekawi są siebie nawzajem. Pewnego dnia Radzimir Wszechwiedzący wymyka się z Plastikolandii, narażając się na gniew swego władcy i udaje się na drugą stronę rzeki w celu naukowego zbadania Naturolandii Wspaniałej. Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy władca Naturolandii przyjmie go u siebie? Pozwoli mu zwiedzić krainę? Koniecznie przeczytajcie z dziećmi.

Książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie, nawet nie zauważycie, kiedy pojawi się ostatnia strona. Autorka w bardzo jasny i prosty sposób przedstawiła, jak warto dbać o naszą Ziemię. Na pewno po przeczytaniu będziecie mieć wiele tematów do dyskusji z waszymi pociechami. Temat ekologii jest teraz bardzo na czasie. Wielu ludzi nie potrafi jeszcze segregować śmieci, są  też tacy, którym się nie chce tego robić, a tymczasem dzieci wynoszą przykład z domu. Przecież tak naprawdę to żadna filozofia wyrzucić papier do papieru, plastik do plastiku itd. To tylko nasza dobra wola i mała cegiełka do czystości wokół nas. Taką właśnie czystą, ekologiczną zobaczycie Krainę Naturolandii, gdzie odzież i żywność jest praktyczna i zdrowa. Natomiast z Plastikolandii również wyniesiecie nauki – to, co niezdrowe, przetworzone nie zawsze jest dobre dla nas. Jednak wszystko w świecie można zrównoważyć i znaleźć rozwiązanie. Do którego królestwa Wy należycie? 

Dodatkowym atutem książki są zawarte w niej piękne ilustracje.

Oto rzeka szeroka jest zasługuje na Waszą szczególną uwagę. Zachęcam Was, abyście koniecznie przeczytali lub dali do przeczytania swym dzieciom. Utwór jest doskonałym pretekstem do podyskutowania o naszej Ziemi, o środowisku i segregacji śmieci. W końcu wszyscy chcemy żyć i oddychać czystym powietrzem. Niech nasze otoczenie będzie taką Szczęściolandią Słoneczną.

Przeczytajcie koniecznie sami! Polecam!



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania dziękuję Autorce oraz 




poniedziałek, 16 marca 2020

Wanda Szymanowska – „Lardżelka, czyli życie w rozmiarze XXL” [ ZAPOWIEDŹ PATRONACKA]




PREMIERA: 20.03.2020 r.

Jest mi niezmiernie miło poinformować Was, iż mój blog objął patronatem medialnym jeszcze jedną książkę Wandy Szymanowskiej. Jest nią „Lardżelka, czyli życie w rozmiarze XXL”
Jest to wydanie drugie, uzupełnione o zdjęcia. Dodatkowym atutem jest duża czcionka, przyjazna dla czytelników 50+

Poniżej krótki OPIS:

Książka ta powstała ku pokrzepieniu oblanych tłuszczykiem serc.

Główna bohaterka ze względu na swą posturę bywa dotkliwie upokarzana. Nigdy nie jest chwalona, natomiast krytykowana przy każdej okazji. Również narzeczony nie szczędzi jej złośliwości.
Nikt nie staje po stronie grubasów.
Zofia często popada w rozpacz, lecz w końcu postanawia stanąć do walki. Ma do zrzucenia 50 kg swojej wagi, a do wyrzucenia wiele lat przyzwyczajeń.
Mierzy się ze swoim łakomstwem, przeżywa tortury diet, wyrzeczeń i gimnastyki. Czasem robi wielki krok do przodu, a czasem załamuje się i cofa.
Walka jest ciężka, ale musi ją wygrać, gdyż współczesny świat dyskryminuje grubasa pod każdym względem, a media są w tym zagorzałym sprzymierzeńcem.

Zobacz, jak stracić na wadze, nie tracąc na poczuciu własnej wartości. Jak utrzeć nosa chudym zołzom i odnaleźć smak życia.

Niezwykle pogodna i pełna humoru opowieść o walce o swoje JA, na podstawie której wystawiono spektakl pt. „Grubaska” z niesamowitą Izabelą Noszczyk w roli głównej.




niedziela, 15 marca 2020

Wanda Szymanowska – „Oto rzeka szeroka jest” [ZAPOWIEDŹ PATRONACKA]



PREMIERA: 20.03.2020 r.


Kochani jest mi bardzo miło pokazać wam okładkę i napisać kilka słów zapowiedzi o kolejnej  książce Wandy Szymanowskiej, którą mój blog objął patronatem medialnym.

Bardzo się cieszę, że już po raz kolejny mogę współpracować z Autorką. Tym razem w wasze ręce, a właściwie w ręce waszych dzieci wpadnie „Oto rzeka szeroka jest”.
Niedługo będziecie mogli poznać również moją opinię o niej. Tymczasem poniżej możecie przeczytać kilka słów na jej temat.


OPIS:

Oto rzeka szeroka jest – to książeczka proekologiczna. Dbania o nasze miejsce na Ziemi musimy się uczyć od najmłodszych lat. Ochrona środowiska, utylizacja śmieci i recykling to problemy, z którymi mierzy się dzisiejszy świat. Korzystanie z rozwoju cywilizacji to jedno, ale trzeba działać, byśmy nie utonęli w śmieciach.



niedziela, 26 stycznia 2020

Małgorzata Urszula Laska – „Łatwo nie będzie”




OPIS:

Nie zawsze to, co widzimy jest dokładnie takie, jak nam się wydaje. Pozory mylą, to stara prawda, którą poznajemy często zbyt późno. Zranione serce gna nas czasami bardzo daleko od rodzinnych stron w nadziei na ukojenie, na lepsze jutro, w pogoni za szczęściem. Ślubu nie będzie! Ale co w zamian? Jak potoczą się losy Hanny, zranionej przez narzeczonego w najważniejszym dniu jej życia, w dniu, który powinien być najszczęśliwszym? Jak poradzi sobie z dala od rodziny i przyjaciół? Czy odnajdzie swoje miejsce na obcej ziemi, w innym kraju? Czy może będzie niczym żuraw z jej rodzinnych stron, który po dalekiej wędrówce zawsze wraca do domu.

Wartka akcja rozgrywająca się na Kurpiach i we Frankfurcie nad Menem. Postacie, których nie da się nie pokochać. Wzruszająca, chwytająca za serce powieść, obok której nie można  przejść obojętnie.


MOJE WRAŻENIA:

Kiedy już myślę, że znam twórczość większości polskich autorek, pojawia się zaskoczenie, że jednak się mylę. Niestety nie znam wszystkich... Cieszę się, że ciągle odkrywam coś nowego. Ostatnimi czasy też coraz chętniej sięgam po książki wydawane przez Wydawnictwo Literackie Białe Pióro, gdzie odnajduję ciekawe pozycje dla siebie. Tym razem wybór padł na twórczość Małgorzaty Urszuli Laska. Czy książka o bardzo intrygującym tytule „Łatwo nie będzie”, mnie zainteresowała? Jakich wrażeń dostarczyła mi lektura? O tym kochani już za chwileczkę się przekonacie.

Główna bohaterka książki Hanna pochodzi z rodziny wielodzietnej, w której panuje miłość, wzajemny szacunek i czuje się ogromną więź między członkami rodziny. Mieszka w małej wiosce na Kurpiach. Poznajemy ją w momencie przygotowań do ślubu. Ślubu, do którego nie dochodzi na skutek pewnego nieporozumienia, w wyniku którego Hania decyduje się na wyjazd do Niemiec w poszukiwaniu pracy. W tę podróż wybiera się z koleżanką, która ma być jej przewodnikiem na obczyźnie. Tymczasem po przyjeździe wszystko się komplikuje. Koleżanka zostaje deportowana, a Hania zostaje sama. Nie zna języka, nie ma pracy, ani pieniędzy... Co będzie z nią dalej? Czy poradzi sobie sama? Czy znajdzie pracę? Może pomogą jej rodacy? Co się stanie z jej byłym narzeczonym? Czy ich drogi jeszcze kiedyś się przetną? Na te pytania i na jeszcze inne, które przychodzą w tym momencie czytelnikowi do głowy, odpowie książka. Musicie koniecznie przeczytać, aby znaleźć odpowiedzi.

Fabuła książki wciągnęła mnie już od pierwszych stron, ciężko było się oderwać od czytania. Byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się losy Hani. Czy się jej powiedzie, czy zostanie w Niemczech, czy jednak będzie ją ciągnęło do powrotu do domu. Miałam też cichą nadzieję, że wyjaśni się cała sytuacja, która doprowadziła do jej wyjazdu. Jednocześnie mogłam zobaczyć, jak wyglądała rzeczywistość na emigracji w czasach przed UE. Łatwo nie było. Praca na czarno, niepowodzenia, mieszkanie z całkiem obcymi ludźmi, strach przed deportacją, tęsknota za domem, a do tego wszystkiego na dokładkę „życzliwi” rodacy. Wydawałoby się, że wspólne problemy i trudności powinny ich łączyć. Jednak co bardzo dobrze widać, wcale tak nie było. Przykre to, lecz niestety prawdziwe. Hanka jednak nie poddaje się, realizuje postawione sobie cele, uczy się na własnych błędach, jednocześnie pamięta o swych bliskich w kraju.

Bardzo pięknie przedstawiła autorka, przywiązanie bohaterki do kraju ojczystego, do swej rodziny, do kurpiowszczyzny. Podobało mi się wplecenie w treść gwary kurpiowskiej, pokazanie ich zwyczajów i tradycji. Czytałam te fragmenty z zapartym tchem. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się pojechać w tamte strony.

Bohaterowie są wspaniale wykreowani. Nie są to bogacze, lecz zwykli ludzie, którzy borykają się ze swoimi problemami i otaczającą rzeczywistością. Popełniają błędy, nie są im obce troski, łzy, kłopoty. Mają wady i zalety. Bardzo polubiłam Hankę, Michała, ale i również kilka postaci drugoplanowych.

Podsumowując, jest to książka o miłości, nieporozumieniach, emigracji, trudach dnia codziennego, o przywiązaniu do rodziny. Znajdziecie w niej nawet wątek kryminalny. Powieść ta skradła moje serce. Na pewno sięgnę po inne książki autorki. Tymczasem polecam wam z całego serca „Łatwo nie będzie.”



Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Autorce.
Za udostępnienie pliku do recenzji dziękuję Iwonie Niezgodzie organizatorce 
niezależnego plebiscytu na polską książkę roku „Brakująca Litera” 2018

















poniedziałek, 6 stycznia 2020

Agnieszka Antosiewicz – „Mądre bajki – pozytywne myślenie”




OPIS:

Gdzie się podziała piłka Jasia? Na co zachorował pan Kumek z Kryształowego Jeziora? Dlaczego Klementynka postanowiła wyjechać na wakacje i jakie były tego konsekwencje?

Mądre bajki – pozytywne myślenie to barwne opowieści dla dzieci o ludziach oraz zwierzętach – przeżywających przygody, które wymagają... pozytywnego myślenia!
Bohaterowie zmagają się z sytuacjami i przeszkodami, które mogą dotyczyć każdego z nas.
A Mądre bajki... podszeptują najlepsze z możliwych rozwiązań.

Przyjaźń, samodzielność, wybaczanie, szacunek dla innych, nauka, rozmowa, rodzina – oto klucze do szczęśliwego życia!


MOJE WRAŻENIA:

Czy dorosły czytelnik często sięga po bajki? Czy czytamy naszym dzieciom? Jeśli tak, czy zawsze trafiacie na ciekawe książeczki dla dzieci? Na te pytania każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie sam. Ja już nie mam małych dzieci w domu, córka już dorosła, sięga po podobne pozycje co ja. Wnucząt też jeszcze nie mam. Za to często powtarzam, że w każdym z nas drzemie dziecko i ... chętnie od czasu do czasu sięgam po bajki dla dzieci.

Dlatego też bardzo chętnie podjęłam się zrecenzowania książeczki Agnieszki Antosiewicz i powiem Wam, że bardzo mi się ona spodobała. „Mądre bajki – pozytywne myślenie” zawierają około dwudziestu bajeczek, skierowanych dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale i wczesnoszkolnym. Każda z nich niesie inny przekaz. Każda czegoś uczy, pozwala zgłębić dany temat, a wszystko to w oparciu o pozytywne myślenie. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Starsze dzieci mogą przeczytać o uzależnieniu od gier, o szacunku dla starszych. Z kolei młodsze mogą zobaczyć do czego, prowadzą przedszkolne spory. Oprócz tego jest jeszcze wiele innych bajeczek: o przyjaźni, o dbaniu o środowisko, o fałszywych oskarżeniach. Wszystkie te historie opowiedziane są z perspektywy osób lub zwierzątek. Na końcu zawsze znajduje się przykładowe rozwiązanie danego problemu. Po przeczytaniu warto na ich temat podyskutować z dziećmi, odpowiedzieć na ich pytania, a może też zadać własne. Na szczególną uwagę według mnie zasługuje bajka „Czyj to wujek”, która mówi o ograniczonym zaufaniu do nieznajomych. Uczy dzieci, jak się zachować, gdy zaczepia je obca osoba. W dzisiejszych czasach warto nauczyć nasze dzieci pięciu kontrolnych pytań. Jeśli chcecie je poznać, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

Dodatkowym atutem tej lektury jest jej wydanie, twarda oprawa i piękna okładka. Jak zajrzycie do środka, zobaczycie kolorowe ilustracje, które zachęcają do oglądania i czytania. Zresztą spójrzcie sami...



I co o niej myślicie? Zainteresowała was chociaż trochę? Jeśli tak, to koniecznie po nią sięgnijcie. Ja jestem zachwycona i zadowolona, że mogłam ją przeczytać. Myślę, że Wasze dzieci też się ucieszą z tej pozycji w swojej biblioteczce.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Greg.