Dzisiaj w „Ploteczkach u cioteczki” mam przyjemność gościć Agnieszkę Kazałę, kobietę z duszą artystki. Autorkę powieści dla dorosłych i mądrych, terapeutycznych bajek dla dzieci. Agnieszka jest również ilustratorką wielu bajek wydanych w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro, w którym jest również szefową.
Zapraszam na ploteczki, które Autorka zechciała mi zdradzić.
1. Największa wpadka kulinarna?
Generalnie sama jestem jedną wielką wpadką kulinarną, bo z gotowaniem wciąż na bakier: chcę jajko na twardo – wychodzi na miękko, staram się o puszyste ciasto – wychodzi zakalec, zabieram się za kruche – brakuje mi śmietany, a generalnie zamiast ciast piekę malowaną porcelanę ;) – ta wychodzi pięknie. Standardem u mnie jest zapomnieć o potrzebie dodania cukru do ciasta.
Ale największą wpadką było, gdy z nastawionego wina, zamiast wina wyszło mi 5 litrów octu – z tym cukrem to jednak coś jest nie tak 😜
2. Jaki deser lubisz i dlaczego?
Chyba najbardziej sernik, bo nie powoduje takich wyrzutów sumienia jak lody karmelowe i tiramisu – w końcu ser jest zdrowy i potrzebny dla kości 😊
3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?
W tym wieku bardzo interesowałam się zoologią, chciałam jechać na wyprawę do Afryki albo pracować w ZOO. Bycie zoologiem wydawało się fascynujące. Z tego okresu do dziś zostało mi zamiłowanie do zwierząt, może dlatego o nich są moje bajki. Potem chciałam być konserwatorem zabytków, najlepiej też i archeologiem – siedzieć na pustyni i oddzielać ziarenka piasku od cennych zabytków (a może pragnęłam być Kopciuszkiem?) albo siedzieć na rusztowaniu i przywracać świetność starym rzeczom (ale skutecznie wybiła mi to z głowy chemiczka, stawiając wciąż 3=)
4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo, że masz tego wiele)
Buty i torebki – to moja słabość 😊 i jeszcze bransoletki, koraliczki, świeczki z wosku i takie tam – jak to sroczka 😊 I farby, ale ostatnio brakuje czasu na malowanie. Mąż twierdzi, że w razie przeprowadzki potrzebny będzie pociąg ze stoma wagonami na moje rupiecie, ale myślę, że przesadza, wystarczy 5 TIR-ów.
5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?
Ledwie otworzę oczy łykam tabletkę na tarczycę, ona pozwala mi wstać, zacząć chodzić i ogólnie żyć.
Od czasu gdy dopadł nas covid i ledwie uszliśmy z życiem mamy z mężem mały rytuał – on wstaje wcześnie do pracy, ja śpię, bo długo pracowałam wieczorem, ale między 10 a 11 obowiązkowo on wraca do domu, ja zamykam laptop i wspólnie robimy i jemy śniadanie, po którym pijemy kawę. Potem znów ruszamy do pracy. Wieczorem siadamy przy surówce, lampce wina lub kubku herbaty. No i spacery - w weekend obowiązkowe. To daje nam poczucie życia razem, nie każde osobno.
6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?
Na 100% nad morze, nie ważne jakie, ale koniecznie z mężem, bym się nie zgubiła (kierunki i mapy to dla mnie zagadka, idę przed siebie i podziwiam) i miała do kogo gadać 😜 Szum fal mnie uspokaja, a bezkres daje odpoczynek, no ale trzeba o tym komuś opowiedzieć. Uwielbiam morze.
7. Co Cię najbardziej denerwuje?
Chyba... gdy ktoś mi wmawia, że nie znam się na tym, co robię 😛 no i tysiąc innych rzeczy.
8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?
Sądzę, że zaczęłabym wrzeszczeć z przerażenia, że mam czegoś za dużo i czegoś za mało 😀 No bo, który facet miałby taką szopę na głowie? A włosy i zęby są najważniejsze! 😛
Agnieszko dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Tez jestem taką sroczką, a świece uwielbiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz