poniedziałek, 3 lipca 2023

Jolanta Bartoś – „Krzyk ciszy” [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]


 

Autor: Jolanta Bartoś

Tytuł: „Krzyk ciszy”

Wydawnictwo: ZYSK I SK-A

Data Premiery: 01.08.2023 r.

Liczba stron: 368



Są w moim życiu chwile, kiedy z niecierpliwością wypatruję książek  od ulubionych autorek. Na hasło „wkrótce będzie nowość” reaguję z ogromnym entuzjazmem. Jeszcze pamiętam „Śpij, dziecinko śpij” i  emocje, które mi wtedy towarzyszyły, a tymczasem jestem już po lekturze najnowszej książki Jolanty Bartoś. Uwierz mi autorka z każdą powieścią, coraz bardziej mnie zadziwia. W jej twórczości wszystko jest dopięte na tak zwany „ostatni guzik”, tutaj wszystko dzieje się w odpowiednim czasie i momencie, jest doprecyzowane i wręcz idealne.

Pewnie jesteś ciekawa, o czym jest najnowsza powieść „Krzyk ciszy”? Tym razem pozwól, że za wiele ci nie zdradzę. Barbara Trzebińska jest wybitnym lekarzem transplantologiem. Po wieloletnich staraniach odzyskuje rodzinny majątek w Jaraczewie, który następnie remontuje, aby móc w nim spędzać swój czas. Podczas pobytu w dworku zaprzyjaźnia się z Mareczkiem Jaczyńskim. Chłopiec ma siedem lat. Wkrótce Marek ginie w tajemniczych okolicznościach. W tym samym czasie Barbara opuszcza Jaraczewo i dostaje szanse wyjazdu na grant medyczny do Stanów. Wraca po pięciu latach do swej posiadłości z dwunastoletnim chłopcem o imieniu Karol. 

Kim jest Karol? Czy to może jest zaginiony przed laty Marek? Co się działo podczas nieobecności Barbary w Jaraczewie? Mnóstwo pytań nasuwa się w czasie czytania. Czy znalazłam na nie odpowiedzi? Tak, ty też na pewno odnajdziesz.

Powieść „Krzyk ciszy” Jolanty Bartoś przeczytałam w jedną noc. Czułam, że tak będzie. Wiedziałam, że to zły pomysł, aby zaczynać lekturę wieczorem. Mimo to zaryzykowałam... i przepadłam jak kamień w wodę. Dobrze, że następnego dnia miałam wolne. Wiedziałam, czego mogę się spodziewać, ale... dostałam dużo więcej. Historia wciągnęła mnie niczym wir w swoją fabułę, przesiąkniętą okruszkami śladów i poszlak. Nie sposób było się od niej oderwać. To był żywioł budzący ogrom emocji, śledziłam to, co się działo, zapominając o oddechu. Próbowałam odkryć, domyślić się, co się stało z Markiem. Jednak, kiedy już byłam niemal pewna, że mam rację, Autorka perfidnie podrzucała mi inny trop, bawiąc się ze mną w kotka i myszkę. Nic mi się nie sprawdzało. Muszę przyznać, że Jolanta umiejętnie mną manipulowała, wskazując co rusz inne ścieżki, które trzeba sprawdzić. Jednak to nie wszystko! W niektórych momentach miałam ciarki i włosy stawały mi na głowie. Jestem trochę bojaźliwa, więc podkręcanie opisów grozy, było wzbudzaniem demonów, które czyhają w mroku. Powiem Ci tylko, że pewne oczy błyszczące w ciemności, prześladują mnie do tej pory. One były tak rzeczywiste i realne, że jeszcze teraz rozglądam się z trwogą – co też wyobraźnia może uczynić z człowiekiem. Wiem, że brzmi to wszystko tajemniczo, ale nie chcę odkryć zbyt dużo, żeby nie zepsuć Ci przyjemności czytania. Powtórzę za Autorką: 

„W ciszy rodzi się tylko krzyk rozpaczy”. 

Ta historia to prawdziwy majstersztyk Autorki niczym wykwintne danie doprawione adrenaliną i strachem wpadającym niemal w histerię, ale też miłością i tęsknotą odbierającą zmysły. Nie sposób w tym momencie wspomnieć krótko o bohaterach, którzy byli wspaniale wykreowani i bardzo realistyczni. Jednych polubisz, innych raczej miłością nie obdarzysz, ale pozostaną w twej głowie niczym echo odbijające „krzyk ciszy”. Nie wiem, czy wiesz, ale autorka często w swych powieściach,  wykorzystuje imiona i nazwiska swoich czytelniczek i czytelników. Oczywiście za ich pełną zgodą. Powiem Ci, że to bardzo miłe przeczytać swoje nazwisko w książce. Zapewne dziewczyny, które są bohaterkami, zżera ciekawość, jakie role im przypadły. No cóż, Andżeliki to ja nie polubiłam. Napsuła mi krwi i podniosła nie raz ciśnienie do granic możliwości. Nic jej nie tłumaczy, biedny ten jej mąż. Łatwo z nią nie miał. Za to z doktor Edyty to niezłe ziółko było. Na uwagę zasługuje też Anna – policjantka, i Magdalena – taki osiedlowy, ale całkiem pożyteczny monitoring. No i coś czuję, że może wam się spodobać starszy aspirant Dominik Grześkowiak. Był całkowitym przeciwieństwem Antoniego Dąbrowskiego, który wzbudzał moją złość już od pierwszego spotkania. Zresztą przekonasz się sama. Ciekawa jestem, który bohater Tobie się spodoba.

Podsumowując, „Krzyk ciszy” musisz przeczytać. Ten emocjonalny rollercoaster dostarczy Ci  niezapomnianych wrażeń i na długo pozostanie w twej pamięci. Nie pozwoli Ci o sobie zapomnieć. Ja jeszcze teraz wracam do niektórych chwil i  jestem zafascynowana ich realistycznym przedstawieniem. Jolanta Bartoś potrafi trzymać czytelnika w napięciu do końca powieści. Może i z Twojego gardła wyrwie się krzyk. Bo takiego zakończenia to ja się nie spodziewałam. 

Czy polecam?

Myślę, że nie zechcesz odłożyć tej historii nawet na chwilę. Koniecznie przeczytaj!


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce Jolancie Bartoś

oraz Wydawnictwu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz