CZĘŚĆ PIERWSZA
Hotel Marzenie nie rzucał się w oczy. Zazwyczaj ludzie mijali go, nie zwracając uwagi na wielkie, ciężkie drzwi, które chroniły wnętrza przed ciekawskimi i nieproszonymi gośćmi. Co niektórzy słyszeli już o pięknym hotelu, w którym można przeżyć magiczne, niezapomniane chwile, ale jego właścicielka zawsze precyzyjnie dobierała gości, którzy pojawiali się w jej gościnnych wnętrzach.
Tym razem, postanowiła zaprosić sześć autorek, żeby tchnąć w nie magię Świąt i choć na małą chwilę odsunąć od sprzątania i szalonych zakupów.
- Cudowne miejsce. – Westchnęła Agnieszka Kotuńska, rozglądając się po wielkim holu, w którym miały poczekać na właścicielkę. – Marzyłam, żeby tu przyjechać.
- Ja byłam w ubiegłym roku. – Przyznała Daria Skiba – Nie wiem, w jaki sposób Magda tego dokonała, ale spełniła wszystkie nasze marzenia. To było coś magicznego i niezapomnianego.
- Opowiesz coś więcej? – Sylwia Trojanowska czuła niedosyt spowodowany takim krótkim wspomnieniem.
- Oj, to była prawdziwa uczta… - zaczęła Daria, ale w tym momencie pojawił się lokaj i zaprosił wszystkie panie do innego pomieszczenia.
Posłusznie poszły za ubranym w nienagannie skrojony uniform, mężczyzną.
- Dokąd idziemy? – zapytała szeptem Anna Ziobro, Darię.
- Nie mam pojęcia. – Przyznała – Ostatnio było zupełnie inaczej.
Nie miały okazji porozmawiać dalej, bo dotarły do końca korytarza i lokaj otworzył drzwi prowadzące do pustej hotelowej kuchni.
- Nic z tego nie rozumiem. – Przyznała lekko zawiedziona Daria, która liczyła na smaczne potrawy, a nie zamknięcie przy garach.
Rozejrzały się, zaglądając niemal w każdy kąt i wzdychając, raz po raz widząc wyposażenie i zaopatrzenie, jakim dysponował hotel.
- A gdzie kucharze? – zastanawiała się Anna Wrocławska.
- Wy dziś będziecie kucharzami i cukiernikami. – Oświadczyła Magda, której dotąd nikt nie zauważył. – Właśnie taką niespodziankę dla Was przygotowałam. Chciałabym, żebyście zrobiły potrawy, które pojawiają się na waszych stołach, ale zanim weźmiecie się do pracy, opowiedzcie mi o tym. Aniu, może właśnie ty zaczniesz? – zapytała zaskoczonej pisarki.
- Kiedyś szykowałam świąteczne potrawy wraz z całą rodziną, ale od paru lat spędzam święta z siostrą i jej najbliższymi, więc dzielimy się obowiązkami. Mamy więc potrawy z różnych rodzinnych tradycji, są zatem ryby w galarecie i po grecku, smażone, sałatki, barszcz z uszkami lub zupa rybna, kapusta z grzybami. Mnie co roku zostaje przydzielona sałatka jarzynowa i pierogi, kompot z truskawek, piekę też sernik i pierniczki, które sama ozdabiam. Resztę potraw szykuje siostra ze szwagrem.
- Ja robię niewiele. – Przyznała Sylwia Trojanowska – Zawsze przygotowuję tradycyjną sałatkę warzywną oraz babkę makową.
- Jeśli chodzi o gotowanie, ogólnie marna ze mnie kucharka. – Anna Ziobro nie czuła się dobrze w otoczeniu garów i przeróżnych towarów, które miała zamienić w coś pysznego. - Gotuję na tyle dobrze, by rodzina nie umarła z głodu. Podobnie jest z daniami wigilijnymi. Staram się włączyć w ich przygotowanie i zawsze dzielimy się potrawami z mamą, ale to ona odpowiada za większość, zwłaszcza tych wymagających. Ja staram się każdego roku przygotować zupę grzybową, bo nie wyobrażam sobie bez niej wigilii. Wcześniej prawdziwki zbierali teściowie, teraz robi to mąż. Sama zupełnie się na tym nie znam, więc muszę mieć zaufanie, że nie spróbuje nas otruć. Na każde święta piekę też trójkolorowy wieniec z ciasta drożdżowego ‒ jedyny spektakularny wypiek, jaki mi wychodzi.
- Więc jednak coś potrafisz. – Uśmiechnęła się Magda. – Jolu, a ty? – Zwróciła się do Zaglądającej do lodówki Joli Kosowskiej.
- Zwykle robimy rodzinną wigilię, na którą każdy z uczestników coś przygotowuje. Tak jest ciekawiej, bo na wigilijnym stole pojawiają się potrawy z różnych regionów Polski. Ja na naszą wspólną wieczerzę przygotowuję potrawy z czasów mojego dzieciństwa, kiedy potrawy na wigilię przygotowywała babcia mieszkająca na Górnym Śląsku. Na stole w Zabrzu zawsze gościły smażony karp, moczka, makówki i kapusta z grochem. Te potrawy były najważniejsze. Do moich ulubionych wigilijnych potraw, które co roku pojawiają się na naszym stole, należą również barszcz czerwony z uszkami lub krokietami, zupa grzybowa, śledzie, pierogi z kapustą i grzybami, gołąbki, kompot wigilijny, różne smażone ryby… Wigilia jest u nas tradycyjna, postna. Na święta przygotowujemy rybę po grecku, sałatkę jarzynową, bigos, pasztet, sałatkę śledziową, rolady, pieczoną gęś, schab ze śliwkami.
- Wow! To prawdziwa uczta. Ale wyjaśnij mi, czym jest moczka i placek japoński?
- Moczka to śląska potrawa wigilijna. Robiły ją moja prababcia, babcia i mama. Robię i ja. Składa się z ugotowanego suszu - jabłka, gruszki, śliwki, który kroi się potem w kostkę, drobniutko pokrojonych migdałów, pokrojonych orzechów dużej ilości rodzynek. To wszystko miesza się i zagotowuje w wodzie. Zagęszcza się piernikiem, wcześniej namoczonym w wodzie. Po dodaniu piernika też się całość zagotowuje. Na koniec dodaje się odrobinę piwa. Deser podaje się na zimno. Jest delikatnie słodki. Dla mnie wyśmienity. Natomiast placek japoński to rodzaj makowca z dużą ilością bakalii i jabłek i polewą czekoladową.
- Kogo jeszcze nie zapytałam? – Magda rozejrzała się wokół – Daria. Próbujesz się schować?
- Co? Nie! Absolutnie nie. Święta zarówno w moim domu rodzinnym, jak i te na obczyźnie zawsze pachną czerwonym barszczem z uszkami i karpiem, na które czekam cały rok z wielką niecierpliwością. Nie może zabraknąć pierogów, sałatki jarzynowej i śledziowej oraz pysznych ciast. W pierwszy dzień świąt na śniadaniu nie może zabraknąć białej kiełbasy, do której idealne są buraczki z chrzanem. Na samą myśl już cieknie mi ślinka. W tym roku oczywiście tradycyjnie już zrobimy z córeczką pierniczki. Do tego planuję również paszteciki, ciasto marchewkowe i tartę z musem czekoladowym. Zapewne coś jeszcze wymyślę, a pozostałe potrawy przygotuje teściowa.
- No i jeszcze Agnieszka Kotuńska. Zamknij już tę lodówkę, musisz sama coś ugotować, żeby było do zjedzenie – zaśmiała się Magda. Opowiadaj teraz o potrawach wigilijnych.
- Słyuchając opowiadań dziewczyn, zrobiłam się głodna – odparła Aga, chcąc się usprawiedliwić – U mnie to były przede wszystkim pierogi. A żeby było zabawnie, każdy u mnie w domu lubi inne. Oczywiście tradycyjnie robię pierogi z kapustą i grzybami. U mojego taty w domu była taka tradycja, że babcia chowała pieniążek w pierogu i osoba, która podczas jedzenia natrafiła na monetę, miała żyć w szczęściu i dostatku. Jakimś fartem, akurat to dziadek zawsze trafiał na takiego pieroga. My tego nie robimy w obawie, że po prostu ktoś z nas mógłby złamać sobie ząb. Oczywiście muszą być ruskie, ponieważ mój syn je uwielbia. Ja natomiast robię również pierogi z kaszą gryczaną i serem, są przepyszne! A dla mojej córci lepię z jagodami i takim o to sposobem wszyscy są szczęśliwi. Praktycznie szykuję wszystkie dwanaście potraw, jak nakazuje tradycja, ale większości sama nie jem, ponieważ ich nie lubię. Jest karp, ryba po grecku, kutia, barszcz czerwony. Nie robię uszek, dlaczego? Nie mam pojęcia, ale nigdy ich nie robiłam, ale szykuję różnego rodzaju sałatki, gołąbki, mięso na pierwszy i drugi dzień świąt i oczywiście ciasta: sernik, makowiec, piernik i ciasteczka pierniczki, i jak ja to mówię: bez orzechowca nie ma świąt.
To teraz zostawię was w kuchni. Możecie ugotować coś z tych potraw, o których mówiłyście. Przyznam, że mam ochotę spróbować waszych potraw. No i żebyście nie myślały, że tu pracujecie, to oczywiście dostaniecie pomoc. – Magda wskazała na drzwi i w tym momencie w kuchni pojawiło się kilka osób w strojach kucharskich. – Ja muszę zajrzeć do salonu, gdzie za kilka godzin spotkamy się na kolacji.
Ciąg dalszy nastąpi... Czytelniku zajrzyj tutaj jutro :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz