poniedziałek, 16 lipca 2018

Thomas Arnold – "Efektor"




Tytuł: Efektor"
Autor: Thomas Arnold
Wydawnictwo: Vectra
Rok wydania: 2017
Stron: 368



OPIS:

David Ross – starszy detektyw z wydziału zabójstw w Cleveland – zostaje zawieszony w obowiązkach służbowych za napaść na aresztowanego. Na prośbę pewnej kobiety jedzie do Michigan, gdzie zniknął jego były towarzysz broni, z którym kilka dni wcześniej odbył dziwną rozmowę. Wynajmowany przez Jamesa Adamsa pokój został przeszukany i zdewastowany, jednakże kamery ochrony motelu nie zarejestrowały niczego podejrzanego. Ross dochodzi do wniosku, że być może to sam Adams dokonał zniszczeń. Tylko dlaczego?
Piętrzą się niejasności, a spokojne miasteczko, napiętnowane wydarzeniami sprzed dekady, szybko ukazuje swoje drugie oblicze. Wszyscy bacznie przyglądają się  nowemu przyjezdnemu, który zaczyna zadawać coraz bardziej niewygodne pytania.




MOJE WRAŻENIA:


Zanim otrzymałam propozycję zrecenzowania którejś z książek autora, wiele słyszałam o nim samym i jego twórczości. Kilka osób zachęcało mnie do sięgnięcia i zapoznania się z twórczością Thomasa Arnolda. Kiedy nadarzyła się taka okazja, chętnie z niej skorzystałam. Powiem Wam, że... ale o tym już za chwilę...

Może jednak, na samym początku kilka słów o samym autorze. Kim jest Thomas Arnold? Pod pseudonimem Thomas Arnold odnajdziecie polskiego autora Arnolda R. Płaczek. Nasz autor urodził się w Rybniku, obecnie mieszka w Rydułtowach – w niewielkiej miejscowości na Śląsku. Ukończył farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym, pracuje w zawodzie. Zadebiutował po raz pierwszy w 2013 roku thrillerem medycznym pt. "Anestezja". W następnych latach pojawiły się dwa kryminały "33 dni prawdy" oraz "Tetragon" (2015 r.) W 2016 r. powstał thriller medyczny "Horyzont umysłu". Thomas Arnold, kiedy nie pisze, chętnie czyta. Sięga po książki sensacyjne, przygodowe, kryminały oraz thrillery.

Jak już wspomniałam, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Biorąc książkę do ręki, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Nie byłam pewna, czy książka mi się spodoba. Często opinię o danej książce wyrabiam sobie po przeczytaniu kilku, kilkunastu kartek. Tyle mi wystarcza, aby stwierdzić czy trafi w mój gust czytelniczy. Jak było tym razem?

Głównym bohaterem książki jest David Ross – detektyw wydziału zabójstw z Cleveland. Pewnego dnia, podczas przesłuchania aresztowanego, przekracza granicę swych uprawnień i zostaje zawieszony w obowiązkach służbowych. Otrzymuje przymusowy urlop i polecenie odbycia sesji terapeutycznych z policyjnym psychologiem. Detektyw Ross nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nie zamierza na razie umawiać się na spotkanie z psychologiem. Tymczasem otrzymuje dziwny telefon od swojego byłego partnera – Jamesa Adamsa, który prosi go o pomoc. Wkrótce odzywa się też do niego nieznajoma kobieta z Michigan z kolejną wiadomością. Detektyw Ross postanawia na miejscu przekonać się, o co chodzi. Udaje się do Michigan. Na miejscu odkrywa, iż jego przyjaciel zaginął. Nie wiadomo co z nim się stało, a pusty  i zdewastowany pokój w motelu nie naprowadza go na żaden trop. Angażuje się w działania śledcze, chociaż tak naprawdę nie powinien tego czynić (zawieszenie). Na miejscu okazuje się, że znaków zapytania pojawia się coraz więcej. Nigdzie nie ma Jamesa Adamsa. Pojawiają się liczne pytania, na które nie ma odpowiedzi, za to lista wrogów rośnie. Detektyw David Ross w pewnym momencie staje się niepożądanym gościem w mieście. Mimo to dąży do rozwiązania zagadki. Czy odnajdzie Jamesa Adamsa? Czy rozwikła to wszystko? Dlaczego miejscowa policja jest mu nieprzychylna? To tylko część pytań. Tak naprawdę jest ich dużo więcej i wydaje się, że nie ma na nie odpowiedzi. Nie bójcie się jednak, znajdziecie je. Koniecznie przeczytajcie sami.



Wspaniała fabuła książki, wartka akcja, mnożące się pytania i chęć rozwikłania zagadki spowodowała, że książkę przeczytałam bardzo szybko. Wciągnęła mnie od pierwszej strony i trzymała w napięciu do ostatniej. Klimat książki jest niepowtarzalny i oddaje treść. Wyraźnie widać, że każdy szczegół  został przez autora bardzo dobrze dopracowany. Z każdą przeczytaną stroną próbowałam sama rozwikłać zagadkę, jednak nie było to wcale takie proste. Thomas Arnold bardzo umiejętnie snuje w książce swoje intrygi. Kiedy już myślałam, że wiem, okazywało się, że jednak nic jeszcze nie wiem. Myślałam, kombinowałam, składałam wszystkie wątki i ciągle nie mogłam złapać tropu. Znalazłam jednak tutaj wszystko, co lubię w thrillerach, czyli tajemnice, szantaż, manipulacje, zdradę, pościgi oraz morderstwa. Na uwagę zasługują też ciekawe dialogi, niejednokrotnie cięte, ale też i zabawne. Emocji przy czytaniu mi nie brakowało. Wspomnieć też w tym momencie, muszę o zakończeniu. Uwierzcie, takiego zakończenia się nie spodziewałam, w ogóle nie brałam takiej opcji pod uwagę. Myślę, ze wielu z Was końcówka książki zaskoczy.

"Efektor" to też wspaniała kreacja bohaterów, nie tylko detektywa Rossa, ale również postaci drugoplanowych, które są bardzo zróżnicowane i przysparzają mnóstwo problemów naszemu detektywowi. Wróćmy jednak do głównego bohatera, którego swoją drogą polubiłam. David Ross jest bardzo dobrym detektywem, tylko nie zawsze zdyscyplinowanym, tak jak chcieliby jego przełożeni. Nie liczy się z niczyim zdaniem, jest pewny siebie i arogancki. Ma swoje metody prowadzenia przesłuchań czy działań śledczych. Dzięki niemu możecie poznać, zobaczyć jak wygląda jego praca. Nie zawsze jest idealna, nie zawsze wszystkim można ufać, ponieważ i w policji znajdują się skorumpowani pracownicy. Nasz bohater jak każdy  posiada również swoje lęki i obawy oraz przeszłość, którą poznacie sami, jeśli sięgnięcie po książkę.

Podsumowując, zachęcam Was, sięgnijcie po "Efektora". Przy tej książce na pewno nie będziecie się nudzić. Swą treścią wciągnie Was od pierwszych stron i na pewno dostarczy wam wielu emocji i wrażeń. Koniecznie przeczytajcie!



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Autorowi. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz