Jeszcze kilka dni temu Melissanna uważała, że pojawienie się tylu gości w jej Hotelu Marzenie jest zrządzeniem losu, które pozwoli podratować jej budżet, ale chwilę później zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Po kolei znikali jej pracownicy. Gdy w końcu ustaliła, że są oni więzieni w jednym z wynajętych pokoi, a po hotelu kręci się coraz więcej obcych ludzi, musiała użyć swoich magicznych mocy, żeby wszystkich uwolnić. Niestety w ten sposób zdradziła, że jest wiedźmą i teraz goście zza światów zaczęli polować na nią.
Na nieszczęście następnego dnia miały przybyć jej siostry wiedźmy na kolejny sabat. Nie była w stanie odwołać spotkania. Hotel był pełen demonów przebranych za pracowników i gości, a ona schroniła się w tajnym pokoju, o którym nikt nic nie wiedział.
Jako pierwsza na spotkanie miała przybyć Evanora, która w tym roku była odpowiedzialna za wystrój sali balowej. Melissanna wymknęła się tuż przed świtem z pułapki i czekała na swoją towarzyszkę na stacji. Wyściskały się, bo przecież minął rok, odkąd się ostatnio widziały.
– Moja droga niestety dziś nie wejdziesz na nasze spotkanie, tradycyjnie drzwiami. Jakieś istoty chcą zapobiec naszemu spotkaniu – wyznała ze łzami w oczach. – Musimy się zastanowić, co zrobić, żeby pomóc naszym siostrom.
Weszły do hotelu i jak najciszej przemknęły się do najbliższego wejścia do różanego ogrodu. Odszukały furtkę, przy której stał posąg lwa. Następnie skręciły w prawo i odszukały krzak żółtej róży, który wciąż kwitł, więc nie można go było przegapić. Melissanna włożyła dłoń, obok tego krzaka w trawie znalazła skobel. Pociągnęła za niego i wtedy otwarło się ukryte wejście, prowadzące schodami w dół. Przez cały czas nie wymieniły ze sobą ani słowa, porozumiewały się spojrzeniami, bo w każdej chwili mogły być zauważone przez demony. Na dole na ścianie był guzik. Nadusiła go, weszły do środka. Wtedy Melissana złapała za rękę swoją siostrę i nadusiła kolejny przycisk. Zerwał się wiatr tak silny, niczym poryw huraganu, dzięki któremu dotarły do tajemnej komnaty, o której nikt dotąd nie wiedział.
– Tu jesteśmy bezpieczne – oznajmiła Melissanna. – Ale musimy szybko wymyślić, jak pomóc naszym siostrom tu dotrzeć. Wszystkie pojawią się wczesnym popołudniem, a taką ilość gości demony na pewno zauważą. – Była załamana sytuacją.
– Czego właściwie chcą te demony? – zapytała Evanora, odstawiając swoją torbę.
– Podsłuchałam, że chcą nam odebrać moce. Jeśli uda im się złapać wszystkie siostry i podczas pełni w noc wiedźmy spalą wszystkie na stosie, odbiorą nam moce i wykorzystają do czynienia zła na świecie. Nic już nie będzie takie samo.
– Poczekaj. Mam pewien pomysł. Masz tu przecież wszystko, czego potrzebuję. – Podeszła do oszklonej szafy, w której znajdowała się każda mikstura, wyciąg i zioła, a także inne magiczne rzeczy, jak oko nietoperza czy pazury lwa. – Nie zapominajmy, że wciąż jesteśmy wiedźmami. A ja lubię w kotle mieszać. – Uśmiechnęła się zadowolona – Uwarzę eliksir niewidzialności. Każda z naszych sióstr będzie musiała wypić buteleczkę tego eliksiru i na 99 minut stanie się niewidzialna i niewyczuwalna dla demonów. Inne wiedźmy będą się widziały. Po tym czasie czar pryska, a kolejna dawka już nie wchodzi w grę, bo może spowodować niewidzialność na 99 dni. Potem pomożesz mi się wydostać z hotelu, poczekam na siostry na stacji i dotrzemy tą samą drogą, którą mnie tu przyprowadziłaś. Potem zastanowimy się co zrobić, żeby pozbyć się demonów.
– To może się udać. – przyznała Melissanna. – Czego potrzebujesz? – Sięgnęła po kociołek i podała Evanorze drewnianą łyżkę do mieszania mikstury.
****
Evanora zdążyła w ostatniej chwili dotrzeć na stację. Zebrała wszystkie siostry i pokrótce wyjaśniła im sytuację. Każda z sióstr dostała maleńką fiolkę z eliksirem niewidzialności, który wypiły przed wejściem do hotelu. Droga nie wydawała się długa i trudna. Musiały przejść zaledwie dwadzieścia metrów, aby pojawić się w różanym ogrodzie, ale ktoś zamknął te drzwi na klucz. Na dodatek nie działało żadne zaklęcie otwierające. Domyślały się, że oprócz klucza demony też użyły czarów, które teraz nie były w stanie zmienić.
– Musimy przejść przez cały hotel, aż do kuchni i wyjść tamtym wejściem do ogrodu. – wyjaśniła szeptem Evanora. – Potem przedostaniemy się do różanego ogrodu. Tam już czeka na nas Melissanna.
– A czy w pokoju Melissanny nie ma wyjścia na ogród? – zapytała Drusilla.
– Tak, jest. – Przyznała Evanora. – Ale ten pokój jest po drugiej stronie budynku. Będziemy musiały przejść sporo przez ogród, a czas ucieka. Idziemy. Tylko bez gadania i bądźcie jak najciszej.
– Ja tu chwilę zostanę. – westchnęła Drusilla. – Muszę zająć się domkiem pająków.
– Dobra. Marianna ci pomoże. Tylko nie zostawajcie za długo. Czas ucieka. – powtórzyła i ruszyła z innymi siostrami w kierunku kuchni.
Może pójdę do kuchni hotelu i wezmę wózek kelnerski? Położymy na niego domek, przykryjemy prześcieradłami i przejdziemy do ogrodu. Dla zmyłki na wózek możemy położyć różne przekąski i olejki, które odstraszają demony. – to mówiąc, sięgnęła do kieszeni po wonne olejki, którymi natarła dłonie i chciała wetrzeć w domek.
– Stój! – powstrzymała ją Drusilla. – Demony zauważą wózek. – Uf, już mi brak sił. Co robić? Domek pomniejszony, ale i tak go widać. Nie mam pomysłu... A... może... , no tak to genialne. Pluszaczki moje kochane, szybciutko zapraszam pod pelerynę. – rozpięła swoje okrycie. – Tak Was nie zobaczą. Tarantulko, ty słoneczko zostań, musisz założyć szelki, a ja pomniejszę wasz domek do ziarnka grochu. Jesteś silna i duża to dasz radę. Pomalutku pociągniesz domek do tajnego pokoju, a ja z pupilkami pod pelerynę będę podążać za tobą. No szybciutko kochana, w drogę. – Ruszyły w ślad za siostrami, które odeszły zaledwie dwie minuty temu.
Już kilka kroków dalej Hedera wpadła na jakiś stołek, który nie wiadomo dlaczego stał w tym miejscu. Przez moment wpadła w panikę, szybko myśląc, co tu zrobić, ale to nie było łatwe. Przyszło jej do głowy, żeby odciągnąć niebezpieczeństwo od sióstr. Jednym susem odskakuje jak najdalej. Ściąga niewidocznego buta i ciska nim w inny stołek, stojący daleko od niej i reszty wiedźm. W ten sposób odciąga uwagę demonów. Nie wie jednak, czy tyle wystarczy? Hałas powoduje, że udało jej się odciągnąć uwagę złych istot i siostrom udaje się przejść. W tym samym momencie zauważa Drusillę.
– O nie! – zakryła twarz dłońmi załamana.
***
Evanora szła dalej. Nie mogła pozwolić, żeby demony dopadły nowicjuszki, które nie były przygotowane na taką walkę. Jeszcze nie przeszły sprawdzianu swoich zdolności. Podążająca tuż za nią Strelicjana dostała ataku czkawki, której nie potrafiła opanować.
Ta piękna czarownica ubrana w ciemnozieloną sukienkę, sięgającą wysokich sznurowanych butów na platformie, próbowała zakryć usta szerokimi rozkloszowanymi rękawami, ale to nic nie pomagało. Tylko naszyjnik z zielonym kamieniem zawieszony na jej szyi podskakiwał za każdym razem, gdy uścisk w brzuchu powodował czkawkę. Naciągnęła na oczy czarny kapelusz z szerokim rondem, jakby to miało sprawić, że stanie się bardziej niewidzialna.
Nim Evanora zdążyła zareagować, Strelicjana zaczęła bardzo szybko przemieszczać się po hotelu głośno czkając, żeby zmylić demony. Oczywiście w każdym tym miejscu pojawiało się coraz więcej tych złych istot, a nowicjuszka szybko biegła w inne miejsce tupiąc swoimi bucikami na wysokiej platformie.
– No wiedźma jedna – pomyślała Evanora, próbując zlokalizować biegającą Strelicjanę. Wypowiedziała szybko zaklęcie i pojawiła się tuż przed siostrą, wyglądając identycznie jak ona.
– Ale co? –Strelicjana otwarła usta ze zdziwienia. Wtedy Evanora złapała ją za język i pociągnęła dwa razy. W tym samym momencie powróciła do swojej postaci, ale wciąż czekała, aby czkawka już nie wróciła.
****
Edwina prowadziła kolejną siostrę, która po raz pierwszy przybyła na sabat. Nie znała hotelu, więc musiała trzymać się siostry. Imogen szła tuż za nią, ubrana w długą suknię w kolorze ciemnego miodu z bryłkami bursztynu wszytymi w plisę dookoła dekoltu i w skórzany pasek z rzeźbioną sprzączką z motywem słońca. Długie, rozpuszczone włosy miała przewiązane wstążką i przeplecione gałązkami ziół i polnych kwiatów. Ale to przede wszystkim obezwładniający zapach perfum nowicjuszki sprawiał, że Edwina była pewna, że siostra kroczy tuż za nią. Nagle do jej głowy przyszła myśl, że jeśli ona czuje ten zapach, to i demony mogą go poczuć.
Odwróciła się do Imogen. Zanim ta wpadła w panikę, gdy w końcu korytarza pojawił się demon, sięgnęła do kieszeni po taśmę klejącą. Przytrzymała siostrę i szepnęła jej wprost do ucha.
– Jeśli zaczniesz krzyczeć, zakleję ci usta i oczy, żebyś go nie widziała, ale ostrzegam, że przy ściąganiu tej taśmy możesz stracić rzęsy i brwi. Rozumiesz?
Imogen tylko skinęła głową, więc ruszyły dalej, mijając demona. Edwina spojrzała przez ramię i dostrzegła, że nie tylko demon się zatrzymał, ale również jej siostra.
– Co robić? – zaczęła myśleć gorączkowo.
Tymczasem Imogen pamiętała, że demony karmią się strachem, smutkiem i złośliwością swoich ofiar. Czym prędzej przywołała na usta uśmiech, starając się przenieść myślami do chwil, w których odczuwała największą radość. Przymknęła na moment oczy i w myślach podjęła decyzję o zadośćuczynieniu wszystkim osobom, które ucierpiały wskutek jej złośliwości. To miało stworzyć dodatkowy kokon niewidzialności i zniechęcić demona do zainteresowania.
Demon najwyraźniej czuł intensywny zapach perfum. Już wyciągnął łapy w kierunku Imogen, gdy Edwina podbiegła jak najciszej, pociągnęła wiedźmę do siebie, a w stronę demona rozpyliła gaz pieprzowy, z którym nigdy się nie rozstawała. Wiele razy uratował jej życie, więc i teraz musiał pomóc.
****
Tymczasem Melissanna nerwowo zerkała w magiczną kulę, sprawdzając, co się dzieje w hotelu. Nie przypuszczała, że siostry trafią na tyle przeszkód. A wydawało się to takie proste, gdy wprowadziła do tajnej komnaty Evanorę.
– Co robić? One zaraz mogą zginąć? Jak im pomóc? Myśl! Wiem, mam. Magiczny pył, on spowoduje, że staną się niewidzialne i dodatkowo niewyczuwalne przez żadne istoty. Leć pyle i otul me wiedźmy. Spieszcie się moje drogie, bo zaklęcie nie jest wieczne, będzie działać tylko przez 7 godzin. – Już miała dmuchnąć w magiczny pył, gdy powstrzymała ją Violande.
– Królowo, dobrze, że jesteś. – odetchnęła z lekką ulgą.
– Nie możesz użyć pyłu. One już są niewidzialne. Znikną również dla nas.
– Więc co robić? – Melissanna wsypała magiczny proszek do szkatułki.
– Możesz stworzyć przejście tu w tym miejscu? – Violande wskazała korytarz w magicznej kuli.
– Mogę, ale to przejście będzie otwarte tylko trzynaście sekund. Nie zdążą wszystkie siostry przejść.
– Tyle wystarczy. Na razie zajmiemy się nimi. – wskazała na biegnące korytarzem w kierunku Byśki Edwinę i Imogen. – Teraz, szybko.
****
Byśka w pewnym momencie zorientowała się, że w korytarzu jest sama. Szła tuż za Evanorą i Strelicjaną, ale gdy nowicjuszka dostała czkawki nie zamierzała jej gonić. Przylgnęła teraz do ściany, przesuwając się po cichu w kierunku kuchni.
– Dlaczego nikt nie pomyślał, żeby wyjść przez okno? – pomyślała i w tym samym momencie ujrzała biegnącą Edwinę i Imogen.
– Uciekaj. – zawołała do niej Edwina, ale ona przylgnęła do ściany jeszcze mocniej i wysunęła nogę.
Goniące za uciekającymi wiedźmami demony runęły na podłogę, więc Byśka zaczęła biec za siostrami. Wtedy tuż przed nimi pojawiły się drzwi w ścianie. Ujrzały Violande, która jednym ruchem zatrzymała czas i biegnące za wiedźmami demony.
– Szybko, szybko. – Melissanna przywoływała siostry.
Gdy weszły w otwartą ścianę, otulił je mrok, a silny huragan przeniósł wprost do tajemnej komnaty.
***
Aitana tym razem była lekko spóźniona, więc do hotelu przybyła jako ostatnia. Evanora zakładała, że zdąży zaprowadzić siostry do tajnej komnaty i wrócić po ostatnią wiedźmę, ale nie przewidziała, że sama wpadnie w tarapaty.
Tymczasem Aitana weszła do hotelu. Nikt nie zareagował na jej pukanie, więc odsunęła ciężkie drzwi i przekroczyła próg. Stanęła sparaliżowana widokiem zniszczonych mebli i unoszącym się zapachem spalenizny. Jej wyobraźnia zaczęła działać na najwyższych obrotach, podsuwając makabryczne obrazy. Już widziała, jak ktoś leżał nieruchomo, związany zaklęciami na marmurowym stole w kuchni. Ruszyła w tamtym kierunku, lecz zatrzymał ją cichy głosik nawołujący w jej głowie. Zerknęła pod nogi. Dojrzała kociołek, a w środku flakonik z eliksirem i informacją, aby wypiła jego zawartość. Stanie się wtedy niewidzialna dla demonów. Obietnica niewidzialności brzmiała kusząco, poczuła jednak obawy czy to nie pułapka zostawiona przez demony? Dostrzegła jednak na dnie kociołka znak–barchanny Evanory i już była pewna, że powinna jak najszybciej przełknąć obrzydliwy eliksir. Wypiła go w mgnieniu oka, a efekt pojawił się kilka sekund później. Natychmiast ruszyła w głąb hotelu by pomóc siostrom wykurzyć nieproszonych gości i móc zająć się balem. Nagle powietrze przeszywa potworny wrzask!
Zatrzymała się. To nie wróżyło nic dobrego. Nie może iść tam, musi skręcić w inną stronę. Nikomu nie pomoże, jeśli pozwoli się złapać. Skręciła pośpiesznie za róg korytarza i stanęła jak wryta, widząc Evanorę, która szarpie nowicjuszkę za język.
Powoli zbliżyła się więc w stronę siostry, starając się nie przewrócić niczego po drodze, co akurat w jej przypadku graniczyło niemal z cudem. Chyba za bardzo skupiła się na tym zadaniu, bo finalnie potyka się o dywanik i leci jak długa, łapiąc się po drodze lampy, która ląduje obok niej z niemałym hukiem. Evanora z nową siostrą patrzą z mieszaniną zaskoczenia i przerażenia. Aitana w jednej sekundzie pozbierała się i podbiegła do znanej wiedźmy.
– Jestem, zmiatajmy stąd, bo zaraz zlecą się tu demony! – szepnęła pośpiesznie do Evanory, po czym spojrzała na nowicjuszkę i dodała głośniej – Przyznajesz się w tej sekundzie albo zostawiamy Cię tu samą!
Evanora widząc, że jej sposób na czkawkę poskutkował, puszcza Strelicjanę pokazując Aitanie, żeby była cicho, ale ta zaczyna wpadać w panikę, słysząc zbliżające się głosy demonów. Nie było czasu na tłumaczenie sytuacji. Jedyne co jej w tym momencie przyszło do głowy to zamknięcie Aitany w magicznej kuli, która wycisza i unieruchamia delikwenta. Wiele razy stosowała tę sztuczkę w domu, gdy potrzebowała chwili ciszy. Najlepsze w tym wszystkim był fakt, że później nikt nic nie pamiętał.
W tym momencie coś błysnęło i pojawiła się Violande. Rozejrzała się szybko w sytuacji.
– Dacie sobie radę? – zapytała Evanory.
– Myślałam, że nam pomożesz – szepnęła przerażona wiedźma. Miała już dosyć ratowania wszystkich z opresji.
– Zabiorę Strelicjanę. To tylko projekcja astralna, nie przeniosę was wszystkich, ale musimy ratować nowicjuszki.
Evanora skinęła głową.
– Kierujcie się w stronę pokoju Melissanny. Postaramy się wam pomóc. – Otuliła ramionami Strelicjanę i obie zniknęły.
***
Strelicjana i Imogen były już bezpieczne. Razem zByśką i Edwiną zaczęły się zastanawiać jak pomóc pozostałym siostrom.
– Znam zaklęcie połączenia dusz – wyznała Strelicjana.
– Jak ono działa? – zapytała Melissanna.
– Sprawia, że ja i moje siostry będziemy jednością – czym ja będę – tym one będą.
– Jak długo działa to zaklęcie.
– Niestety tego nie wiem… ale myślę, że to jedyna szansa. Stanę się wiatrem, moje siostry też. Jako wiatr mogą bezpiecznie dostać się wszędzie.
– Poszukam zaklęcia zdejmującego ten czar – westchnęła Edwina, widząc zapał nowicjuszki. Nikt nie chciał, żeby wiedźmy na zawsze pozostały wiatrem.
– Ja znam zaklęcie, które stworzy bezpieczny tunel dla wiatru. Trzeba je powtarzać tak długo, dopóki poszukiwana osoba trafi do szukającej.
– Bezpieczny tunel? – Powtórzyła Violande.
– Tak. Wiatr będą czuć również demony, ale jeśli zamkniemy go w bezpiecznym tunelu, nie poczują podmuchów, a siostry bezpiecznie dotrą do nas.
– To może się udać. – Przyznała Violande– Melissanno, pomóż im, a ty Byśka zajmij się przeglądaniem księgi czarów razem z Edwiną.
– Zawsze trzeba komuś ratować dupę. – Westchnęła niezadowolona Byśka i stanęła obok Edwiny. – Masz gatki na sobie? – przyjrzała się siostrze.
Edwina uśmiechnęła się na tę uszczypliwość. Wiedziała, że ta chuda jędza w ten sposób wyraża swoją sympatię, więc podsunęła jej księgę, żeby mogły razem ją przejrzeć.
Strelisjana wypowiedziała swoje zaklęcie i zamieniła się w wiatr. Wirowała w kręgu, który stworzyły trzy wiedźmy, Violande, Melissanna i Imogen, powtarzając słowa zaklęcia:
– Wiedźmy, siostry, panie nocy korzystają ze swej mocy, żeby nigdy siła zła, siostrze nie zagroziła! Wiatru powiew, skrzydło kruka, dobrą drogę wnet odszuka. Zapach cydru, z cukru wata i otwarta jest komnata, w niej panuje moc przedwieczną, każda z sióstr jest tu bezpieczna.
***
Drusilla zdołała przejść zaledwie kilka kroków, gdy zauważyła, jak Hedera rzuca but w jej kierunku, żeby odciągnąć demony od siebie. Niestety ten but już jest widoczny i ląduje tuż przed Drusillą i Marianną.
– O jejku co tu się dzieje. Hedera w opałach. O nie! Rzuciła butem.– Myślała gorączkowo, zerkając jednocześnie na Mariannę, od której unosiła się woń olejków. –Demony zaraz zobaczą moją tarantulkę i... Myśl kobieto, szybko, przecież jesteś wiedźmą, zrób coś. No cóż, innego wyjścia nie ma, trzeba ten bucior w pluszaka zamienić, brązowy jest to i pluszowa tarantula może powstać. – Machnęła różdżką i zamieniła but w pająka, nakazując swojej tarantuli, żeby nie rzucała się w oczy. Trzeba przeczekać, aż demony zgłupieją. Tymczasem trzeba wywołać jakiś rumor, trzask po drugiej stronie od Hedery, żeby odciągnąć niebezpieczeństwo od obu wiedźm.
Demony wyczuły zapach Marianny, choć był dla nich wstrętny, to doskonale wiedziały, że tylko wiedźmy mogły użyć takich zapachów. Drusilla zauważyła to również, demony zaczęły węszyć i szukać, w którym miejscu zapach będzie najintensywniejszy.
– Marianna. Och jak pachnie z daleka. – Myślała intensywnie – Kurcze, demony ją dopadną, jak jej nie pomogę. Pajączki moje kochane szybciutko sieć mocną utkajcie, tak gęstą by zapachy olejków nie wydostały się na zewnątrz. Otulcie tą siecią Mariannę, tylko tak by mogła dobiec do tajnego pokoju. Szybko, szybko…
Marianna, gdy tylko zobaczyła zbliżające się do niej pająki, wpadła w panikę i zaczęła biec, jak opętana wzywając pomocy. W pośpiechu wykrzykiwała zaklęcia, które nie były skuteczne. Jedyne co osiągnęła, to uciekła przed pająkami, ale demony biegły za jej głosem.
Hedera na moment zesztywniała widząc, jak jej but leci wprost na Drusillę. Szybko czarami sprawia, że trzaski słychać gdzieś za nią w przeciwnym kierunku. Wie, że Drusilla sobie poradzi, nie pierwszy raz jest w opałach i zawsze dawała sobie radę. Kiedyś bała się pająków, a teraz są jej pupilami, więc demonom też się nie da. Patrzy w kierunku, gdzie wywołała zamęt i dostrzega Rozalię, która chciała jej pomóc, ale nie umiała nic wymyślić. Teraz demony idą w jej kierunku.
Wrzaski przerażonej Marianny odbijały się echem w całym hotelu. Słyszały je nawet wiedźmy powtarzające zaklęcie. Violande szepnęła do Marianny, żeby ta zatrzymała jakoś przerażoną wiedźmę.
– Wejdź w jej myśli. – potrafisz to. – Ja podtrzymam zaklęcie Imogen, sama sobie nie poradzi.
Melissanna na chwilę przestała powtarzać zaklęcie i skupiła się na odnalezieniu Marianny, gdy tylko ją zlokalizowała, zaczęła do niej szeptać.
– Nie wrzeszcz tak! Biegnij ile sił w nogach do mojej prywatnej sypialni. Tam w łazience po lewej stronie znajdziesz maść, która pomoże Ci zneutralizować zapach olejku. Ale najpierw umyj dobrze ręce. Następnie okręć się dookoła 8 razy, spójrz w lustro i wypowiedź zaklęcie "ręce, ręce nie pachnijcie więcej".
Marianna zatrzymała się na chwilę, z trudem łapiąc oddech. Rozejrzała się i czym prędzej weszła do pokoju Melissanny. Tymczasem Rozalia pokazywała na migi, żeby Drusila rzuciła butem Hedery. Nie może przecież biegać boso, a poza tym mogą tak rzucać tym butem niemal bez przerwy, żeby zmylić złe istoty. Nawet nie zauważyła, że demony już są tuż obok.
Hedera gorączkowo myślała jak pomóc Rozalii, przecież to ona przyczyniła się do tego, że demony idą w jej kierunku. Nagle przypomina sobie, że zabrała do torebki nakręcany samochodzik, który wpadł jej w ręce na bazarze w ostatnim czasie. Wystarczy nakręcić i puścić, a wtedy wszystko wypełni znana melodia. Gdy go kupiła, rozbawił ją tak bardzo, że chciała pokazać innym wiedźmom podczas corocznego spotkania.
Wyjęła go pośpiesznie i nie zwracając uwagi na zgrzyty nakręciła na maxa, po czym puściła korytarzem. I nagle w całym pokoju rozlega się głos Zenka: przez twe oczy, twe oczy zielone, oszalałem....
Wszyscy totalnie zgłupieli. W tym czasie Hedera poczuła na twarzy wiatr i wołanie, by do niej dołączyć. Jej włosy zamieniły się w pasmo niesione silnym podmuchem i zniknęła. Zaraz za nią dołączyła Drusilla i Rozalia. Podmuch pobiegł dalej, szukając zaginionych wiedźm, które wypełniały tajną komnatę, tworząc małe tornada.
ciąg dalszy wkrótce... jeśli jesteście ciekawi, co będzie dalej - to wróćcie tu wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz