sobota, 30 kwietnia 2016

KsiążkoweLove - tag poznawczy.


Witajcie!


Dziś troszkę nietypowo, nie będzie recenzji. Zostałam nominowana przez Kraina Książką Zwana (za co serdecznie dziękuję) do udzielenia odpowiedzi na kilka pytań. Dzięki temu, będziecie też mieli okazję lepiej mnie poznać. W takim razie zaczynam!


1. Ulubiona książka z dzieciństwa?

Pewnie się zdziwicie, ale nie pamiętam tej pierwszej ulubionej książki z dzieciństwa ( szybciej w tym miejscu mogłabym podać taką książkę z dzieciństwa mojej córki :) ). Dopiero taką książkę kojarzę, gdy skończyłam 11 lat. Była to"Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, którą darzę ogromnym sentymentem do dnia dzisiejszego.


2. Czym jest dla Ciebie książka?

Książka jest dla mnie wszystkim. Moją przyjaciółką, kiedy potrzebuję pocieszenia. Moim powietrzem, oddechem, radością i smutkiem, oderwaniem się od rzeczywistości i dnia codziennego. Jednym słowem jest całym moim światem. Nie wyobrażam sobie życia bez książek.


3. Książka, która wywołała u Ciebie największe emocje, która zakotwiczyła się w Twoim sercu i umyśle do dziś?

Bardzo trudne pytanie... Takich książek, które wywołały duże emocje w moim sercu i umyśle było kilka. I na pewno jeszcze wiele takich przede mną.  Jedna z nich to "Skazani na ból" Agnieszki Lingas - Łoniewskiej.


4. Co sądzisz o ekranizacjach książek? Która według Ciebie była najbardziej udana, a która najgorsza?

Oczywiście jestem za ekranizacją książek. Uważam jednak, że najpierw warto przeczytać książkę, a później obejrzeć film. Wiele razy bowiem powieść jest lepsza od filmu. Na drugą część pytania nie odpowiem, bo ja tak rzadko oglądam telewizję, iż ciężko mi to ocenić.


5. Najciekawszy Twoim zdaniem bohater literacki, to ?

Każdy bohater literacki ma w sobie "to coś" , co czyni go ciekawym. Każdy czegoś nas uczy, coś wskazuje. Przykładem może nam tu, posłużyć Mały Książę, który uczy miłości i przyjaźni.


6. Co Cię skłoniło do założenia bloga? Czym był dla Ciebie na początku, a czym jest teraz?

Od wielu lat marzyłam o założeniu własnego bloga, gdzie mogłabym pisać o czym czytam. Ciągle jednak brakowało mi odwagi. Aż w końcu w marcu tego roku, odważyłam się. Jest dla mnie taką małą odskocznią od dnia codziennego. Jeszcze "raczkuję", ale mam nadzieję, że będziecie mimo wszystko, mnie tu odwiedzać i dzielić się ze mną swymi przemyśleniami na temat książek (i na inne tematy też).


7. W jakim miejscu najbardziej lubisz czytać? Jak wyobrażasz sobie idealne miejsce, w którym mogłabyś się znaleźć ze swoimi książkami?

Czytam wszędzie, gdzie tylko mogę - w pociągu w drodze do Zakopanego, w autobusie, na leżaczku przed domem... Książka towarzyszy mi wszędzie. Najbardziej jednak uwielbiam czytać kiedy jestem sama w domu. Czy Wy też tak macie, że jak bierzecie książkę do ręki, to domownicy chcą akurat wtedy z Wami najwięcej dyskutować? Bo u mnie taka sytuacja jest na porządku dziennym :). Moje marzenie- to pokoik biblioteka z fotelem bujanym, sofą i biurkiem. I kluczem, żeby zamknąć się od środka. :)


8. Opisz kilka swoich cech charakteru za pomocą tytułów, bohaterów lub tego, co kojarzy Ci się z książkowym światem :)

"To się da!", "Mały książę" , "Ania z Zielonego Wzgórza" ,"Dotrzymana obietnica" - i jeszcze kilka innych by się znalazło :)

9. Dziś spotkało mnie coś bardzo przyjemnego. Jedna z moich czytelniczek napisała mi, że dzięki recenzji książki "Wszystkie kształty uczuć", którą u mnie przeczytała, sięgnęła po książkę i jest z niej bardzo zadowolona. Często Wam się zdarzają takie sytuacje? Jakie to dla Was uczucie?

Zdarzają mi się takie sytuacje, To wspaniałe uczucie, gdy dzięki recenzji uda się zachęcić kogoś do przeczytania książki. Dodaje mi to skrzydeł i motywuje do działania. Upewnia mnie, że warto dzielić się swą pasją czytania z innymi.


Odpowiedziałam już na wszystkie pytania :) Myślę, że teraz wiecie o mnie troszkę więcej. Dziękuję za uwagę, a ponieważ weekend majowy ciągle przed nami, nie będę nikogo nominowała. Odpoczywajcie, bawcie się i czytajcie.






niedziela, 24 kwietnia 2016

Iga Wiśniewska - "5 minut".




Tytuł: "Pięć minut"
Autor: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2014
Stron: 176


Opis:

5 minut
300 sekund
720 uderzeń serca

          Jak wiele może się zmienić w ciągu pięciu minut? Bardzo wiele. Całe życie.

Jedni psycholodzy doradzali mi, żebym pisała pamiętnik, inni twierdzili, że jeśli podzielę się z kimś swoimi przeżyciami, poczuję się lepiej - nawet jeśli tym kimś okaże się kartka papieru. Do tej pory ignorowałam ich rady. Może i mieli dyplomy wyższych uczelni, ale nie przeżyli, tego co ja, więc nie mogli mnie zrozumieć.
Co sprawiło, że zmieniłam zdanie? Prosta rzecz - nadzieja. Po raz pierwszy od długiego czasu pozwoliłam sobie wierzyć, ze mogę znowu prowadzić normalne życie. Ale żeby to zrobić, musiałam wyrzucić z siebie to wszystko, co nagromadziło się przez długie lata...

Pięć minut to wzruszająca opowieść o potrzebie przebaczenia i o tym, jak ciężko ruszyć dalej, gdy się go nie uzyska



Moje wrażenia:



Z twórczością Igi Wiśniewskiej spotkałam się po raz pierwszy. Wstyd się przyznać, ale dotychczas o autorce nie słyszałam. Jej powieść pt. "Pięć minut" na pierwszy rzut oka wydała mi się niepozorną książeczką. Zaczęłam jednak czytać. Po kilku stronach stwierdziłam, ze to książka dla nastolatek, a nie dla mnie. Mimo wszystko kontynuowałam czytanie. Każdej książce daję swoją szansę. I nie żałuję, bo zawarte jest w niej przesłanie dla rodziców.

Powieść podzielona została na trzy etapy o sugestywnych tytułach. W pierwszym poznajemy główną bohaterkę - Dianę. Jest to typowa nastolatka jakich wiele. Pochodzi z sytuowanej rodziny, mieszka w bogatej dzielnicy. Ma wspaniałą przyjaciółkę, zgraną klasę w szkole, dobre oceny, swoje zainteresowania. Rodzice niczego jej nie odmawiają. A ona sama nie jest rozpuszczona , ani rozkapryszona. Po prostu ułożona dziewczyna. Wydawać by się mogło, że jest szczęśliwa i ma wszystko, czego pragnie. Nic bardziej mylnego... Nie posiada tego, czego najbardziej potrzebuje - miłości i zainteresowania rodziców. Rodzice skupieni na pracy, często zapominają o niej. Sytuacja ulega zmianie w drugiej części, gdy na świat przychodzi Bartek - braciszek Diany. Tylko, czy na lepsze? Według mnie nie.  Jest chyba jeszcze gorzej. Tak samo czuje też Diana, która ciągle pozostaje na drugim planie. Aż w końcu w ostatniej części, następuje to pięć minut, które zmienia wszystko. Jeden wypadek niszczy życie... całej rodziny.

Polubiłam główną bohaterkę, miałam wrażenie, że dobrze ją znam. Przeżywałam wszystko bardzo silnie jak ona. Za to, za nic nie mogłam się utożsamić z jej rodzicami. Sama jestem matką, więc nie mogę zrozumieć, jak można zostawiać dziecko całymi dniami samemu sobie. Bez ciepłego posiłku, bez nadzoru, bez okazywania miłości rodzicielskiej. Jak można nie zauważyć, że to dziecko za nimi tęskni. Ale z drugiej strony, w dzisiejszych czasach tak właśnie jest w wielu domach. Niestety... Pewnie wielu z nas też zna takie rodziny. Przykre, ale prawdziwe. Mimo to, Diana nie schodzi na złą drogę. Jest dobrą córką, może momentami troszkę zbuntowaną. Na imprezie z okazji 12 - nastych urodzin próbuje pierwszy raz alkohol, nikt tego nawet nie zauważa. Takie sytuacje mają miejsce nie tylko na kartach książki. W życiu codziennym przecież też to widzimy. Więc właściwie czemu o tym piszę? Dlatego, że ja nie rozumiem, gdzie są rodzice. Co robią w tym czasie, że tego nie widzą? Co jest ważniejsze od ich dziecka? Może, niech każdy odpowie,sobie na to sam...

Jednak, nie to w książce wzburzyło mnie najbardziej. Największe emocje, a nawet łzy wywołał we mnie wypadek - to pięć minut, które zniszczyło rodzinę Diany. Nie mogłam znieść cierpienia bohaterki. Zachowanie jej rodziców jest dla mnie niezrozumiałe. Ich okrucieństwo i bezduszność wprawiło mnie w osłupienie. Jak można całą winę zrzucić tylko na dziecko? Jak można odrzucić je i nie pomóc? Zostawić je z tak ogromnym poczuciem winy. No jak?! Pytam co z nich za rodzice? To jest dla mnie nie do zaakceptowania. Był to najbardziej szokujący moment książki. Osobiście nie mogę tego pojąć. Jeszcze teraz na samą myśl o tym targają mną emocje. Chciałabym potrząsnąć, tymi rodzicami, aby zrozumieli, jak wielką krzywdę robią swojemu dziecku. A wystarczyłaby rozmowa, wspólna terapia, wybaczenie... Czy takie rodziny są obok nas? Pewnie tak... O tym głośno nikt nie mówi...  Chociaż wolałabym, żeby ich nie było.

Naprawdę polecam wszystkim tę pozycję. Warto ją przeczytać. Wciągnęła mnie, nie pozwoliła się oderwać od czytania. Uważam, że "Pięć minut" to nie tylko książka dla nastolatków, ale również dla rodziców. Jest ona przestrogą dla nas, abyśmy skupili się na dzieciach, okazali im swoje zainteresowanie i poświęcili swój czas. Bo w życiu najważniejsza jest miłość i poczucie bezpieczeństwa. I pamiętajmy dziecko zawsze jest tylko dzieckiem. Książka ta, na długo pozostanie w mej pamięci. Przeczytajcie sami.
A może ktoś już czytał i podzieli się z nami swoimi odczuciami.



Moja ocena:
Treść: 5/6
Okładka: 5/6

czwartek, 21 kwietnia 2016

Jarosław Wilk - "P@n Wilk i Tajemnice Tajemnic".





Tytuł: "P@n Wilk i tajemnice tajemnic"
Autor: Jarosław Wilk
Wydawnictwo: Pro-Wizja
Rok wydania: 2015
Stron: 301


Opis:

               Autor książki "P@n Wilk i kobiety" długo nie kazał na siebie czekać. Dokładnie rok po jego debiucie do rąk Czytelniczek trafia druga z kolei powieść o przygodach Wilka. "P@n Wilk i Tajemnice Tajemnic" to nie tylko świetna kontynuacja pierwszej książki, która na stałe już wryła się w pamięć i serca kilku tysięcy kobiet w Polsce, ale także kapitalny wstęp do przygotowywanej przez autora trzeciej części wilczej trylogii.
               Jarosław Wilk porywa do świata naładowanego emocjami, zmysłami, uczuciami i poczuciem humoru. Każdy, kto twierdził, że wie, jaka będzie jego druga książka, z przyjemnością odkryje, że się mylił.
               Jarosław Wilk jest pisarzem nieprzewidywalnym. Od pierwszych wersów zabiera nas w podróż bez granic, z biletem tylko w jedną stronę. A z wyprawy z Wilkiem nikt nie wraca normalnym.


Moje wrażenia:


               Po pierwszej części nadszedł czas, abym zapoznała się z dalszymi losami Wilka. Książka kusiła mnie z półki swą okładką i tytułem - "P@n Wilk i Tajemnice Tajemnic". Ciekawość pchała mnie do czytania, bo jakież to tajemnice może mieć Wilk?
Z uśmiechem na ustach (bo myślałam,że wiem, co się będzie działo w drugiej części) wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać. Tymczasem przeżyłam szok, niedowierzanie, strach... po pierwszych kilku zdaniach. Nie tego się spodziewałam. Autor powalił mnie po prostu na kolana.

               Wilk, jakiego poznajemy w tej części, nadal lubi kobiety, gotowanie i dobre wino. Jego córka, jak na kochającego ojca przystało, jest w centrum jego uwagi. Prowadzi z nią rozmowy, daje jej odczuć, iż jest dla niego najważniejsza. Jednak w życiu samego bohatera dochodzi do przemiany. Nie baluje tak jak kiedyś, zlikwidował profil na portalu randkowym, nie rzuca się już w przelotne romanse. Czyżby związane to było z jego wiekiem? W końcu ma już 44 lata. Szybko odkrywamy, że szuka czegoś głębszego. Rozmyśla, wspomina swoje partnerki, przyjaciół, wyciąga wnioski. Odczuwa potrzebę bliskości drugiej osoby, dostrzega u kobiet cechy, których dawniej nie widział. Naradza się w nim pragnienie przeżycia prawdziwej miłości, która niestety nie nadchodzi. Uświadamia sobie, że jest samotnym mężczyzną. Sam przeżywa swoje smutki i radości. A dobrze wiemy z życia, jaka samotność może być przykra. Wilk zdaje sobie sprawę, że życie nie jest wieczne, tylko kruche i nieprzewidywalne.

W poprzedniej części ważnym elementem książki był kot Mruk, (którego mimo wszystko, brakowało mi na kartach powieści) w tej pojawiają się anioły... Anioły, które obserwują Wilka, śledzą jego poczynania, komentują postępowanie. Dają nam też do zrozumienia, że dzieci są naszym najważniejszym sensem życia.

               Jednym słowem książkę czytało się lekko i przyjemnie. Był strach, obawa, radość, momenty zaskoczenia, złości, ale i również wzruszenie, łzy. Powieść skłoniła mnie do refleksji nad przemijaniem, zastanowieniem się nad samym sobą i otaczającym światem. Mamy cieszyć się z każdego dnia. Bo nie wiemy, co nam los pisze,nie wiemy, ile życia nam pozostało...
      
     "Najważniejszy dzień w życiu człowieka to dzisiaj, Wczoraj już było, jutra jeszcze nie ma, a każde dzisiaj może być ostatnim".

Zastanawia, mnie również ile z autora, jest w Panu Wilku? Co jest prawdą, a co fikcją? A może wszystko jest tak dobrze wymyślone i z życia autora nie ma nic? Tylko sam autor zna odpowiedzi na te pytania.
Na pewno każdy z Was odbierze odbierze tę książkę inaczej, dlatego zachęcam do sięgnięcia po nią. Ja tymczasem z niecierpliwością czekam na kolejną część...


Moja ocena:
Treść: 6/6
Okładka: 6/6



                    Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję autorowi.













poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Kontakt / współpraca

Jestem otwarta na współpracę z wydawnictwami i autorami. Można się ze mną skontaktować poprzez email:
meg766@wp.pl         


Moje logo:


niedziela, 17 kwietnia 2016

Jarosław Wilk - "P@n Wilk i kobiety".




Tytuł: "P@n Wilk i kobiety"
Autor: Jarosław Wilk
Wydawnictwo: Pro-Wizja
Rok wydania: 2015
Stron: 307

Opis:

                    Książka "Pan Wilk i kobiety" zadebiutowała w sieci wiosną 2013 roku. Kilka tygodni później w maju, o Panu Wilku zrobiło się głośno. Kilkanaście tysięcy internautów weszło na jego blog po tym, jak jeden z największych portali informacyjnych w kraju opublikował cytat z Wilka: "Nic tak nie cieszy mądrego mężczyzny jak zboczona kobieta". Te słowa zadziałały jak magnes. Mieszanka wybuchowa seksu i perwersji, męski punkt widzenia, cała gama uczuć oraz specyficzne poczucie humoru w ciągu jednego wieczoru zyskały rzeszę wielbicieli oraz... wrogów. 
W książce, która powstała na kanwie bloga, Pan Wilk bez tabu, w nietuzinkowy sposób opowiada o swoim świecie intymnym, przyjaźniach z kobietami, poszukiwaniach samotności, miłości do córki. Na przemian śmieszy, oburza, wywołuje łzy oraz dreszcz podniecenia u kobiet, które dały się namówić na czytelniczą randkę z Wilkiem.


Moje wrażenia:

                    O powieści "P@n Wilk i kobiety" słyszałam kilkakrotnie. Nigdy jednak nie miałam okazji wcześniej, sięgnąć po tę pozycję, Tym bardziej dziękuję autorowi za możliwość przeczytania.

                     Książka zafascynowała mnie już samą okładką, która każe zastanowić się, co nas spotka na stronach powieści. Chyba nie do końca spodziewałam się tego, co przeczytałam. Spotkało mnie ogromne zaskoczenie. Przywykłam, że erotyki piszą najczęściej kobiety, tymczasem poznaję erotyk widziany oczyma mężczyzny. W powieści spotykamy się z licznymi wulgaryzmami, które w tym wypadku w ogóle mnie nie raziły oraz poznajemy męskie spojrzenie na seks.
Pan Wilk to mężczyzna po przejściach, cierpiący po stracie swej miłości, matki ukochanej córki,, który chcąc zagłuszyć swą samotność i pustkę w domu, rzuca się w wir randek internetowych. Jest jak drapieżca, upatruje swoje ofiary, ocenia je najpierw po wyglądzie, a następnie po rozmowie. Umawia się, lecz nigdy nie randkę nie przychodzi pierwszy. Pozostawia sobie możliwość, obejrzenia z samochodu, kandydatki przed spotkaniem. Zmusza je do konkretnych zachowań, takich jakie, jemu się podobają. Pan Wilk jest osobą inteligentną, szczerą i zdecydowaną, wie czego, chce. Nienawidzi kłamstwa, wymaga prawdy i posłuszeństwa. Nie jest mu obca odrobina przemocy. 
Wiem, że na pewno nie mogłabym zawrzeć z nim bliskiej znajomości. Nie mogłabym pozwolić, aby ktoś mnie tak traktował, wyzywał wulgarnie i stosował wobec mnie przemoc. W powieści, widać jednak, że jest mnóstwo takich kobiet, którym takie traktowanie nie przeszkadza.
Tylko czy takie życie na dłuższy czas może być zadowalające? Wydaje mi się, że bohater też zaczyna marzyć o bliskości drugiej osoby.

W powieści spodobał mi się kot Mruk. Polubiłam tego zwierzaczka, od pierwszego spotkania. Trafnie ocenia sytuację, ciekawie opisuje swe odczucia i ma coś ze swojego pana. Sprawy seksu nie są mu obce. Sama mam w domu kota. I nagle pod wpływem książki, zaczęłam myśleć, co się dzieje w głowie mojego kocurka. I chyba nie chcę wiedzieć...

Podsumowując powieść, mogę powiedzieć, że albo Wam się spodoba, albo nie będziecie jej czytać. Ze swej strony zachęcam jednak do przeczytania. Książka w wielu momentach mnie rozśmieszyła, oburzyła, doprowadziła do takiej złości, że mogłabym krzyczeć i "udusić". Czyta się ją szybko i mimo wszystko przyjemnie. Warto też poznać świat erotyki, oczyma mężczyzny.
Zachęcam więc do przeczytania, nie zastanawiajcie się nad tym,  po prostu sięgnijcie po tę pozycję.


Moja ocena:
Treść: 5/6
Okładka: 5/6
        

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Liliana Fabisińska - "Śnieżynki"





Tytuł: "Śnieżynki"
Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015
Stron: 375



               Liliana Fabisińska - dziennikarka, z wykształcenia kryminolog i pedagog, skradła moje serce powieścią "Śnieżynki". Nie będę ukrywać, że jest to pierwsza, przeczytana przeze mnie książka pani Liliany, ale na pewno nie ostatnia. Mam zamiar nadrobić zaległości powieściowe, które wyszły spod pióra autorki.
               Książka pt. "Śnieżynki" wywołała we mnie burzę emocjonalną. Przeczytałam ją praktycznie w jeden dzień, nie mogąc się od niej oderwać. Tyle pytań, myśli wciąż krąży mi po głowie, a słowa zachwytu cisną mi się na usta. Ale może po kolei...
               Powieść przedstawia nam dwie pary małżeńskie: Monikę i Mateusza oraz Dagmarę i Igora. Pierwsza para to przeciętna polska rodzina zmagająca się z kredytem i problemami dnia codziennego. Monika marzy o posiadaniu dużej rodziny, pragnie dziecka. Małżeństwo usilnie stara się o dziecko, jednak starania te, nie dają oczekiwanych rezultatów. Monika zgoła zrobić wszystko, aby osiągnąć upragniony cel, jakim jest zostanie szczęśliwą mamą, Wszelkie próby zawodzą, więc pozostaje już tylko jedno rozwiązanie, na które jej mąż nie chce się zgodzić. Mateusz wychowany w bardzo religijnej rodzinie - brat jest księdzem, wuj biskupem, nie udziela aprobaty na sposób zajścia w ciążę żony. Nie jest to zgodne z jego sumieniem i przekonaniami. Z jednej strony go rozumiem, lecz z drugiej strony dopadają mnie wątpliwości, kiedy patrzę na usilne starania Moniki.
               Druga para jest przeciwieństwem pierwszej pod względem materialnym i światopoglądowym. Dagmara i Igor to nowocześni ludzie, bogaci, podróżujący po świecie. Daga gra w orkiestrze symfonicznej, często wyjeżdża na koncerty, żyje na walizkach. Igor zarabia pieniądze, często bywa w pracy do późnych godzin nocnych. Są w sobie szaleńczo zakochani, początkowo nie myślą o posiadaniu dzieci. Jednak wkrótce poglądy Dagmary ulegają diametralnej przemianie. Bohaterka zaczyna myśleć o potomstwie. Ale czy Igor pragnie zostać ojcem? Co on myśli na ten temat? Początkowo miałam wrażenie, że dla Dagi to zwykły kaprys - pełnienie tak odpowiedzialnej roli, jaką jest bycie matką. Później zmieniłam zdanie.
Obie pary spotykają się przez przypadek. Naradza się między nimi przyjaźń, którą umacniają wspólne rozmowy na temat starań  o dziecko. Czy powstała między nimi nić sympatii zdoła przetrwać? Czy złożone przez obie pary obietnice, zostaną spełnione? Jak potoczy się ich życie?
Nie wiem, jak sama postąpiłabym na ich miejscu. Wiem jedno - wciąż jestem targana emocjami.
               Temat przedstawiony w książce jest trudny i życiowy, ale jakże bliski wielu naszym znajomym, rodzinie.
Zagadnienia przedstawione w książce uzmysławiają nam z czym muszą się zmagać pary, pragnące posiadać dzieci, ile determinacji mają kobiety w walce o upragniony cel... Ile dylematów stoi przed  
takimi parami w staraniach o dziecko.
W tej książce nie ma prostych odpowiedzi, bo powieść pani Fabisińskiej nie jest łatwa. Porusza trudne zagadnienia, ukazuje pragnienie posiadania dzieci, ale i walkę z przeciwnościami, z własnym sumieniem. Trzeba przystanąć na chwilę i zastanowić się... Co ja bym zrobiła? Jakbym postąpiła? Tak naprawdę nie wiem...
Zakończenie powieści również mnie zaskoczyło... Nie ma tu happy endu... Mam nadzieję, że może autorka dopisze kiedyś ciąg dalszy.
Naprawdę przeczytajcie, warto poświęcić chwilę tej książce.


Moja ocena:
Treść: 6/6
Okładka: 6/6

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Krystyna Mirek - "Francuska opowieść"





Tytuł: "Francuska opowieść"
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2015
Stron: 351


               Właśnie skończyłam czytać moją pierwszą książkę kwietnia. Jak wiecie, jeśli czytaliście poprzedni wpis, jest nią "Francuska opowieść" Krystyny Mirek. To kontynuacja "Szczęścia all inclusive". W klimat powieści wprowadza nas piękna okładka, która ukazuje nam kobietę i krzaki winorośli. Autorka przenosi nas do południowej Francji, krainy słońca, win, miłości i marzeń. "Francuska opowieść" to przyjemna lektura z wartką akcją i towarzyszącymi jej emocjami. Poznajemy w niej dalsze losy Bereniki, zwanej Beatką, Jakuba, Oliwii i Kacpra.
Z Beatką spotykamy się na lotnisku, gdy powraca z Grecji. Bohaterka liczyła, że odbierze ją Jakub, tymczasem zmuszona jest wracać do domu taksówką. Jej narzeczony nie mógł jej odebrać, zajęty był pisaniem artykułu. Beatka w drodze do domu zastanawia się, czy to na pewno ten jedyny, czy na pewno ma się zgodzić na ślub. Boi się, czy Jakub nie jest taki sam, jak jej poprzedni partner. Chce, aby jej małżeństwo było bardziej zgodne, niż małżeństwo jej rodziców. Ma wiele wątpliwości, daje jednak swojemu związkowi szansę i decyduje się na wyjazd do Francji.
Jakub zakochany w Beatce czeka cierpliwie, na jej decyzję. Organizuje wyjazd do Francji, wynajmuje dla nich domek. Ma zapewnioną pracę w winnicy, a w wolnym czasie chce pisać książkę. Nic jednak nie idzie po ich myśli. Do ich podróży dołącza bowiem Oliwia - była narzeczona Jakuba oraz Kacper - były Beaty. Będzie się działo. 
Oliwia to kobieta sukcesu, zamierza we Francji napisać artykuł o tajemniczym właścicielu winnicy, a Kacper jest jej asystentem. We Francji wita ich Aleks Sadowski, Polak, który pracuje dla hrabiego - właściciela winnicy. Jest to mężczyzna z przeszłością, który ma swoje problemy, a listy przychodzące z Polski burzą jego spokój. Jakie ma problemy? Czy uda mu się je rozwiązać?  Czy ktoś poda mu pomocną dłoń? J
Jak widzicie w powieści nie brakuje tajemnic. A kolejną skrywa jeszcze hrabia Reudefort. Jaką? No cóż musicie przeczytać sami. Musicie odkryć ich tajemnice. Ja już nic więcej nie powiem... Może jeszcze tylko jedno, dobrze bawiłam się czytają książkę. W skrytości marzę, że autorka napisze kontynuację  ich losów... Jestem ciekawa co byłoby dalej.


Moja ocena:
Treść: 5/6
Okładka: 6/6

sobota, 2 kwietnia 2016

Moje książki do przeczytania w miesiącu kwietniu.

                Kochani, kiedy piszę te słowa jest już wieczór. Chciałam wcześniej się odezwać, lecz kwiecień rozpieszcza nas piękną pogodą. U mnie już drugi dzień z rzędu słoneczko świeciło. Od razu mam lepszy humor... Chciałoby się czytać na świeżym powietrzu, spacerować z książką w ręku :) Właśnie wybrałam sobie książki do czytania na miesiąc kwiecień. Oto pierwsza tura:


                 
                    Czytał ktoś może? Ja zaczęłam od pani Krystyny Mirek, czytam "Francuską opowieść". A co proponujecie mi później? Którą następną mam czytać?