sobota, 31 grudnia 2016

Monika Fudali – "Kumulacja cierpień"


Tytuł: "Kumulacja cierpień"
Autor: Monika Fudali
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2011 r.
Stron: 32


Opis:

W murach kumuluje się cierpienie...
Są jak gąbka ze zbyt dużą ilością wody.
Gdy osiągają swój limit i nie są w stanie pochłonąć więcej, pękają...dając upust temu, co w sobie zebrały.
Czasami nie dzieje się nic...a czasem powstaje zło.


Moje wrażenia:

Po raz pierwszy nie wiem, od czego zacząć. Kiedy książka do mnie dotarła, zaskoczona byłam jej objętością. Co prawda wiedziałam, że ma mało stron, ale nie myślałam, że tylko tyle. Pierwsza moja myśl - co znajdę w środku? Co można opisać tak krótko? Czy ona spełni moje oczekiwania? Ale intrygujący tytuł kazał mi ją natychmiast przeczytać. Czy mi się spodobała, o tym już za chwilę.

Cierpienie, czyli ból, jakieś traumatyczne, przykre doznanie, którego chyba każdy z nas doświadczył w życiu. Ma swoje różne odmiany. Cierpienie i zło idzie niekiedy z sobą w parze. Spotkaliście się może z takim stwierdzeniem, iż ściany mają uszy? Iż wszystko widzą co się dzieje w zaciszu domowym? Te wszystkie nieszczęścia, to cierpienie gromadzi się niekiedy w naszych domach. Czy wiecie, że panuje przekonanie, że to cierpienie kumuluje się w naszych mieszkaniach, w ścianach naszych domów? Może mieliście kiedyś uczucie, iż w jakimś domu czuliście się gorzej, odczuwaliście jakieś negatywne emocje, czuliście się jakby ktoś Was obserwował. Właśnie w "Kumulacji cierpień" spotykamy się z taką sytuacją.

Już czytając pierwszą stronę zostajemy wciągnięci w akcję książki. Właśnie zmarło starsze małżeństwo. Byli już w końcu wiekowi, ich śmierć w sumie nikogo nie dziwi. Trwa właśnie wybwwurzanie ich domu. W trakcie tego wyburzania ma miejsce dziwne zdarzenie. Jeden z pracujących tam mężczyzn dostrzega malutkie zwierzątko Z popielicę, która dziwnie się zachowuje. Drapie pazurkami o chodnik, wydaje dziwne odgłosy, ma dreszcze. To co się z nią dzieje jest okropne i straszne... Wygląda to jakby zwierzątko zostało opętane przez szatana. Na koniec ginie pod kołami samochodu. Zostaje po nim tylko coś na kształt szpilki do włosów. Taki mały drobiazg, jakby ze złota... Drobiazg, po który sięga mężczyzna obserwujący to zdarzenie. Czy dobrze uczynił zabierając to z sobą do swego domu? Czy jego życie nadal będzie takie samo? Czy ta szpilka przyniesie mu szczęście? Nie mogę tego Wam powiedzieć, przeczytajcie sami.

"Kumulacja cierpień" to rewelacyjna książka. Nie ma w niej zbyt wielu bohaterów, nie poznajemy jakoś szczegółowo ich przeszłości. Widzimy to, co dzieje się danym momencie. Nie znajdziecie tutaj opisów przyrody,wielkich miłości, to książka z rodzaju literatury grozy. Na pewno podczas czytania odczujecie dreszcz emocji i strachu. Napisana zwięźle i krótko, bardzo plastyczne obrazy powodują,że nasza wyobraźnia działa bardzo sprawnie. Książka daje nam do myślenia, każe się zastanowić. Jej zakończenie mną wstrząsnęło, zaniemówiłam na chwilę... Nie spodziewałam się tego. Powiem Wam tylko jedno, nie zawsze warto sięgać po cudzą rzecz, nie warto się dla niej narażać.

Za dużo Wam nie napisałam, prawda? Więcej jednak powiedzieć nie mogę. Koniecznie sami sięgnijcie po tą trzydzieści dwu stronicową książkę. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić.
"Kumulacja cierpień" wciąga, wywołuje emocje i daje nam przeżyć chwile grozy. Z całego serca polecam. Przeczytajcie!







Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję organizatorce Book Tour – Darii z Kraina książką zwana  http://krainaksiazkazwana.blogspot.com/      oraz autorce pani Monice Fudali.


Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się.


piątek, 30 grudnia 2016

Agata Adamska – "Łowca czterech żywiołów"



Tytuł: "Łowca czterech żywiołów"
Autor: Agata Adamska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016 r.
Stron: 331


Opis:


Idąc na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad wszystkimi żywiołami.


Moje wrażenia:


Lubię od czasu do czasu sięgnąć po literaturę fantasy. Przenieść się w inny świat – świat magii, postaci i przygód w innym wymiarze. Nie ważne czy jest się dzieckiem, czy dorosłym, w każdym z nas gdzieś ta myśl o posiadaniu magicznych zdolności drzemie. Pomyślcie sami, jak fajnie byłoby się móc teleportować, czy władać magią. Domyślacie się już, o czym będzie "Łowca czterech żywiołów"? Jak myślicie, czy książka mi się spodobała?

Poznajcie szkołę w Elhen i jej uczniów. Spotykamy się z nimi na corocznym egzaminie z magii, w którym również bierze udział Aeryla. Aeryla uważa się za zwykłą dziewczynę, córkę ludzi, którzy tego talentu nie wykazują. Przekonana jest, że nie ma w niej nic magicznego, tymczasem rzeczywistość okazuje się inna. Egzamin wykazuje, że dziewczyna włada nie jednym, czy dwoma żywiołami, lecz wszystkimi czterema. Od tej chwili jej życie ulega zmianie. Musi nauczyć się panować nad swoimi zdolnościami, odbywa lekcje z magii, ma nawet indywidualne zajęcia z wielkim i bardzo poważanym magiem. W tym samym też czasie ktoś włamuje się do kancelarii jej ojca, robi się niebezpiecznie... Ojciec ulega wypadkowi, do jej domu włamują się druzgi, z każdym dniem pojawia się coraz więcej tajemnic. Aeryla wraz z przyjaciółmi próbuje rozwikłać zagadkę. Czy im się to uda? Kim są włamywacze i komu służą? Czy bohaterka opanuje panowanie nad żywiołami?  Koniecznie przeczytajcie sami.

Jak dla mnie książka jest bardzo udanym debiutem literackim Agaty Adamskiej. Wciągnęła mnie swą fabułą od pierwszej strony, nie sposób było się od niej oderwać. Miałam wrażenie, że muszę szybciej czytać, aby zobaczyć, co się będzie działo dalej. A dzieje się naprawdę bardzo dużo. Na brak akcji nie można narzekać. Mamy egzamin z magii, naukę władania magią, podpalenie, włamanie, problemy w szkole i w domu. Po prostu ciągle coś. Nie mogłam przerwać czytania, losy Aeryli zaciekawiły mnie do tego stopnia, że książkę po prostu pochłonęłam.
Jeśli mowa o głównej bohaterce, to muszę przy tej okazji napomknąć, iż jest ona ciekawą postacią. Zawsze mówi to, co myśli, ma dar wpadania w kłopoty, jest odważna i dociekliwa. Po prostu zwykła nastolatka, jakich wiele, tylko obdarzona zdolnościami. Na naszą uwagę zasługują też jej rodzice, siostra oraz przyjaciele. Mamy tutaj do czynienia z istną mieszanką wybuchową bohaterów. Dzięki nim książka jednak wiele zyskuje. Nie raz czytając, śmiałam się z ich utarczek słownych. Ciekawą postacią jest też nauczyciel magii, wielki mag Dreshen, który mam nadzieję, pojawi się w kolejnej części. Jednym słowem bohaterowie ubarwiają fabułę, są dopracowani w każdym szczególe, bardzo łatwo ich sobie wyobrazić.

Muszę jeszcze wspomnieć o okładce. Przyciąga wzrok, nie pozwala przejść obok książki obojętnie. Zawiera w sobie wszystko co powinna mieć, nawiązuje do czterech żywiołów. Jest dynamiczna i daje do myślenia.

Podsumowując "Łowca czterech żywiołów" to bardzo ciekawa książka, przepełniona magią, ciekawym splotem wydarzeń. Pełna humoru, napisana przyjemnym językiem. Osobiście czekam na kontynuację. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej, czym jeszcze autorka nas zaskoczy. Naprawdę zachęcam Was do przeczytania. Polecam.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce – Agacie Adamskiej.



Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się



poniedziałek, 19 grudnia 2016

Skarlet i Albert – "Kuchnia bałkańska"


Tytuł: "Kuchnia bałkańska"
Autor: Skarlet i Albert
Wydawnictwo: Skarlet & Albert / Sowa sp. zo.o.
Data wydania: 2016 r.
Stron: 154



Moje wrażenia:

Myślę, że twórczości Skarlet i Alberta nie muszę Wam przedstawiać. Osoby, które zaglądają do mnie na bloga na pewno dobrze już ich znają, a jeśli ktoś jest tutaj po raz pierwszy, zachęcam do zapoznania się z recenzjami. Wędrowaliśmy już razem po pięknych zakątkach, zwiedziliśmy mnóstwo zabytków, dowiedzieliśmy się różnych ciekawostek, a ostatnio wyruszyliśmy razem do świata retro. Świat retro też nas mile zaskoczył. Tymczasem dziś zabieram Was do kuchni – "Kuchni bałkańskiej"

Kuchnia, nie wiem, jak u Was, ale u mnie odgrywa ważną rolę w domu. Często rozchodzą się z niej różne zapachy, królują przyprawy i pyszne potrawy. Macie jakieś swoje ulubione dania? A może znacie jakieś potrawy kuchni bałkańskiej? Jeśli nie, to postaram się Wam troszkę ją przybliżyć.

O "Kuchni bałkańskiej" opowiadają nam autorzy na przykładzie Bułgarii. Tradycyjnym posiłkiem serwowanym na śniadanie jest banica. Towarzyszy jej popularny napój na Bałkanach o nazwie boza. Jako ciekawostkę powiem Wam też, że Bułgarzy piją kawę o każdej porze dnia. Jest to najczęściej kawa parzona lub z ekspresu.

"W Bułgarii każda pora dnia jest odpowiednia, żeby napić się kawy. Musi być bardzo mocna, podana w malutkiej filiżance. Jako, że pija się jej dużo, gotowa, jest dostępna "co krok" – w ulicznych automatach, w sklepikach, bardzo często nawet w kioskach, w których sprzedaje się gazety".

W większości regionów Bułgarii rzadko pije się herbatę. Herbatę piją tylko wtedy, gdy kogoś dopadną kłopoty zdrowotne, a i wtedy jest to herbata ziołowa. Ciekawe, prawda? To o mnie pomyśleliby, że jestem chorowita, bo uwielbiam wszelkie odmiany herbat. Kawę pije tylko dwie dziennie. Wróćmy jednak, do dań bułgarskich. W kuchni bułgarskiej używa się wielu przypraw, które nadają potrawom smak. Najczęściej spotykane i używane to czubrica, dżodżen oraz rozmaryn. Obiad rozpoczyna się od dużej porcji sałatki, spożywanej z pieczywem. Następnie podaje się zupę, drugie danie i deser. W książce znajdziecie przepisy na te pyszne dania i desery.



Oprócz zwykłych dań poznacie też historię Świętego Mikołaja, który swe święto obchodzi 6 grudnia. W ten dzień w Bułgarii ubiera się choinkę i spożywa się tradycyjną potrawę, czyli faszerowanego karpia. Poznacie też zwyczaje wigilijne i symbole mu towarzyszące, znajdziecie też liczne przepisy na dania wigilijne. "Kuchnia bałkańska" zawiera również przepisy na wielkanocne dania. Warto się z nimi zapoznać.


W Bułgarii dzień 14 lutego jest dniem zakochanych w winie, święto to obchodzi się bardzo uroczyście. Piecze się obrzędowy chleb i tradycyjnego kurczaka z ryżem. Wybiera się króla winorośli. Koniecznie przeczytajcie o tym więcej. To bardzo ciekawe święto i u nas chyba niespotykane. Pod koniec książki znajdziecie przepisy na wina, nalewki i likiery, może ktoś z Was wypróbuje te przepisy i pochwali się, jak Wam wyszły.



Nie mogę Wam za dużo zdradzać, co znajdziecie w książce, bo chcę, abyście sami się z nią zapoznali. Wspomnę jeszcze tylko o dwóch rzeczach. Jeśli ktoś z Was marzy o szczupłej sylwetce, to znajdzie tutaj dietę bałkańską dla siebie. Jeśli jednak nie interesują Was diety, to zachęcam do wypróbowania przepisu na pyszną szarlotkę ze świata retro. Sama zamierzam skorzystać z tego przepisu.

"Kuchnia bałkańska" to kolejna świetna książka Skarlet & Albert. Zachęcam Was z całego serca do sięgnięcia po tą pozycję, nie będziecie zawiedzeni. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, każdy czymś się zachwyci. Warto dzięki niej poznać zakątki, zwyczaje i symbole ich świąt. Może ktoś z Was zakocha się też w ich kuchni. Nie czekajcie na zapoznanie się z tą książką, zróbcie sobie prezent na święta. Naprawdę warto. Polecam!



Książce patronuję medialnie wraz z innymi blogerkami. 


Jeśli ktoś byłby zainteresowany zakupem, podaję link:



Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania dziękuję Skarlet & Albert.




Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym:
Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się

środa, 14 grudnia 2016

Margarett Borroughdame – "Ciasteczkowa choinka Żuczka Blo"


Tytuł: "Ciasteczkowa choinka Żuczka Blo"
Autor: Margarett Borroughdame
Wydawnictwo: MBBOOKS
Data wydania: 2016
Stron: 36


Moje wrażenia:


Kochani, jeśli szukacie ciekawej lektury dla Waszych pociech, to zachęcam Was do zakupu książki Margarett Borroughdame pt."Ciasteczkowa choinka Żuczka Blo". Na pewno nie będziecie zawiedzeni. Tym razem nie będą to wierszyki, lecz bardzo ciekawa opowieść, którą nie tylko możecie przeczytać, lecz także posłuchać. Bajka tak bardzo mi się spodobała, że mam ogromną nadzieję, iż autorka wymyśli kolejne przygody Żuczka Blo. A kim jest Żuczek Blo? Co takiego zrobił? Już za chwilkę się dowiecie.

Żuczek Blo to bardzo sympatyczna postać, którą autorka stworzyła podczas górskich wędrówek, kiedy jej syn miał 3,5 lat. Rodzina Żuczka Blo jest bardzo liczna. Składa się z mamy, taty, starszego brata, dwóch sióstr i dwóch braci. Całkiem duża rodzinka, prawda? Musi być im razem wesoło. Spotykamy ich w momencie przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, właśnie stroją swoją choinkę, aby móc później znaleźć pod nią prezenty.


Ich choinka z każdą chwilą jest coraz piękniejsza. Po godzinie pracy drzewko było gotowe, pięknie wyglądało. Cała rodzina spoglądała na nie z podziwem. Magia Świąt zagościła w całym domu. Tymczasem nagle, przez niedomknięte okno wpadł mroźny wiatr i przewrócił choinkę. Wyobrażacie, sobie co się stało? Wszystkie bombki się potłukły – to była tragedia, święta tuż, tuż... Gdzie Święty Mikołaj położy teraz prezenty? 



Żuczek Blo wpadł na pewien pomysł, który wywołał uśmiech na twarzy całej rodzinki. Swój wspaniały pomysł szybko wprowadził w życie. W domu pięknie zapachniało, a święta zostały uratowane. Chcecie, dowiedzieć się co to był za pomysł? Koniecznie sami przeczytajcie, ja już nic więcej nie powiem.


Książeczka "Ciasteczkowa choinka Żuczka Blo" jest pełna emocji i wrażeń, towarzyszy jej magiczna atmosfera. Na pewno do tej historii będziecie często wracać, a dzieci zachęci ona do kreatywności. Nie ma w niej typowych ilustracji, są obrazki, które najmłodsi czytelnicy będą mogli pokolorować według własnego pomysłu. Na końcu znajdziecie również pyszny przepis na maślane ciasteczka – zachęcam, abyście zrobili je wspólnie z dziećmi. Mały czytelnik znajdzie też postać Żuczka Blo do pokolorowania, wycięcia i postawienia np. na półce.



Na koniec też muszę jeszcze wspomnieć o płycie z audiobookiem, którą możecie również posłuchać, jeśli nie będzie chciało się Wam czytać. Głos autorki jest bardzo miły i z przyjemnością się go słucha.
Mam nadzieję, że autorka stworzy kontynuację przygód Żuczka Blo.

Polecam! Koniecznie przeczytajcie!




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu MBBOOKS


Książeczki autorstwa Margarett Borroughdame możecie zakupić:




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się

niedziela, 11 grudnia 2016

Margarett Borroughdame – "Nie taka mroźna zima"


Tytuł: "Nie taka mroźna zima"
Autor: Margarett Borroughdame
Wydawnictwo: MBBOOKS
Rok wydania: 2016
Stron: 36


Opis:

Drodzy Rodzice!
Zima wcale nie jest taka mroźna! Zima jest sympatyczna, różnorodna, wesoła, zachęca do aktywności i... jest kolorowa. Kolorowe są stroje małych narciarzy, łyżwiarzy i saneczkarzy, różowią się roześmiane policzki dzieci, kolorami mienią się lampki na choinkach, tęczowo błyszczą w zimowym słońcu iskierki śniegu, na czerwono, zielono i złoto, wystrojone są domy na święta, różnobarwne serpentyny i konfetti witają Nowy Rok! A kiedy zimą trafi się szarobure niebo, też można je kolorowo pomalować: wystarczy otworzyć słoiczek malinowych konfitur, zaparzyć poziomkową herbatę i cieszyć się rodzinnym czytaniem albumu wierszy dla dzieci "Nie taka mroźna zima".


Moje wrażenia:

Jaka u Was dziś pogoda? U mnie za oknem bardzo wietrznie, zimno, deszczowo i szaro-buro, czyli jednym słowem bardzo ponuro. Deszczowa jesień za oknem, a tymczasem mi się marzy zima. Wiecie, marzenia należy spełniać, więc wyczarowałam sobie bajkową zimę. Wystarczyło sięgnąć tylko po książeczkę pani Margarett Borroughdame pt."Nie taka mroźna zima". Od razu zrobiło się mroźnie i biało, bo śniegu Wam w niej nie  zabraknie.

"Nie taka mroźna zima" jest sympatyczna i kolorowa, przepełniona radością, śmiechem dzieci i ich zabawą. Zima wcale nie jest taka zła, nie szczypie w nosy i uszy, gdy się jest w ciągłym ruchu. Piękne są zimowe poranki, kiedy po śniadaniu można wyruszyć na sanki, zbudować sobie igloo, czy wygrać bitwę na śnieżki. Cieszą się dzieci, gdy bałwana lepią:

"Kochamy bałwany"

Kochamy bałwany!
Bałwanów nigdy dość nie mamy,
Z Bałwanami w prawdziwą zimę wkraczamy.
Ze śniegowych kul je składamy.
Do Bałwanowego taty mamę Bałwanka dokładamy.
Potem lepimy im Bałwankowe dzieci.
I tak zimą pięknie czas z Bałwanami leci!




Uwierzcie Kochani, że zima też może być fajna, dostrzeżcie jej uroki. Popatrzcie na piękny zaśnieżony krajobraz, na choinki przykryte puchem śnieżnym, na obrazy na szybach wymalowane przez mróz. Pamiętajcie też w tym czasie o zwierzętach i ptaszkach. Sypnijcie im coś do zjedzenia. Wybierzcie się na zimowy spacer, kiedy śnieg pod butami tak pięknie skrzypi. Pamiętajcie, tylko aby się ciepło ubrać.

Zimowa moda

Czapka, szalik, rękawiczki,
na futrze trzewiczki.
Kalesony, skarpety, nauszniki,
jeszcze zapiąć w kurteczce guziki.
Pod nią sweter, golf i koszulka
- to na spacer zimowy modowa formułka!

Ciepły ubiór zapewni nam dobre zdrowie. Chociaż wiadomo, że dzieci z przeziębienia też się cieszą, bo dzięki niemu mają spokój od szkoły. Jednak choroby nikomu nie życzymy. Warto zdrowym być, kartki z kalendarza zrywać i Świąt oraz Nowego Roku wypatrywać.



Jak więc widzicie, książeczka bardzo jest ciekawa. Wierszyk za wierszykiem, łatwo wpadającym w nasze ucho umili wieczór każdego z Was. Oczywiście, oprócz wierszyków, na naszą uwagę zasługują również ilustracje autorstwa Cezarego Powierży oraz zdjęcia Fotolii. Autorka, podobnie jak w poprzedniej części, na końcu książeczki zostawiła dla Was miejsce na własny wierszyk o zimie i na Wasze zimowe zdjęcie. Serdecznie Wam polecam! Przeczytajcie z dziećmi "Nie taka mroźna zima", nie będziecie żałować, a może i zimę bardziej polubicie.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu MBBOOKS.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza, Zaczytajmy się