piątek, 25 czerwca 2021

Wanda Szymanowska – „Tęczowe trampki” [PATRONAT MEDIALNY/RECENZJA PREMIEROWA]

 



Kochani nawet nie wiecie, z jaką przyjemnością i radością wracam ponownie do Ruczaju Dolnego. Bardzo stęskniłam się za naszymi bohaterami kolekcji bucikowej. Wiadomość o kolejnej części była dla mnie niczym miód na serce. Nie będę też ukrywać, że uwielbiam wszystko, co wychodzi spod pióra Wandy Szymanowskiej. I chociaż może nie powinnam tego pisać już na samym początku, to zachęcam Was do sięgnięcia po powieści autorki.

Tymczasem jednak powróćmy do Ruczaju Dolnego. Zanim jednak tam dotrzemy, spotykamy się z Tosią, która wraz z Edkiem gości u swojej córki w Berlinie. Tam otrzymuje nietypową wiadomość od Doroty. Dorota prosi, aby szybko wróciła do domu, bo „w Stenię diabeł wstąpił”. Na taką wiadomość nie ma, co odwlekać wyjazdu, tylko trzeba wracać do Ruczaju Dolnego. A tam faktycznie dzieje się, oj dzieje. Stenia jakaś odmieniona, w jej domu pojawił się Ariel. Kim on jest? Co on tam robi? Jaką rolę odegra? Cisną się pytania na usta, ale o tym przeczytacie sami. Przed Muszkieterkami trudne zadania. Szykuje się kolejna rewolucja społeczno-obyczajowa. Muszkieterki nie są zadowolone z rządów wójta, który zamiast tchnąć w Ruczaj życie, doprowadza do jego upadku. 

„ Rynek umarł, bo pan go dobił. Nie ma drzew, nie ma ławek, nie ma sklepów, nie ma nic. Gdyby ktoś chciał się stąd wyrwać i poszukać rozrywki w mieście, nie ma czym się wyrwać, bo pan odciął miasteczko od świata”.

Czy wójt naprawi swoje błędy? Doprowadzi do rozkwitu życia społecznego, czy może wybierze inne rozwiązanie. Co postanowią Muszkieterki? Do jakich zmian doprowadzą w tej części? I czemu akurat będą biegać w tęczowych trampkach? Musicie koniecznie przeczytać sami... Ja wam fabuły zdradzać nie będę.

Powieść czyta się bardzo szybko i przyjemnie, nawet nie zauważycie, kiedy pojawi się ostatnia strona. Może będziecie zawiedzeni podobnie jak ja, że to już koniec. Chciałoby się odwlec czytanie, aby dłużej pobyć z bohaterami, ale uwierzcie, że się nie da. Próbowałam, ale ciekawość co dalej pchała mnie do dalszego czytania. I teraz czuję niedosyt... Koniecznie chcę kolejne buciki. Kochana Autorko nie można zostawić czytelnika w niewiedzy, co dalej będzie ze Stenią? Jak sobie poradzi z nowymi zadaniami? Co odpowie na jej propozycję Ariel? Liczę na dalszy ciąg...

Czytając, „Tęczowe trampki” na pewno na nudę nie będziecie narzekać. Akcja powieści jest płynna i dynamiczna, ciągle coś się dzieje. Dodatkowo powieść jest pełna dobrego humoru i zabawnych dialogów, skłania też do przemyśleń pewnych istotnych zachowań i postępowań ludzkich. Autorka jak zawsze porusza też ważne problemy społeczne, nie tylko nieudolność rządzenia wójta, ale i też mamy elementy profilaktyki zdrowotnej, elementy działalności opieki społecznej oraz orientacji seksualnej. Wanda Szymanowska uzmysławia czytelnikowi, iż każdy jest człowiekiem, nie ważne, jakiej byłby orientacji, należy mu się szacunek. Każdy ma prawo wyboru, jak chce żyć i kim być. Z tego tytułu nie należy się od takich osób odwracać, bądź krytykować stylu ich życia. Warto o tym pamiętać. Chociaż nasze społeczeństwo jeszcze musi się tego nauczyć. Potrafimy być roszczeniowi, potrafimy myśleć, że wszystko się nam należy za darmo (pięknie to jest opisane w pewnym momencie książki – w sklepie u Kasi). Umiemy krytykować... Należy pamiętać, że nieważne jest to, co mówią inni. Ważne jest to, co my myślimy sami.

Na naszą uwagę zasługują też bohaterowie, którzy zostali wspaniale wykreowani. To takie postacie, które jak się dobrze rozejrzycie, znajdziecie gdzieś obok siebie. Mamy zarówno bohaterów pozytywnych, jak i tych trochę negatywnych, którzy się pogubili. Oczywiście takim czarnym charakterem, którym chętnie bym potrząsnęła, jest wójt. Oprócz wójta trochę też zdziwiła mnie postawa Doroty, kiedy dowiedziała się, kim jest Ariel. Nie myślałam, że tak zareaguje. Jak już piszę o Arielu, to zdradzę Wam, że fajny z niego bohater. W Ruczaju początkowo traktowany jest jak celebryta, kobiety chętnie wodzą za nim wzrokiem. Oczywiście numerem jeden nadal jest dla mnie Stenia. Uwielbiam ją, dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Potrafi zdziałać cuda i wszystko załatwić. Chociaż w tej części wysoko postawiła jej autorka poprzeczkę.

Podsumowując, zachęcam Was do sięgnięcia po „Tęczowe trampki”. Ta powieść skłoni Was do przemyśleń, otworzy oczy na niektóre problemy społeczne, a czas spędzony z nią na pewno nie będzie czasem straconym. Koniecznie przeczytajcie. Polecam!


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i patronowania dziękuję Autorce –Wandzie Szymanowskiej oraz



niedziela, 13 czerwca 2021

Wywiad z Darią Skiba

 

Kochani usiądźcie wygodnie i przeczytajcie kolejny wywiad. Tym razem swoje pytania zadałam Darii, zobaczcie jak sobie poradziła z odpowiedziami. 




1. Kim jest na co dzień Daria Skiba?

Szczęśliwą mamą, to przede wszystkim. Polką, zamieszkującą Zieloną Wyspę – Irlandię. Romantyczną marzycielką twardo stąpającą po ziemi.

2. Jak rozpoczęło się Twoje pisanie? Skąd czerpiesz pomysły na swoje powieści?

Kiedy przeprowadziłam się do Irlandii, szukałam sobie zajęcia. Po urodzeniu córeczki zaczęłam prowadzić bloga recenzenckiego, nawiązałam nieliczoną ilość nowych znajomości i tak też trafiłam na pewne wydarzenie książkowe, w ramach którego musiałam napisać krótkie opowiadanie. Napisałam, spodobało się pozostałym uczestnikom, a historia i jej bohaterowie nie dawali mi spokoju, dlatego też pewnego późnego wieczoru usiadłam na łóżku ze słuchawkami na uszach i zaczęłam pisać dalej. Tak powstała moja pierwsza powieść. A skąd czerpię pomysły? Z otaczającego nas świata. Kiedy poczuję napływ emocji związanych z jakimś epizodem, mogę zacząć pisać.

3. Ile czasu zajmuje Ci napisanie nowej powieści?

Ciężko podać średnią. Jeśli naprawdę czuję historię i wpadnę w regularny cykl pisania, zajmuje mi to około dwóch miesięcy. Jednak w przypadku najnowszej książki „Pokaż mi swój świat” było zupełnie inaczej. Miałam bardzo długą przerwę od pisania, więc łącznie zajęło mi to półtora roku.

4. Miesiąc temu, a dokładnie 11 maja miała premierę Twoja najnowsza książka „Pokaż mi swój świat”. Czy nadal czujesz te emocje z dnia premiery? Czy już opadły?

Mam wrażenie, że moja premiera trwała znacznie dłużej niż tylko jeden dzień. Cały okres około premierowy był niesamowity! I choć minęło już trochę czasu, nadal odczuwam te emocje. Szczególnie gdy widzę kolejną opinię o mojej powieści. To jest niesamowicie ekscytujące!

5. Czy dzień premiery Cię czymś zaskoczył?

Oczywiście, że tak! Jak i wspomniany już cały czas około premierowy! Moje patronki przechodziły same siebie z pomysłami na promowanie powieści! Powstał trailer zwiastujący fabułę, krótkie zabawne, acz bardzo interesujące filmiki, a nawet piosenka o książce! W dniu premiery dostałam masę powiadomień, gdzie czytelnicy i znajomi pokazywali nam swój świat i do dziś bawimy się w tę zabawę na mojej grupie na facebooku. Również na spotkanie online poprowadzone przez moją cudowną redaktorkę Annę Seweryn dotarło wielu czytelników, co bardzo mnie zaskoczyło!

6. Jak zachęciłabyś czytelników do przeczytania „Pokaż mi swój świat”? Przede wszystkim tych, którzy nie znają jeszcze twojej twórczości (bo myślę, że tych, co znają nie trzeba namawiać)

Każdy czytelnik jest dla mnie wyjątkowy, zarówno ten, który jest ze mną od początku i sięga już po moje teksty „w ciemno”, jak i nowy, taki, który dopiero zaczyna przygodę z moją twórczością. Powiedziałabym, że to, czego może być pewien w moich powieściach, to emocje, które zawsze staram się wlać w historię prosto z własnego serca. Staram się dotykać ważnych tematów, ale też nie przytłaczać czytelnika. Piszę o historiach, które mogą zdarzyć się każdemu z nas, bez względu na wiek, zainteresowania. Piszę od serca, dla serca.

7. Który z bohaterów premierowej powieści jest Ci bliższy i dlaczego?

„Pokaż mi swój świat” to moja czwarta powieść i chyba nauczyłam się całkowicie oddzielać świat bohaterów od mojego, choć oczywiście i w tej historii znajdziecie wiele z mojego życia, jak chociażby moją rodzinną miejscowość, jaką jest Stronie Śląskie. Dlatego też nie mam najbliższego bohatera w tej powieści, ale jeśli musiałabym wybrać jednego, który stał się najbliższy mojemu sercu, byłaby to sześcioletnia Martynka, która na skutek tragicznego wypadku straciła najbliższych, ale i wzrok. Uwielbiam ja i wierzę, ze i Wy pokochacie tę cudowną dziewczynkę.

8. Co o Twoim pisaniu mówią najbliżsi (rodzina)? Czy są zachwyceni Twoimi książkami, dumni z Ciebie i z tego, co piszesz?

Ciężko na to pytanie odpowiedzieć mi jednoznacznie, ponieważ moja rodzina nie ma takiego bzika na punkcie książek jak ja (śmiech). Wiem jednak, że są ze mnie bardzo dumni i mocno mi kibicują!

9. Napisałaś cztery powieści, jeden duet i trzy opowiadania do antologii. To całkiem duży dorobek literacki. Chciałabym, abyś zdradziła nam, czy któraś z twoich czterech powieści jest Ci najbliższa?

Nie, każda z moich książek ma szczególne miejsce w moim sercu, podobnie jak opowiadania, czy duet. To tak, jakby matka miała wybrać „ulubione” dziecko. Nie potrafię. Każda na swój sposób jest wyjątkowa.

10. Czy pamiętasz jeszcze, jakie emocje towarzyszyły Ci przy debiucie powieści „Uwolnij mnie”?

Oczywiście, że tak! Tego nie da się zapomnieć. Ale również nie da się opisać. Moment, w którym odebrałam pierwszy telefon od wydawcy, pierwszego maila, gdy dotknęłam po raz pierwszy egzemplarza książki. Pierwsze opinie i cały szum, jaki się wokół tej książki zrobił. Ach, cudowne wspomnienia, które mogę śmiało powiedzieć, że powstają przy każdej kolejnej premierze.

11. Jak Ty to robisz, że poprzez powieść potrafisz wzbudzić w czytelniku tyle emocji?

Nie wiem! (śmiech). Naprawdę! Za każdym razem, gdy tworzę nową historię, mam wrażenie, że nie ma w niej emocji, na których tak bardzo mi zależy. Wtedy właśnie zaczynam marudzić, że dana opowieść nie jest dobra. Mam wątpliwości, że się nie spodoba. A później okazuje się, że te emocje są i to bardzo namacalne. Bardzo mi na tym zależy, by moi czytelnicy odczuli emocje, które staram się przenieść na karty powieści podczas jej pisania.

12. Czy masz jakiś temat, którego nie potrafiłabyś poruszyć w swojej powieści?

Myślę, że takich tematów mogłoby się sporo nazbierać. Na pewno nigdy nie ruszę horrorów, czy książek typu science fiction. To nie są kompletnie moje klimaty. A jeśli chodzi o tematy w literaturze, której się obracam... Każdy można zrealizować pod warunkiem, że się do niego odpowiednio przygotuję.

13. Co czyta Daria Skiba, jako czytelniczka? Masz swoją ulubioną autorkę/a?

Bardzo lubię zmieniać gatunki, które czytam, choć pomijam wspomniane powyżej. Nienawidzę się bać! Lubię romanse, obyczajówki, dobre powieści młodzieżowe, thrillery, kryminały. Nie mam jednego ulubionego autora, to jest niemożliwe, ale w swoich social mediach polecam wielu!

14. Jakie masz plany na przyszłość? Czy możesz nam zdradzić, co teraz piszesz i kiedy możemy się spodziewać kolejnej książki?

Nie mam planów, żyję chwilą i staram się czerpać z życia garściami. A co piszę i kiedy będzie? Niech to będzie moją słodką, niczym wypieki Rafała z najnowszej powieści, tajemnicą.



Daria serdecznie Ci dziękuję za udzielenie mi odpowiedzi na pytania i za poświęcenie mi swojego czasu. Czekam z niecierpliwością na Twoją kolejną powieść.

Wanda Szymanowska – „Tęczowe trampki” [ZAPOWIEDŹ PATRONACKA]

 


PREMIERA: 25.06.2021 


Kochani jest mi niezmiernie miło ogłosić, że mój blog objął patronatem medialnym najnowszą książkę Tęczowe trampki Wandy Szymanowskiej.

Zapoznajcie się z poniższym opisem powieści i zobaczcie, o czym przeczytacie tym razem.


OPIS:

W Ruczaju Dolnym rewolucja społeczno-obyczajowa przybiera na sile za sprawą trzech miejscowych muszkieterek. Wkrótce dołącza do nich czwarta. W powieści Dumasa, wbrew tytułowi, też było czterech muszkieterów. A co na to wójt?

"Wójt miał to wszystko w nosie. Siedział sobie na rzeźbionym tronie w swoim gabinecie, stawiał pasjanse, popijał kawkę i adorował śliczną Beatkę. Na wnioski i pytania petentów odpowiadał nie wiem, nie można, w żadnym wypadku, nic nie poradzę. Niektórzy zaczęli podejrzewać, że zainstalowano mu potajemnie w mózgu chip o właściwościach negujących".

Muszkieterki doradzą wójtowi co powinien zrobić.

" - Rynek umarł, bo pan go dobił. Nie ma drzew, nie ma ławek, nie ma sklepów, nie ma nic. Gdyby ktoś chciał się stąd wyrwać i poszukać rozrywki w mieście, nie ma czym się wyrwać, bo pan odciął miasteczko od świata. Trzeba je jak najprędzej z powrotem przyłączyć. 
- Ale jak? - Wójt nadal nie rozumiał rozwścieczonej Kaśki.
- Potrząsnąć tym klubem Monthy Pythona! - wrzasnęła.
- Czym?
- Nie czym, tylko kim. Radnymi potrząsnąć! A teraz niech sobie już pan idzie, bo nie ręczę za siebie - rozkazała kategorycznie, dysząc ze złości".

Czy wójt posłucha rad, czy ucieknie gdzie pieprz rośnie?




I co Wy na to, drodzy czytelnicy? 
Ja jestem ciekawa, co będzie dalej i jak się to skończy. A Wy sięgniecie razem ze mną po książkę? Przeczytacie?