Tytuł: "Pięć minut"
Autor: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2014
Stron: 176
Opis:
5 minut
300 sekund
720 uderzeń serca
Jak wiele może się zmienić w ciągu pięciu minut? Bardzo wiele. Całe życie.
Jedni psycholodzy doradzali mi, żebym pisała pamiętnik, inni twierdzili, że jeśli podzielę się z kimś swoimi przeżyciami, poczuję się lepiej - nawet jeśli tym kimś okaże się kartka papieru. Do tej pory ignorowałam ich rady. Może i mieli dyplomy wyższych uczelni, ale nie przeżyli, tego co ja, więc nie mogli mnie zrozumieć.
Co sprawiło, że zmieniłam zdanie? Prosta rzecz - nadzieja. Po raz pierwszy od długiego czasu pozwoliłam sobie wierzyć, ze mogę znowu prowadzić normalne życie. Ale żeby to zrobić, musiałam wyrzucić z siebie to wszystko, co nagromadziło się przez długie lata...
Pięć minut to wzruszająca opowieść o potrzebie przebaczenia i o tym, jak ciężko ruszyć dalej, gdy się go nie uzyska
Moje wrażenia:
Z twórczością Igi Wiśniewskiej spotkałam się po raz pierwszy. Wstyd się przyznać, ale dotychczas o autorce nie słyszałam. Jej powieść pt. "Pięć minut" na pierwszy rzut oka wydała mi się niepozorną książeczką. Zaczęłam jednak czytać. Po kilku stronach stwierdziłam, ze to książka dla nastolatek, a nie dla mnie. Mimo wszystko kontynuowałam czytanie. Każdej książce daję swoją szansę. I nie żałuję, bo zawarte jest w niej przesłanie dla rodziców.
Powieść podzielona została na trzy etapy o sugestywnych tytułach. W pierwszym poznajemy główną bohaterkę - Dianę. Jest to typowa nastolatka jakich wiele. Pochodzi z sytuowanej rodziny, mieszka w bogatej dzielnicy. Ma wspaniałą przyjaciółkę, zgraną klasę w szkole, dobre oceny, swoje zainteresowania. Rodzice niczego jej nie odmawiają. A ona sama nie jest rozpuszczona , ani rozkapryszona. Po prostu ułożona dziewczyna. Wydawać by się mogło, że jest szczęśliwa i ma wszystko, czego pragnie. Nic bardziej mylnego... Nie posiada tego, czego najbardziej potrzebuje - miłości i zainteresowania rodziców. Rodzice skupieni na pracy, często zapominają o niej. Sytuacja ulega zmianie w drugiej części, gdy na świat przychodzi Bartek - braciszek Diany. Tylko, czy na lepsze? Według mnie nie. Jest chyba jeszcze gorzej. Tak samo czuje też Diana, która ciągle pozostaje na drugim planie. Aż w końcu w ostatniej części, następuje to pięć minut, które zmienia wszystko. Jeden wypadek niszczy życie... całej rodziny.
Polubiłam główną bohaterkę, miałam wrażenie, że dobrze ją znam. Przeżywałam wszystko bardzo silnie jak ona. Za to, za nic nie mogłam się utożsamić z jej rodzicami. Sama jestem matką, więc nie mogę zrozumieć, jak można zostawiać dziecko całymi dniami samemu sobie. Bez ciepłego posiłku, bez nadzoru, bez okazywania miłości rodzicielskiej. Jak można nie zauważyć, że to dziecko za nimi tęskni. Ale z drugiej strony, w dzisiejszych czasach tak właśnie jest w wielu domach. Niestety... Pewnie wielu z nas też zna takie rodziny. Przykre, ale prawdziwe. Mimo to, Diana nie schodzi na złą drogę. Jest dobrą córką, może momentami troszkę zbuntowaną. Na imprezie z okazji 12 - nastych urodzin próbuje pierwszy raz alkohol, nikt tego nawet nie zauważa. Takie sytuacje mają miejsce nie tylko na kartach książki. W życiu codziennym przecież też to widzimy. Więc właściwie czemu o tym piszę? Dlatego, że ja nie rozumiem, gdzie są rodzice. Co robią w tym czasie, że tego nie widzą? Co jest ważniejsze od ich dziecka? Może, niech każdy odpowie,sobie na to sam...
Jednak, nie to w książce wzburzyło mnie najbardziej. Największe emocje, a nawet łzy wywołał we mnie wypadek - to pięć minut, które zniszczyło rodzinę Diany. Nie mogłam znieść cierpienia bohaterki. Zachowanie jej rodziców jest dla mnie niezrozumiałe. Ich okrucieństwo i bezduszność wprawiło mnie w osłupienie. Jak można całą winę zrzucić tylko na dziecko? Jak można odrzucić je i nie pomóc? Zostawić je z tak ogromnym poczuciem winy. No jak?! Pytam co z nich za rodzice? To jest dla mnie nie do zaakceptowania. Był to najbardziej szokujący moment książki. Osobiście nie mogę tego pojąć. Jeszcze teraz na samą myśl o tym targają mną emocje. Chciałabym potrząsnąć, tymi rodzicami, aby zrozumieli, jak wielką krzywdę robią swojemu dziecku. A wystarczyłaby rozmowa, wspólna terapia, wybaczenie... Czy takie rodziny są obok nas? Pewnie tak... O tym głośno nikt nie mówi... Chociaż wolałabym, żeby ich nie było.
Naprawdę polecam wszystkim tę pozycję. Warto ją przeczytać. Wciągnęła mnie, nie pozwoliła się oderwać od czytania. Uważam, że "Pięć minut" to nie tylko książka dla nastolatków, ale również dla rodziców. Jest ona przestrogą dla nas, abyśmy skupili się na dzieciach, okazali im swoje zainteresowanie i poświęcili swój czas. Bo w życiu najważniejsza jest miłość i poczucie bezpieczeństwa. I pamiętajmy dziecko zawsze jest tylko dzieckiem. Książka ta, na długo pozostanie w mej pamięci. Przeczytajcie sami.
A może ktoś już czytał i podzieli się z nami swoimi odczuciami.
Moja ocena:
Treść: 5/6
Okładka: 5/6
Kochana zachęciłaś mnie po sięgnięcie po tę książkę. Kiedyś już gdzieś o niej słyszałam, ale nie było okazji, by ją przeczytać. Teraz będę miała to na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńW recenzji świetnie opisałaś swoje odczucia ;)
Dziękuję. Przeczytaj, naprawdę warto :)
UsuńKochana, zapraszam do siebie- zostałaś nominowana :D
Usuńhttp://czytaninka.blogspot.de/2016/04/ksiazkowelove-tag-poznawczy.html
Świetna recenzja! Pełno emocji, wzruszeń! Pięknie! :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością sięgnę po tą książkę dzięki Twojej recenzji :)
Przy okazji nominowałam Cię do LBA - więcej o tym w moim najnowszym poście, zapraszam ;)
Dziękuję :) A z Twoim postem już się zapoznałam :)
UsuńDlaczego wstyd się przyznać, że o autorce nie słyszałaś? To nie King :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie oddałaś więź między czytelnikiem, a bohaterką. Czuć, że rzeczywiście zaangażowałaś się w historię tej dziewczyny. Wydaje mi się, że pojawia się zbyt często wspominasz, że nie potrafisz zrozumieć zachowania rodziców. Wychodzą z tego powtórzenia, ale rozumie że targały tobą emocje i rzeczywiście bulwersuje cię ich zachowanie.
Recenzja naprawdę mi się podobała. Wyłuszczyłabym te zdania: Uważam, że "Pięć minut" to nie tylko książka dla nastolatków, ale również dla rodziców. Jest ona przestrogą dla nas, abyśmy skupili się na dzieciach, okazali im swoje zainteresowanie i poświęcili swój czas. Bo w życiu najważniejsza jest miłość i poczucie bezpieczeństwa.
Proszę przeczytaj jeszcze tej artykuł. Chciałabym, abyś przemyślała wizualną warstwę twojej strony i pomyślała, w jakim kierunku idziesz. Jestem do dyspozycji :) http://www.jestrudo.pl/design-bloga/
Dziękuję :) Taka pochwała dodaje skrzydeł. Artykuł na pewno przeczytam
UsuńBardzo dobra recenzja! Dzięki Twojej opinii przeczytam, ponieważ lubię taką bombę emocjonalną!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Jusssi uważam, że Twoja recenzja pięknie podkreśla wartość książki jako pewnej wskazówki wychowawczej. ładnie podkreślasz warstwę emocjonalna omawianej lektury. Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco.
OdpowiedzUsuńAby oderwać Cie na chwile od książek, zapraszam na Read Me More Tag na moim blogu. Pozwoliłam sobie na nominowanie Ciebie tutaj Książki lubię!.
Ta książka bardzo mi się podobała! Choć czytałam dość dawno temu,nadal pamiętam...Utkwiła mi w pamięci:-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń