Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania jak spadek, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania jak spadek, posortowane według daty. Sortuj według trafności Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 czerwca 2023

Czytelnicze perełki

 


Witajcie kochani!

Cieszę się bardzo, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami o przeczytanej książce. Zachęcam nadal do ich podsyłania. Przypominam, że co kwartał będę wybierać najlepszą opinię, będzie też za to nagroda niespodzianka. 

Wierzę, że zgłosi się jeszcze więcej osób :)

Dzisiaj poznacie opinię Marzeny Czapskiej i Jolanty Bartoś. Jaką książkę polecają? Zaraz się przekonacie. Wystarczy czytać dalej.


Marzena Czapska poleca:



„Kto nie ma odwagi do marzeń

nie będzie miał siły do walki”.

„Marzenko, 

Nie trać wiary!

Nie trać siły!

Nie trać nadziei!”

Słowa te, to dedykacja, którą specjalnie dla mnie napisała p. Mira Białkowska na pierwszej stronie swojej książki „Odmrożona nadzieja”, wydanej przez Wydawnictwo Literackie białe Pióro, którą to książkę mi podarowała.

Nie znałam Autorki, nie miałam pojęcia, o czym będzie książka, ale już kilka pierwszych stron przeniosło mnie w przeszłość... Za kilka tygodni minie 5 lat od chwili, kiedy otrzymałam na papierze diagnozę – złośliwy rak piersi.

Bohaterka książki – Cecylia opowiada swoją historię w chwili, kiedy zbliża się do „magicznej” bariery, minęło 9 lat od kiedy zachorowała...

Rak to już choroba cywilizacyjna, wciąż i wciąż słyszymy, że zachorował brat, sąsiad, siostra, mama, koleżanka, przyjaciółka, znany aktor, artysta estrady, znajomy... I ile osób, tyle reakcji na wiadomość, tyle sposobów radzenia sobie z nią...

Czy rak to naprawdę wyrok? Niestety wciąż jeszcze często tak. Jedno wiem na pewno. Wielką rolę w procesie walki z chorobą spełnia nasze własne nastawienie. Wiem, że bez względu na wszystko musimy zaufać w mądrość lekarzy i uwierzyć w Boży Plan, zebrać wszystkie siły, otoczyć się życzliwymi ludźmi, przykleić uśmiech na twarz i stawać do walki. Jak ważną jest świadomość, że są obok nas ludzie, którzy wspierają obecnością, rozmową, modlitwą, pomocą – przekonałam się osobiście. To była chyba największa motywacja. Jeśli jest obok ktoś, kto gładzi Twoją łysą głowę, kto zmienia opatrunki na pooperacyjnych ranach, to uwierzcie, bardzo, bardzo pomaga.

Niestety Cecylia w tym najtrudniejszym czasie zostaje sama, bo mąż „nie poradził sobie z sytuacją”. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co kobieta czuje się w takiej chwili...

Co łączy mnie z Cecylią? Obydwie nie znosiłyśmy słów „będzie dobrze”... Na mnie te słowa wciąż działają, jak przysłowiowa płachta na byka. Jednak przykro mi było, kiedy czytałam, że Cecylia absolutnie nie chciała rozmawiać o swojej chorobie. A to bardzo ważne, żeby nie trzymać w sobie emocji, myśli. Ja mówiłam o tym każdemu, kto chciał słuchać, mówiłam Bliskim, mówiłam znajomym. To był swoisty etap terapii.

Kochałam moją łysą głowę, bo wiedziałam, ze ktoś jeszcze ją kochał, kocham swoje blizny, bo nikt nigdy nie dał mi odczuć, że one mnie szpecą. Cecylia uważała, że nie ma prawa być szczęśliwa, bo nie może obarczać drugiej osoby swoją chorobą. Dużo czasu jej zajęło, żeby zrozumieć, że nie tylko ma prawo, ale wobec siebie ma obowiązek być szczęśliwą.

Każdy z nas, zdrowy czy chory, młody czy starszy, piękny czy trochę mniej – ma prawo być szczęśliwym.

I nawet jeśli choroba kiedyś wróci, ja Miro nie stracę wiary ani wiary... Może jedynie sił będzie troszkę mniej.

Przeczytajcie tę piękną książkę! Nie pozwólcie, żeby zamarzła nadzieja – Wasza, czy kogoś obok Was.


Jolanta Bartoś poleca:


W międzyczasie...

„Mówią, że kiedy życie daje ci cytryny, ty zrób z nich lemoniadę. Wyciśnij i wykorzystaj do cna to, co dobre”.

Jak wiecie, zawsze szczerze polecam każdą powieść Kasi Janus. Niestety tym razem przez pierwsze sześćdziesiąt stron „Błękitny dom nad jeziorem” wymęczył mnie okrutnie, bo nic się nie działo. Antonina Zielińska, bibliotekarka z Leszna, dostaje spadek po ciotce – domek na Mazurach i decyduje się na daleką podróż do małej wioski niedaleko Mrągowa. I już. To całe streszczenie tego, przez co nie mogłam przebrnąć.

I muszę powiedzieć, że gdybym nie znała Kasi i jej powieści, ta książka wylądowałaby na półce. Ale potem następuje burza z piorunami, taka złowieszcza, która niesie zniszczenie. I tu następuje przełom. Dalej karty zmieniają się same w zastraszającym tempie. Nie wiem kiedy z grubej ponad czterysta stronicowej powieści nastąpiło słowo koniec. Błękitny dom na Mazurach staje się przystanią dla trzech kobiet, których losy ze sobą splotło życie. 

Tu nie tylko mamy fajną powieść obyczajową z miłością życia, ale mały wątek kryminalny (szkoda, że tak krótki) i skrywaną tajemnicę rodzinną. 

Nie chcę opowiadać o wszystkim, co działo się w tej powieści, bo książki Kasi są budowane na emocjach, które trzeba odkryć, przeżyć, zrozumieć i wybaczyć. I ta powieść właśnie taka jest. Chwilami pełna łez, bólu i beznadziejności, a nieco dalej tryskająca szczęściem i tęsknotą...

Nie będę już wspominała o przydługim początku, bo reszta książki zrekompensowała mi te męki.

Oczywiście, że polecam, jak każdą książkę Kasi.



Marzenko, Jolu dziękuję jeszcze raz za wasze opinie.


czwartek, 11 listopada 2021

„Ploteczki u cioteczki”

 



Kochani zapraszam Was na kolejne „Ploteczki u cioteczki”. Dziś moim gościem jest Zuzanna Arczyńska. Autorka powieści:  „Jak spadek” „Odzyskane dzieciństwo”; „Dziewczyna bez makijażu”, „Niania lekkich obyczajów”. Już wkrótce, bo 26 listopada będzie premiera kolejnej książki pt. „Mimozowe pole”. Przy tej okazji zachęcam Was do zakupu i przeczytania. Jak znam twórczość Zuzy, warto sięgnąć po nią w ciemno.

Tymczasem zapraszam Was na kawę i ploteczki, które Autorka zachciała mi zdradzić.




1. Największa wpadka kulinarna?

Moja pierwsza pomidorowa z ryżem, byłam jeszcze nastolatką, dosypywałam tego ryżu i dosypywałam, a zupa wciąż była za mało gęsta. A potem nagle oszalała! Efekt był taki, że była za gęsta nawet do jedzenia widelcem, bo ryż wypił całą zupę, a mimo tego był twardy. Mam też perełkę sprzed kilku lat. Na stronie Świeżo napisane Jagna Rolska i Izabela Frączyk wrzucały fajne i szybkie przepisy. Bardzo chciałam zrobić róże z ciasta francuskiego z jabłkami, takie najprostsze i szybkie do przygotowania. Niestety, nie miałam blachy do muffinek, więc założyłam, że chodzi tylko o oddzielenie od siebie kolejnych porcji i zrobiłam sobie kratkę z kartonu. Weszło w nią sporo sztuk, tak, powiedzmy trzy na cztery. Włożyłam kartonową kratkę z ciastem do piekarnika i jakież było moje zdziwienie, że mój cudowny wynalazek zaczął w piekarniku płonąć. Kratka zjarała się dokumentnie, ciasto się rozlało i było do wyrzucenia, a jedyne ślady tej zbrodni ma gdzieś skitrane Jagna w czeluściach Messengera, bo od razu pochwaliłam się, jak mi nie wyszło.

2. Jaki deser lubisz i dlaczego?

Najbardziej lubię desery, których przygotowanie nie wymaga czasu. Może być domowe Kinder country. Mogą być lody z owocami. Proste rzeczy dają dużo radości, a nie kradną czasu.

3. Kim chciałaś być, gdy miałaś 8-10 lat?

W drugiej klasie chciałam być zakonnicą, bo one miały ładne zdjęcia z kolorowymi dziećmi w takich ładnych ciuchach, jakich u nas nie było. To moja wersja, ale w rodzinie mówi się, że zawsze chciałam być kierowniczką. Nie ważne czego.

4. Czy jest coś, co lubisz kupować? (mimo że masz tego wiele)

Tak, rzeczy do domu. Półki, pierdółki, świeczki. I książki. Czuję stały niedosyt.

5. Czy masz jakieś swoje codzienne rytuały?

Chyba tylko poranną kawę. Chociaż był czas, gdy codziennie rano malowałam rzęsy, chyba muszę do tego wrócić.

6. Gdybyś mogła na jeden dzień przenieść się w dowolne miejsce, gdzie trafimy?

Tam, gdzie jest bardzo ciepło, woda do chłodzenia się i rajska plaża.

7. Co Cię najbardziej denerwuje?

Głupota, partia rządząca, fundamentaliści katoliccy, wpływ kościoła na życie ludzi, którzy nie chcą mieć z nim niczego wspólnego, nepotyzm, złodziejstwo i rozdawnictwo. A przede wszystkim nienawidzę ludzi, którzy mają czelność mówić innym, jak mają żyć, jakie podejmować decyzje w imię ideałów, które sami udają, że wyznają. To dla mnie ohyda.

8. Co byś zrobiła, jako pierwsze po obudzeniu się w ciele mężczyzny?

Serio? Sprawdziłabym, jak smakuje męski orgazm, tak z ciekawości 😊



Zuza dziękuję za poświęcony czas i naszą rozmowę. Też uwielbiam kupować pierdółki do domu. Właśnie wzbogaciłam się o kolejne dwie świeczki zapachowe :) No, ale jak nie kupić, jak przyzywają zapachem i wyglądem.







środa, 28 kwietnia 2021

Wywiad z Zuzanną Arczyńską

 



1. Kim jest na co dzień Zuzanna Arczyńska?

Najprościej byłoby napisać: mamą. Wiele z nas czuje się po pierwsze matkami, a dopiero na kolejnych miejscach występują inne role. Jako matka, jestem wiadomo, kobietą wielu ról, od pielęgniarki, przez kierowcę, po kucharkę, ale naprawdę to lubię, bycie pisarką jest raczej gdzieś na kolejnym planie.

2. Jak rozpoczęło się Twoje pisanie? Skąd czerpiesz pomysły na swoje powieści?

Zaczęłam pisać kiedy miałam maleńką starszą córkę, więc jakieś szesnaście lat temu. Wymyśliłam, że to będzie dobry sposób na na dorobienie, bo wiesz jak to u nas było, na macierzyńskim przez cztery miesiące sto procent a potem na wychowawczym 400 zł na utrzymanie matki i dziecka.
Pomysły czerpię z życia, ale czasem też ze snów, z historii różnych ludzi i obserwacji. Nawet nie wiesz, ile scenariuszy można wymyślić, na zakończenie podsłuchanego w kolejce do lekarza dialogu. Życie jest najlepszym pomysłem na powieść.

3. Ile czasu zajmuje Ci napisanie powieści?

Nie umiem precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, bo to raczej zmienna, niż stała. Za dużo rzeczy wpływa na moją pracę, żebym mogła sobie zaplanować, że dziś zaczynam i za dwa miesiące, tygodnie, czy kwartał postawię ostatnią kropkę. Zdarzyło mi się napisać powieść w trzy tygodnie, ale to raczej wypadek przy pracy i konieczność wyrzucenia z siebie jakiejś opowieści, niż coś, co robię zwykle. Lubię rozmyślać nad tym, co chcę napisać, zastanawiać się, kreować postacie, nosić w sobie ten wolno układający się chaos, zanim go z siebie wyrzucę.

4. Czy pamiętasz uczucia, jakie towarzyszyły Ci przy debiucie?

Niestety nie. Ale wydanie każdej książki jest trochę jak debiut, bo zawsze się zastanawiam, jak ludzie odbiorą tę historię i czy bardzo będą chcieli mnie za nią zamordować.

5. Ostatnio wydałaś „Nianię lekkich obyczajów”, czy możesz przybliżyć czytelnikowi, co go czeka podczas czytania (nie zdradzając oczywiście za bardzo treści)

Niania to historia, która gdyby była prawdziwa, rozpoczęłaby się jakiś rok temu. Jest covid, zamknięto szkoły i mieszkające po sąsiedzku samotne matki szukają kogoś, kto zajmie się ich pozostającymi w domu dziećmi. Na pomoc przychodzi im kobieta lekkich obyczajów i nie tylko dziećmi się zajmuje, resztę sprawdźcie sami.

6. Czytelnicy znają Twoje trzy powieści „Odzyskane dzieciństwo”, „Dziewczynę bez makijażu” oraz „Nianię lekkich obyczajów”, ja jednak pamiętam również (miałam nawet okazję zrecenzować) „Jak spadek”. Powiedz mi, czy masz względem niej jakieś plany wydawnicze? Czy pojawi się może kiedyś w wersji papierowej?

Właściwie to pytanie do wydawcy, a nie do mnie. Wysłałam taką propozycję do Dlaczemu, poczekam na decyzję Ani, która jest wymarzoną szefową.

7. Który z bohaterów Twoich powieści jest Ci najbliższy?

Często lubię bohaterów swoich powieści. Usłyszałam niedawno od mojego brata ciotecznego, że mam w końcu zejść z facetów, bo co książka, to się do nich... mocno przyczepiam. Ale to nie tak. Daję słowo. Lubię Świszcza z „Odzyskanego dzieciństwa”, Budynia i Ostrowskiego. Lubię też Eugeniusza Topolowa i Grzybka, lubię nawet Ewelinę – nianię, bo wymyślone postacie łatwo jest lubić, łatwo też ich nie znosić, w końcu nie są prawdziwe.

8. Jakie masz plany na przyszłość? Czy możesz nam zdradzić, co teraz piszesz i kiedy możemy spodziewać się kolejnej książki?

Kolejna książka będzie jesienią, prawdopodobnie w październiku i mój roboczy tytuł dla niej to Mimozowe pole.
Obecnie piszę historię z interesującym wątkiem historycznym dotyczącym wykopalisk archeologicznych z epoki brązu na terenie Sulęcina.
Mam plan wydawać dwie, a może nawet trzy książki rocznie. Napisałam też opowiadanie do wakacyjnej antologii erotycznej, więc przed kolejną powieścią dostaniecie jeszcze opowiadanie.

9. Czy jako czytelniczka masz swoją ulubioną pisarkę (pisarza)?

Nie mam. Ja uwielbiam literaturę, właściwie nie czytam tylko poradników, bo nie znoszę, kiedy ktoś mi mówi, jak mam żyć. Przekrój tego, co pochłaniam jest tak szeroki, że gdybym miała wymieniać, na pewno opuściłabym kogoś ważnego. Uważam, że warto czytać, a nie warto skupiać się na tym, kto co wybiera i dlaczego.






Serdecznie dziękuję Autorce za udzielenie odpowiedzi na pytania i za poświęcenie mi swojego czasu.




          

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Zuzanna Arczyńska – "Odzyskane dzieciństwo" [ZAPOWIEDŹ]



Kochani, dzisiaj przychodzę do Was z zapowiedzią i równocześnie zachętą do przeczytania książki Zuzanny Arczyńskiej – "Odzyskane dzieciństwo"

Jakiś czas temu, przy okazji spotkania autorskiego z Magdaleną Witkiewicz w Poznaniu, spotkałam się też z Zuzanną. Do dziś bardzo miło wspominam tę chwilę i wspólnie spędzony czas. Świetnie mi się z naszą Autorką rozmawiało, szkoda tylko, że tak krótko (ale liczę, że kiedyś znowu się spotkamy). Nie wiem, czy pamiętacie, ale Zuzanna Arczyńska jest autorką książki "Jak spadek", którą miałam przyjemność zrecenzować w zeszłym roku. Recenzję znajdziecie tutaj.

Wtedy też skorzystałam z  okazji i dopytywałam Zuzannę, kiedy wyda kolejną książkę i jak szybko to nastąpi. Troszkę musiałam na nią poczekać, ale w końcu jest, już wiadomo, że data premiery to 23.04.2018 r. 

Poniżej przedstawiam Wam okładkę i opis.




Tytuł: "Odzyskane dzieciństwo"
Autor: Zuzanna Arczyńska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data premiery: 23.04.2018 



OPIS:

Dla niektórych jedyna na świecie, dla innych – tylko zastępcza. Pod opieką maman życiowi rozbitkowie na nowo uczą się żyć. Marta nie miała tyle szczęścia, by do niej trafić. Obecnie sama wychowuje syna i córkę, ciężko pracuje, a o byłym mężu sadyście nikomu nie opowiada. Nawet dzieciom.
Pewnego dnia ulega wypadkowi. Opiekę nad jej pociechami sprawuje lokator wynajmujący u niej pokój. Kim jest Marcin? Czy jego niekonwencjonalne metody pomogą naprawić relacje nastolatków z matką?
Odzyskane dzieciństwo to powieść o ludziach, którzy marzą o przyjaznej duszy i normalności, którzy odkrywają, że więź biologiczna może być mniej trwała od siły miłości.




Książkę Zuzanny Arczyńskiej poleca:
Magdalena Witkiewicz
Anna Kasiuk
Alek Rogoziński


Mam nadzieję, że  ktoś z Was, zachęcony opisem po nią sięgnie. Ja w każdym razie na pewno ją przeczytam.

środa, 1 lutego 2017

Zuzanna Arczyńska – "Jak spadek"


Tytuł: "Jak spadek"
Autor: Zuzanna Arczyńska
Wydawnictwo: HaveanicEbook.pl
Rok wydania: 2015
Stron: 215



Moje wrażenia:


Kochani nie wiem, od czego zacząć. Po raz pierwszy chyba zabrakło mi słów. Jak wielu czytelników, tak wiele będzie opinii o tej książce. Książce, która wciągnęła mnie od pierwszych stron, nie mogłam się od niej oderwać. Musiałam ją po prostu szybko przeczytać, a jak na złość obowiązki nie pozwalały mi to uczynić od razu. W końcu dobrnęłam do końca i... jestem pod jej wrażeniem. Pewnie myślicie teraz, co w niej jest takiego? Zaraz Wam powiem.

Pewnego dnia w biurze Sebastiana pojawia się Kuba i Ania – dwójka maluchów, którzy odszukują go, aby poinformować o tym, iż Michał schodzi na złą drogę, a Madzia sobie nie radzi. Dużo informacji i niewiadomych już piszę Wam od samego początku, prawda? To troszkę Wam to rozświetlę. Kuba, Ania i Michał to rodzeństwo Magdzi, czyli żony Sebastiana. Są małżeństwem od kilku lat, lecz mieszkają osobno. Sebastian poślubił Magdę po tragicznej śmierci jej rodziców, gdy miała siedemnaście lat. Tym sam adoptowali jej rodzeństwo. Opiekowała się nimi mama Sebastiana, po jej śmierci wszystko nagle spadło na Magdę. W takich właśnie okolicznościach, po wysłuchaniu prośby dzieci Sebastian wraca do rodzinnego domu, gdzie próbuje odbudować swoje małżeństwo. Czy mu się to uda? Dlaczego czyni to dopiero teraz? Co się jeszcze wydarzy? Koniecznie przeczytajcie sami. Powiem Wam jeszcze tylko, że oprócz historii Sebastiana i Magdy, poznacie jeszcze perypetie Michała i Kici oraz Moniki i Kazka. Będzie się dużo działo.

Jestem ciekawa, czym dla Was jest rodzina? Jak wyobrażacie sobie życie rodzinne? Każdy z nas chyba wie, jak to wygląda we współczesnym świecie. Są rodziny, w których wszystko jest proste i idealne, gdzie kwitnie miłość. Jednak pewnie każdy z nas, zna też takie, w których nie dzieje się dobrze. W książce Zuzanny Arczyńskiej te konkretne osoby, ta rodzina jest całkiem inna. Określiłabym ich, iż wszyscy razem tworzą jedność.

Czytając, na pewno nie będziecie się nudzić. Teraźniejszość będzie przeplatać się z przeszłością, poznacie rodzinne demony, chorobę psychiczną zmarłej matki i aspiracje polityczne zmarłego ojca. Pojawią się kompromitujące materiały, które zagrożą rodzinie. Przeżyjecie pierwsze miłości nastolatków, intrygi, dziwne zbiegi okoliczności, będzie ciąża, będzie wieczór panieński. Jednak przede wszystkim kochani będzie rodzina. Rodzina, o której wspaniale się czyta i ma się wrażenie, że znajdujemy się w środku powieści. Bierzemy czynny udział w ich życiu. Przekonajcie się sami, jak potoczy się ich życie. Dowiedzcie się, kto pomoże im zmierzyć się z przeszłością i jak potoczy się ich przyszłość.

Bohaterowie są wspaniale wykreowani. Nie sposób ich nie lubić. Z każdą stroną książki podobali mi się coraz bardziej. Niejednokrotnie ich rozmowy wywoływały uśmiech na mej twarzy. Pokochałam bystrą i rezolutną Anię, spodobał mi się Michał i jego dążenie do określonego przez siebie celu. Podziwiałam Kicię, jak potrafiła sobie poradzić po trudnych przejściach. Wesoło było z Kazkiem, gdy naraził się Moni. Podobało mi się, że potrafią się wspierać i są tak bardzo zgrani. W wielu współczesnych rodzinach tego brakuje, może warto wziąć z nich przykład. Jednym słowem, po raz pierwszy poczułam sentyment do wszystkich bohaterów i wszyscy byli mi bliscy.

Podsumowując, zachęcam Was do przeczytania, na pewno nie będziecie żałować. Spędzicie mile czas i mam nadzieję, że będziecie zachwyceni tak jak ja, czego oczywiście Wam życzę. Warto w tym naszym zabieganym świecie przystanąć i poczytać o rodzinie i ich priorytetach. Polecam!









Książki biorą udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania; Zaczytajmy się; Olimpiada czytelnicza; Czytam, bo polskie


niedziela, 15 maja 2016

Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska "Zabójczy spadek uczuć"




Tytuł: "Zabójczy spadek uczuć"
Autor: Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska
Wydawnictwo: Nowy Świat
Rok wydania: 2008
Stron: 301


Opis:

Kiedy śmiertelnie zakochana kobieta przygotowuje się do ślubu z zabójczo przystojnym narzeczonym, a najlepsza przyjaciółka do upadłego zaklina, by z nim zerwać, to historia może się skończyć albo sakramentalnym "tak" albo... trupem!

"Zabójczy spadek uczuć" to porywający kobiecy kryminał, osadzony we współczesnych realiach wielkiego miasta, pełen zaskakujących zwrotów akcji, barwnych postaci i humoru. Świetnie dozowane napięcie, romantyczne komplikacje i błyskotliwy dowcip zadowolą najbardziej wymagających wielbicieli kryminalnych zagadek z miłością w tle.


Moje wrażenia:


W sumie, nie wiem od czego zacząć... I nie dlatego, że zabrakło mi słów... Po prostu mam mieszane uczucia co do tej książki. Powieść czytało mi się lekko i przyjemnie, spędziłam z nią niedzielne przedpołudnie. Powiedzieć, że jest to kryminał, to byłoby z mojej strony trochę na wyrost... Powieść bardziej przypomina mi literaturę kobiecą z tajemnicą, dreszczykiem i intrygą. Intrygą, którą bardzo szybko samemu można rozwiązać.

Poznajemy główną bohaterkę Beatę i jej przyjaciółkę Monikę. Ich przyjaźń trwa już od wielu lat Beata to kobieta delikatna i bardzo naiwna. Wkrótce ma wyjść za mąż za swego idealnego narzeczonego Pawła, w którym nie dostrzega żadnych wad. Jest on dla niej chodzącym ideałem. Paweł przyszły mąż Beatki, to postać tajemnicza, o nieznanej przeszłości i dominującym sposobie bycia, dla którego los nie zawsze jest łaskawy. Fatalny zbieg okoliczności sprawi, że Beatka zobaczy go z piękną kobietą, o której nigdy nie powinna się dowiedzieć. Dojdzie do ciekawych i intrygujących sytuacji. Wszystkie te sytuacje obudzą czujność w Monice, która na własną rękę poprowadzi śledztwo dotyczące Pawła. Monika odkryje między innymi, dlaczego Beata jest dla niego taka wartościowa... Będzie próbowała nie dopuścić do ślubu... Dlaczego? O co w tym wszystkim chodzi? I czy dojdzie do ślubu? Musicie przekonać się sami.

Muszę Wam powiedzieć, że już dawno żadna z głównych bohaterek, podczas czytania, nie działała mi tak na nerwy, jak Beatka. Jej naiwność i uległość, całkowite oddanie, podporządkowanie się Pawłowi wyprowadzało mnie z równowagi. Miałam ochotę jej przyłożyć. Miłość naprawdę potrafi być ślepa. Nigdy nie zrozumiem takiego zachowania. I tutaj jakoby do kompletu znienawidzonych bohaterów dołącza Paweł - oślizgły typ, dążący do celu po trupach. Wymuszający zachowania u innych. Dobrze, że była jeszcze Monika. Dziewczyna z głową na karku, dzięki której doczytałam książkę do końca.

Podsumowując jest to lekka lektura na deszczowy dzień. Na pewno długo nie będzie gościć w mych myślach. Nie będę Was zachęcać, ani zniechęcać :) Decyzja, czy przeczytać należy do Was.



Ocena:
Treść: 3/6
Okładka: 3/6