niedziela, 18 czerwca 2017

Beata Majewska – "Konkurs na żonę"

PRZYSTOJNY TRZYDZIESTOLATEK SZUKA ŻONY.
CZY PRZY OKAZJI ZNAJDZIE MIŁOŚĆ?


Tytuł: "Konkurs na żonę"
Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2017 r.
Stron: 304


Opis:

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan "Żona".
Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli...



Moje wrażenia:


Za oknem niby czerwiec, a pogoda ciągle w kratkę. W takie dni robię sobie herbatkę, owijam się w kocyk i odpływam w świat książek. W ten weekend przeczytałam dwie wspaniałe książki. Za chwilę przedstawię Wam jedną z nich. Spędziłam przy niej miły wieczór, nie brakowało też emocji. Czy mi się spodobała? Czy polecam Wam? Za chwilę sami się przekonacie...

"Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej rozpoczyna się nietypowo. Poznajemy dwóch przyjaciół: Hugo i Adama, którzy dyskutują nad zorganizowaniem konkursu na żonę. Tak, tak... dobrze widzicie... Cóż to za pomysł? Prawda? W dzisiejszych czasach robić konkurs na żonę? A gdzie tu uczucie, wspólna fascynacja. Brzmi to trochę wyrachowanie. Wróćmy jednak do naszych bohaterów... Hugo Hajdukiewicz to młody prawnik z Krakowa, który musi jak najszybciej zmienić stan cywilny i to jeszcze przed ukończeniem trzydziestu lat. Inaczej majątek, który wujek zapisał mu w testamencie, przejdzie mu koło nosa. Skąd jednak znaleźć żonę? Tu z pomocą przychodzi najlepszy przyjaciel Adam Soliński, wspólnie wpadają na pomysł, aby zorganizować konkurs. Dzięki niemu Hugo poznaje młodziutką, skromną i nieśmiałą studentkę – Łucję Maśnik, wychowaną przez babcię. Babcia jest dla niej wszystkim. Nauczyła ją, iż w życiu ważna jest rodzina, a nie status społeczny i majątek. Dziewczyna bardzo szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny i obdarza go wielkim uczuciem. Myślicie, że wszystko pójdzie po myśli Hugo? Czy jego plan się powiedzie? Czy Łucja odkryje zamiary Hugo? O tym musicie przeczytać już sami... Więcej Wam nic nie napiszę...

"Konkurs na żonę" to książka napisana pięknym stylem i prostym językiem. Swą treścią wciąga czytelnika od pierwszych stron, nie sposób się od niej oderwać. Czytałam, czytałam i nie miałam jej dość, po prostu nie można jej odłożyć. Chce się jak najszybciej poznać zakończenie. Na naszą uwagę zasługują też dialogi – dopracowane, mądre, zabawne, ale i dojrzałe. Jednym słowem powieść wzbudza wiele emocji, tych dobrych i tych złych. Bardzo szybko przy czytaniu pracowała moja wyobraźnia, momentami utożsamiałam się z bohaterami i miałam wrażenie, jakbym była obok nich.

Jeśli już piszę o bohaterach, to chciałabym wspomnieć, że zostali wspaniale wykreowani. Są bardzo wiarygodni, można ich pokochać, albo nie lubić. Cóż na swój sposób polubiłam zarówno Łucję, jak i Hugo. Łucja, co prawda momentami mnie denerwowała swoim płaczem i może zbyt dużą wrażliwością. Mimo to polubiłam ją za szacunek i miłość, jakim darzyła babcię, za jej gadulstwo i "lwi pazur", który również potrafiła niekiedy pokazać. Hugo... och ten Hugo... Był z niego drań, zimny, wyrachowany, ale czy aby na pewno tak do końca pozbawiony uczuć? Nie skreślam go, bo i w nim jest cząstka dobroci. I jeszcze wspomnieć muszę o babci Łucji – Zofii Maśnik, która była ciepłą, rodzinną i bardzo mądrą osobą. 

Podsumowując "Konkurs na żonę" to piękna powieść warta przeczytania. Na pewno spędzicie przy niej mile i czas i będziecie się dobrze bawić, ale oprócz tego skłoni Was również do refleksji. Szczerze Wam polecam! Sama czekam na kontynuację z niecierpliwością.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce i Wydawnictwu Książnica.




Książka bierze udział w wyzwaniu:
Dziecięce poczytania, Olimpiada czytelnicza oraz Czytam, bo polskie


2 komentarze: