niedziela, 24 października 2021

Kamila Mitek – „Na śniadanie tort szpinakowy”.

 


Autor: Kamila Mitek

Tytuł: „Na śniadanie tort szpinakowy”

Wydawnictwo: Dragon

Rok wydania: 2021 r.

Stron: 316



Po raz pierwszy mam możliwość zetknąć się z twórczością Kamili Mitek. Oczywiście o autorce już słyszałam, lecz nie miałam przyjemności poznać, jak pisze i o czym. Książka „Na śniadanie tort szpinakowy” ciągle gdzieś przewijała mi się na portalach społecznościowych. Przyciągała wzrok piękną, delikatną okładką, ale i wzbudzała ciekawość swym tytułem. Dlaczego akurat tort szpinakowy? Co on ma do treści? Co oznacza? Jak myślicie, czy odkryłam powiązanie treści z tytułem? Przekonacie się o tym, czytając książkę.

Na kartach książki spotykamy Joannę Lisek, która właśnie jest na życiowym zakręcie. Kilka miesięcy temu rozwiódł się z nią mąż, po prostu zostawił ją dla innej. W pracy czuje się niedoceniona i nie czuje satysfakcji z tego, co robi. W tej sytuacji musi się odnaleźć zarówno w życiu, jak i w roli samotnej matki. Nie jest to takie proste, ale możliwe do zrealizowania. Nasza bohaterka krok po kroku odbudowuje swoje życie. Rozpoczyna od zmiany fryzury, do której zmusiła ją zabawna sytuacja. To dopiero początek – kolejna katastrofa wymusza na niej wizytę w warsztacie samochodowym, w którym spotyka Szramę. Kim jest ten mężczyzna? Co będzie miał wspólnego z Asią? Dowiecie się, jak sami przeczytacie. Nie chcę zdradzać Wam za dużo treści. Powiem wam tylko jeszcze, że w codziennych zmaganiach bohaterka ma wsparcie w przyjaciołach – Saszy i Oli. Dużą pomocą jest też dla niej jej mama. Dzięki nim powoli odzyskuje równowagę i zaczyna panować nad swoim życiem.

Powieść wciągnęła mnie swą treścią od pierwszych stron, nawet nie zauważyłam, kiedy miałam przed oczami zakończenie. Byłam zawiedziona, że to już koniec. Chętnie jeszcze zostałabym w świecie bohaterów. Dużym plusem była też, jak dla mnie, narracja pierwszoosobowa. Kamila Mitek pisze z lekkością, bawi, ale też skłania do głębszych refleksji. Pięknie ukazuje rodzącą się miłość, która opiera się na zaufaniu, powolnym odkrywaniu siebie. Pokazuje to, co w miłości ważne. Szczególnie jeden cytat bardzo utkwił mi w pamięci:

W miłości dobrze jest umieć przyjmować od drugiego człowieka nie tylko to, co przykre i bolesne, ale także to, co dobre i piękne. I chyba właśnie w tym tkwi największa trudność dla nas, kobiet. Potrafimy dawać, ale trudno nam brać i cieszyć się tym, co zostaje nam ofiarowane”.

Jakiż on prawdziwy, prawda? Wiele z kobiet nastawia się na dawanie, a nie umiemy przyjmować. Może warto byłoby się tego nauczyć?


Na naszą uwagę również zasługuje wątek miłości rodzicielskiej – zarówno Joanny do Filipka, jak i Joanny do swojej mamy. Poza tym zobaczycie też siłę przyjaźni. Jednocześnie na kartach powieści odkryjecie siłę kobiecego ducha oraz zachętę do spełnienia swych marzeń. Odkryjecie, że nie warto się męczyć czymś, co nie sprawia satysfakcji, że warto sięgać wyżej, właśnie po swe marzenia. Ale nie będzie tylko tak słodko, będą również tajemnice z życia bohaterów, które autorka stopniowo przed nami odkrywa.

Bohaterowie zostali wspaniale wykreowani. To osoby, które mogłyby mieszkać obok nas. Bardzo polubiłam Joannę, miałam wrażenie, jakbym ją znała od dawna. Mogłaby zostać moją przyjaciółką. Jej historię czytałam z wypiekami na twarzy, śmiałam się z zabawnych sytuacji, trzymałam kciuki, aby wszystko jej się udało. Jej synek, Filip również wzbudzał we mnie podziw. Bardzo rezolutny był z niego 7-latek. Szrama? O nim powiem tylko tyle, że nie można oceniać człowieka po pozorach. Od początku bardzo go polubiłam. Czułam, że to wspaniały, naznaczony przez los człowiek. Jedynymi chyba negatywnymi postaciami w książce, których nie sposób było polubić i którzy byli siebie warci to Grzesiek, były mąż Joanny i Katarzyna jego nowa żona. Może Wy ich akurat polubicie?


Podsumowując: zachęcam Was do sięgnięcia po powieść. Na pewno nie będziecie żałować czasu, jakiego z nią spędzicie. Ta powieść jest życiowa, skłania do przemyśleń, intryguje i zachwyca. Gorąco Wam polecam!














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz