poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Krzysztof Bochus - "Szkarłatna głębia"




OPIS:


Zima roku 1934. W elbląskim domu modlitwy zostają znalezione okrutnie okaleczone zwłoki Wima Oxelrode, starszego gminy mennonickiej na Mierzei Wiślanej. Wkrótce w równie makabrycznych okolicznościach ginie kolejny członek wspólnoty. Radca kryminalny Christian Abell staje przed podwójnie trudnym zadaniem. Musi przełamać zmowę milczenia w hermetycznej społeczności żyjącej na obrzeżach cywilizacji i odnaleźć nieuchwytnych zabójców.

Abell niezmordowanie tropi morderców.Ale w tym śledztwie nic nie jest oczywiste i wciąż mnożą się prowadzące donikąd tropy. Obłąkańcze idee, niewygasłe namiętności, walka o władzę, zwykła chciwość. Wszystko może okazać się prawdą lub tylko jej pozorem. A gdy Abell wreszcie zbliży się do sedna sprawy, na jego drodze stanie przeciwnik podbijający wciąż stawkę w grze o życie lub śmierć, równie zdeterminowany i przenikliwy jak on sam...

W tle sugestywnie odmalowany klimat lat 30. w Prusach Wschodnich. Marszruta zbrodni wiedzie przez niemiecki Elbląg, katedrę we Fromborku i skute mennonickie wioski na mierzei Wiślanej.



MOJE WRAŻENIA:


Ostatnio coraz częściej w moje ręce wpadają książki autorów/ek, których twórczość jest mi jeszcze nieznana. Podobnie było, teraz kiedy całkiem przypadkowo usłyszałam o Autorze, a wkrótce później nadarzyła się okazja przeczytania jego książki. "Szkarłatna głębia" to trzeci  tom przygód radcy kryminalnego Christiana Abella, a moje pierwsze spotkanie z retro kryminałem. Jak myślicie, czy książka spełniła moje oczekiwania czytelnicze?
Za chwilę się o tym przekonacie.

Może na sam początek bardzo krótko, o czym jest "Szkarłatna głębia" i dokąd nas przenosi. Głównym bohaterem, jak już wyżej zdradziłam, jest radca kryminalny Christian Abell, który nie pnie się po ścieżkach kariery, służy w policji w Wolnym Mieście Gdańsk. Wykonuje swoje zadania w trudnych czasach, gdzie wzrasta potęga kanclerza Rzeszy Adolfa Hitlera. Widzi co dzieje się wokół niego. Nie wszystko mu się podoba i nie ze wszystkim potrafi się zgodzić. Musi jednak żyć w tych czasach. Na kartach książki przenosimy się do roku 1934.  Panuje mroźna zima, a w Elblągu dochodzi do okrutnego morderstwa w domu modlitwy mennonitów. Ginie starszy gminy Wim Oxelrode. Przed Abellem trudne zadanie przełamania milczenia w hermetycznej społeczności. Nikt nie chce mówić, ciężko cokolwiek ustalić, piętrzą się trudności. Mało tego w krótkim czasie dochodzi do kolejnego morderstwa. Rodzą się pytania, czy oba mają ze sobą coś wspólnego? Czy do drugiego morderstwa przyczyniła się ta sama osoba? Wciąż pojawiają się nowe tropy, ślepe zaułki. Nic nie jest jasne i oczywiste. Czy Abell rozwikła wszystkie zagadki? Czy znajdzie winnego tych morderstw? Koniecznie przeczytajcie sami.

Muszę Wam powiedzieć, że fabuła książki jest tak ciekawa i wciągająca, że sama nie wiem, jak to się stało, że tak szybko podczas czytania pojawiła mi się ostatnia strona. Nie miałam pojęcia, że retro kryminał sprawi mi tyle niespodzianek. Początkowo bałam się, jak się w nim odnajdę, ale potwierdza się tutaj powiedzenie, że "strach ma wielkie oczy". Widać, że autor ma dużą wiedzę historyczną i dobrze przygotował się do napisania książki. Rzeczywistość tamtych czasów bardzo plastycznie malowała mi się przed oczyma. Niemieckie nazwy ulic, opis architektury, zwyczaje i środowisko mennonitów, wydobywanie i handel, a nawet przemyt bursztynu umiejętnie zostały wplecione w zagadkowe morderstwa. Jako ciekawostkę powiem Wam też, że na stronicach książki pojawił się nawet Adolf Hitler. Co on miał wspólnego i czy w ogóle miał coś wspólnego z naszym bohaterem, musicie przeczytać już sami.

Bohaterowie są wspaniale wykreowani. Mają swoje wady i zalety. Christian Abell to znakomity śledczy, oddany swej pracy i bardzo drobiazgowy. Nic mu nie umyka, potrafi dostrzec wiele elementów, nowych poszlak do śledztwa. Nie raz wpada w tarapaty, obrywa po głowie, ale idzie naprzód. Ma może troszkę niekonwencjonalne metody śledcze, ale cóż ważne, że są skuteczne. Rozwiązywanie wraz z nim zagadki było przyjemnością. Bardzo go polubiłam. Za to nie chciałabym  stanąć na drodze wachmistrza Kukulki. To zaufany człowiek Cristiana Abella. On to dopiero potrafi pokazać, na co go stać. Wolałabym nie nadepnąć mu na odcisk. 

Podsumowując, zachęcam Was do przeczytania "Szkarłatnej głębi" Na pewno nie będziecie żałować, a książka porwie Was w swój własny świat tak jak i mnie. Polecam!



Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję autorowi Krzysztofowi Bochusowi.
Za udostepnienie pliku do recenzji dziękuję Iwonie Niezgodzie, organizatorce niezależnego plebiscytu na polską książkę roku "Brakująca Litera" 2018




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz